W porządnej fantasy musi być smok: najlepiej wielki, mądry i zielony. Przydałby się też mag, bo czary to takie wdzięczne rozwiązanie w kłopotliwej sytuacji. A do tego można dołożyć wedle woli: piękne księżniczki, dzielnych rycerzy, rozległe imperium (żeby było gdzie wędrować), piratów, rozbójników…
Można traktować to poważnie, jeśli chcecie, ale dlaczego nie z przymrużeniem oka, jak Romek Pawlak?
Jest mag – kiepski, tylko trzeciej kategorii i tylko pogodowy – Rosselin. Jest smok: zielony, raz wielki, raz niewielki, zależnie od nastroju. I jest imperium cesarzowej, wystarczająco rozległe, by ta dwójka mogła przeżyć wiele, oczywiście ekscytujących, przygód. Piękne kobiety w rolach drugoplanowych i piraci na okrasę.
Rycerze może następnym razem.