„Kultura, którą niosło nam na bagnetach LWP, składała się właśnie z takich fałszywych modeli świata, z wierszy, dramatów, podręczników – dla podludzi. Była świadectwem pychy najeźdźców i ich pogardy dla podbijanego narodu”. „Im bardziej nasilał się terror, tym piękniejsze były wiersze o bezpiece. Mitologizowanie tej zbrodniczej formacji odbywało się na zamówienie tych samych ludzi, którzy wydawali rozkazy do popełnienia zbrodni. Poeci wywiązywali się z tego zadania różnie – bądź odwołując się do form tradycyjnych, bądź sięgając po nowe wynalazki, krzyżujące np. wiersz z reportażem”. „Tak więc nie Jaruzelski wymyślił przebieranie literatów w mundurki i nie w 1981 roku zaczął się stan wojenny w naszej kulturze. Stan ten trwał cały czas. I nawet kiedy poeci zdjęli mundury z ciał – nie potrafili zdjąć ich z wyobraźni. Na widok wyższego stopniem towarzysza duch ich będzie zawsze stawał na baczność. Kariera zbuntowanych poetów lewicowych walczących przed wojną z rządem, Kościołem i tradycją – skończyła się w wojskowych kamaszach wydawanych z magazynów sowieckiej armii”.