Ja naprawdę lubię te pseudohistoryczne i pseudoromansowe historie. A jest absolutnie pewne, że Amanda Queick czyli
Jayne Ann Krentz - jest absolutną mistrzynią swobodnego "lania wody". Wody okołohistorycznej i bardzo romansowej. A nawet - rzeklabym - miłościowej. Niegdyś przeczytałam - zamiast gazetki do pociągu - książkę, którą wydała pod swoim nazwiskiem. Kilka lat później, równie ładny romansik pseudohistoryczny, który wydała pod pseudonimem. Chciałam zaznaczyć, że romanse, jakiekolwiek, nie są literaturą tak wysokich lotów, żeby po stylu autora (autorki) rozpoznać, kto wspomnianym autorem był. I tu też nie rozpoznałam, ale wiedziałam, że kilka lat temu czytałam coś podobnego w stylu, bardzo ładnego. Poszperałam i ... okaząło się, że to ta sama autora. Co świadczy niewątpliwie o umiejętnościach pisarksich.
W Bestii dodatkowo można znaleźć, jak się ktoś ... - nie, nawet się nie musi upierać ...
znaleźć można fabułę, kręcącą się wokół odwiecznie znanej prawdy " jak to plotki mogą komuś zniszczyć życie".
Do tego - tak, to mnie zaskoczyło - historia pana Humbolta (zaznaczona tylko, ale jednak), który założył w Londynie muzeum (dla tych, którzy nie wiedzą o kogo chodzi - to może niekoniecznie drugi Karol Darwin, ale prawie. W każdym razie prekursor nauk o ziemi i tego co w niej jest (w sensie, co można wygrzebać) - nauka ta dziś zwana jest paleontologią. Ale to tylko kawalek tego, czym Humbolt się ...