Jednako Stefan mnie zdumiał, zaskoczył, zaintrygował i... wzruszył. Jak wahadło poruszał się pomiędzy dwoma biegunami - na jednym krańcu wyspirytualizowana miłość, na drugim prymitywne żądze szaleństwem, obłędem okraszone. Mieszała się brutalność z delikatnością, zmysłowość z rozpasaniem. Walka ego z pokorą. Niewinność i czystość duszy z ekstatycznymi namiętnościami cielesnymi. Transcendencja przeciw realizmowi. Oto dwa brzegi rzeki, pomiędzy którymi życie z niewyjaśnionymi zjawiskami i materializacja pytań bez odpowiedzi w osobach kochanków - jej i jego... którzy próbują zbudować most łączący te dwa brzegi. Czy się działanie to powiodło...?
Wstrząsnął mną, ale mnie nie zmieszał. Omamił za to. Zahipnotyzował... Głos jego podszeptami tajemnymi i trwogą magnetyczną napawającymi syci me uszy drogą oczu gorączkowo szukających odpowiedzi... pełnych niedowierzania.
Jakże twa dusza, Stefanie, w labiryncie wrażeń niezwykłych przemieszcza się swobodnie... pewnie... nawet nocą najgłuchszą, bez blasku najmniejszej na czarnym niebie gwiazdy z moją ręką wplecioną w twoją bez wątpliwości bym poszła za tobą w świat twój mroczny zmysły mącący…
W pamiętniku Wrześmiana Grabiński rozprawia się z krytyką literacką dotyczącą jego osoby i jego twórczości! Ależ wspaniale to zrobił!
Przemycił też swoje zdanie na temat słynnego markiza de Sade i jego „twórczości” oraz zwyrodnialcowi podobnym. W opisach erotycznych uniesień Grabiński emanuje delikatnością, zmysłowością i niedopowiedzeniem, ujawnia romantyczną duszę, aż chciałoby się skończyć w jego ramionach… 😉
Niezwykła historia. A Grabiński niezwykłym był pisarzem. Chcę więcej!