Jest wiek XVIII. Daniela mieszka w Rzucewie. Jej ojciec był rybakiem, który utonął w Bałtyku, matka zmarła wkrótce po porodzie. Wychowywała ją mamka, a duchowym nauczycielem był ks. Joachim. To on własnie wysyła ją, by spełniła ważną misję. Jednak Daniela ulega wpływom miejsca, do którego trafiła i nie wiadomo w ogóle, czy da radę te misję wypełnić. Powieść jest paraboliczna i stanowi aktualną metaforę człowieka, który zmienia się po wpływem czynników zewnętrznych.
fragment:
"Gwidon marniał w oczach, schudł i posmutniał, a zaledwie siedem dni minęło od nieobecności Danieli. Jej brak był jak chata, w której nikt na niego nie czekał, puste sieci, kiedy zmarznięty wracał z morza, jak Kościół bez mszy świętej, bez świec, bez Krzyża wystawionego. Któregoś wieczoru, po mszy Gwidon pozostał dłużej w Kościele i podszedł do Joachima, który z trudem, szurając nogami szedł do wyjścia.
-Joachimie, martwię się, Daniela długo nie wraca, a miała tylko list oddać Holdonowi.
-Też mnie to niepokoi, ale wróci na pewno. Holdon pewnie nie chce jej dopuścić do siebie, skoro się dowiedział, że ode mnie przychodzi, ale w końcu zgodzi się odebrać wiadomość. Daniela wtedy swą misję wypełni i wróci do nas, do ciebie, Gwidonie, bo mnie już może wtedy nie być…
-To tak długo będzie trwało?!
-Czasem nie można liczyć czasu, czasem są sprawy wyższej wagi. Ona poszła tam jak światło do mrocznej wnęki, nie tylko wiadomość przekazać, ale pokazać mieszkańcom p...