Podczas lektury tej powieści przychodzi na myśl jedna ze scen w "Shreku" w którym tytułowy bohater tłumaczy Osłowi, że ogry są jak cebula - mają warstwy. I z taką wielowarstwową historią mamy tu do czynienia. Zaczyna się niepozornie, jak powieść obyczajowa - mamy lata 90. XX wieku, niewielkie miasteczko w zachodniej Polsce i dziewięcioletniego Grzesia. Jego losy poznajemy w formie wspomnień możliwych do obserwacji dzięki nowoczesnej technologii. Gdzieś w przyszłości tajemniczy Obserwator i Koordynator przyglądają się życiu chłopca, jego ciężkiej walce o odrobinę radości i miłości. Od wyborów Grzesia może zależeć bardzo wiele, ale życie na blokowisku w tamtych czasach nie jest łatwe. Zwłaszcza jeśli nie ma się przyjaciół, rodzicie niespecjalnie mają czas i chęci aby wykazać choć odrobinę zainteresowania, starsi bracia zupełnie cię ignorują, wszelkie rozrywki kosztują, a w domu się nie przelewa. Grześ, jak to chłopaki w jego wieku, błąka się więc po osiedlu, marzy i snuje wizje alternatywnej rzeczywistości, o świecie w którym jest kimś ważnym. Wkrótce okazuje się, że jego historia jest tłem dla wydarzeń o o wiele większym znaczeniu i skali. Wydarzenia nabierają tempa, wizje przyszłości mieszają się z mrocznymi fantazjami i cygańskimi demonami zamieszkującymi piwniczne zakamarki. Nic nie jest tym czym się wydawało, autor zaskakuje nas niemal na każdym kroku. Aż w końcu docieramy do zakończenia. Zakończenia które wywraca cały ten świat do góry nogami, zakończenie które raz jeszcze potrafi zaskoczyć i które sprawia że wszystkie klocki wpadają na swoje miejsca. Zakończenie które wywołuje falę emocji.
Mocna, nieoczywista lektura.
„Bezmiłość” prowadzi nas za rękę przez przeszłość i przyszłość bohatera. Wypełniają je piwniczne demony, cygańskie mity, złamane serca, wypadki i zbrodnie. Prawda miesza się z fikcją, a gorączkująca rzeczywistość, niczym sensacyjny film, drży w posadach, wciąż skora do powrotów, choćby i po reklamach.
W tym wszystkim lśni gdzieś na dnie dusza człowiek.
„Kiedy nienawiść króluje, bezmiłość staje się faktem”.
Marek Zychla
Mocna, nieoczywista lektura.
„Bezmiłość” prowadzi nas za rękę przez przeszłość i przyszłość bohatera. Wypełniają je piwniczne demony, cygańskie mity, złamane serca, wypadki i zbrodnie. Prawda miesza się z fikcją, a gorączkująca rzeczywistość, niczym sensacyjny film, drży w posadach, wciąż skora do powrotów, choćby i po reklamach.
W tym wszystkim lśni gdzieś na dnie dusza człowiek.
„Kiedy nienawiść króluje, bezmiłość staje się faktem”.
Marek Zychla