" Literatura to biznes...Jeden pisze książki, drugi je sprzedaje, ktoś inny kupuje, czyta, czerpie z nich przyjemność. Kiedy zamyka się książkę, odkłada ją na półkę, życie powraca na własne tory. I kropka. "
Ta niewielka objętościowo książka, jest dość nietypowa i na pewno niepospolita. Znając inne twórcze dokonania tego autora , wiedziałam iż mogę się spodziewać pewnych '' dziwności '', jednak to co dostałam w tej lekturze nieźle zamąciło mi w głowie. W końcu skonstatowałam że co jakiś czas , w mojej pamięci odzywa się jakiś refren , który znałam z jakiejś piosenki, ale ciągle nie mogłam sobie przypomnieć skąd, z jakiej piosenki pochodzą te słowa. Niestety i '' wujek google '' tym razem mi nie pomógł, chyba dostał za mało danych, by moje poszukiwania zakończyły się sukcesem. Refren ten brzmi '' A to wszystko nie prawda '', pamiętam tylko tyle że śpiewała tę piosenkę kobieta. A sam refren z każdym kolejnym rozdziałem nasilał się, ponieważ im bliżej końca książki było, tym ja coraz bardziej gubiłam się co jest prawdą, co grą i zmyśleniem...
Byłam równie zdezorientowana jak Juan Cabo który po wypadku wylądował w szpitalu z utratą pamięci. Już samo to jest intrygujące, chociaż nie nowatorskie. Tylko dzięki pielęgniarce i innym ludziom dowiaduje się, iż jest wziętym, znanym i wydawanym pisarzem. Więc z tych zasłyszanych strzępków informacji zbieranych od innych ludzi zaczyna '' składać ''sam siebie. Poszukiwać swojej tożsamości i osobowości, ale też i pewne...