Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz o swoich planach - mówi ukraińskie przysłowie.
Nie planowałem nigdy wydawać wierszy. Poezja, wiersz to wielkie słowa. A wszystko, co wielkie, jest niebezpieczne. Wielka miłość, wielka rzecz, wielkie plany?
Zawarłem tutaj trochę rozdrapanych bólem chwil. Tyrady poszarpanych żalem wspomnień, przeszyte tęsknotą zdjęcia, których wolałbym nie zrobić. Ale zrobiłem.
Bóg się ze mnie śmieje.
Utwory te napisałem w latach 2007-2010. Tak bardzo chciałbym, by nigdy nie powstały. I aby ich więcej nie było. Ale nie planuję.
Wiem tylko, że tak jak każdy z nas, znajdę kiedyś czarodziejski, biały kamień. I wtedy niczego już więcej nie napiszę. Obraz i słowo są tutaj nierozerwalne. Dla wielu z Was, być może to zestawienie wydaje się zupełnie przypadkowe. Nie dla mnie. I pewnie nie dla tych, których orbi-ta zetknęła się z moją.
Widzisz cienie dwojga ludzi na skałach? Jeden jest mój, drugi jej? Zniknęły z zachodem słońca?
Patrzysz na spadochron? Ma piękne kolory? Jeden ze skoczków, nigdy więcej już nie skoczy?
Widzisz list? Jak wiele innych, tyle, że to może właśnie to, ten ostatni? I dlaczego, skoro publikuję po polsku jeden z tytułów nie jest w ojczystym języku? To nie jest przypadek?
Koniczynka była prawdziwa, nie zaś tylko namalowaną z piany irlandzkiego Guinnessa?
Te dwa krzesła w schronisku nad Morskim Okiem nie są puste przypadkowo? I motyw Tatr nie pojawia się tylko dla bardziej atrakcyjnej szaty graficznej?
Suka, to nie tylko stary samolot SU-7 ze zdjęcia? A rzęsy mają z tym związek? Wspomnienia?
Jest tylko jedna odpowiedź. Aleksander Sowa
Nie planowałem nigdy wydawać wierszy. Poezja, wiersz to wielkie słowa. A wszystko, co wielkie, jest niebezpieczne. Wielka miłość, wielka rzecz, wielkie plany?
Zawarłem tutaj trochę rozdrapanych bólem chwil. Tyrady poszarpanych żalem wspomnień, przeszyte tęsknotą zdjęcia, których wolałbym nie zrobić. Ale zrobiłem.
Bóg się ze mnie śmieje.
Utwory te napisałem w latach 2007-2010. Tak bardzo chciałbym, by nigdy nie powstały. I aby ich więcej nie było. Ale nie planuję.
Wiem tylko, że tak jak każdy z nas, znajdę kiedyś czarodziejski, biały kamień. I wtedy niczego już więcej nie napiszę. Obraz i słowo są tutaj nierozerwalne. Dla wielu z Was, być może to zestawienie wydaje się zupełnie przypadkowe. Nie dla mnie. I pewnie nie dla tych, których orbi-ta zetknęła się z moją.
Widzisz cienie dwojga ludzi na skałach? Jeden jest mój, drugi jej? Zniknęły z zachodem słońca?
Patrzysz na spadochron? Ma piękne kolory? Jeden ze skoczków, nigdy więcej już nie skoczy?
Widzisz list? Jak wiele innych, tyle, że to może właśnie to, ten ostatni? I dlaczego, skoro publikuję po polsku jeden z tytułów nie jest w ojczystym języku? To nie jest przypadek?
Koniczynka była prawdziwa, nie zaś tylko namalowaną z piany irlandzkiego Guinnessa?
Te dwa krzesła w schronisku nad Morskim Okiem nie są puste przypadkowo? I motyw Tatr nie pojawia się tylko dla bardziej atrakcyjnej szaty graficznej?
Suka, to nie tylko stary samolot SU-7 ze zdjęcia? A rzęsy mają z tym związek? Wspomnienia?
Jest tylko jedna odpowiedź. Aleksander Sowa