Nie będę o tej części się rozgadywała, tylko przejdę do sedna!
Już od początku część ta zdawała mi się być mniej "atrakcyjną' niż jej poprzedniczki, jednak z ręką na sercu powiem Wam, że dawałam jej szanse.
Naprawdę!
I mimo tego, iż mi się średnio podobała, doczytałam ją do końca i po przeczytaniu jej mogę uznać, że nie popełniłam błędu!!...
Doskwierał mi brak zwrotów akcji i bardziej porywającej fabuły, bo czwarty tom pod koniec zapowiadał wielką piątą część, którą miała być właśnie oto ta książka, a niestety taką nie była.
Mówiąc krótko: nie było takiego "Boom'' na jaki czekałam, jednak by trochę zwrócić honor autorowi, dodam, iż jak w każdej części końcówka książki (mówię tu o ostatnich 70 stronach, około) była godna podziwu, bo mimo że myślałam już o skończeniu z tą serią, końcówka dała jej drugą szansę!
...
Tak jak mówiłam nie będę się Wam rozgadywać, więc zakończę to krótką poetom:
Ta część lekko mnie zawiodła, jednak po przeczytaniu zakończenia, zwracam uznanie i dalej będę kontynuować te serię z myślą, iż ten tom był tylko małym potknięciem autora, bo wiem z poprzednich tomów, iż John Flanagan ma nam dużo do zaoferowania!