"Złota Orchidea" przenosi czytelnika w przeszłość tak zgrabnie i płynnie, że praktycznie od pierwszych stron poczułam, że należę do epoki dam w balowych sukniach i dżentelmenów w surdutach...
Powieść należy do gatunku romansów historycznych, ale znajdziemy tu nie tylko wątek miłosny z historią w tle. Pojawia się bowiem morderstwo (i to nie jedno), kradzież, porwanie, a do tego tajemnicza księga, której poszukuje nie tylko główny bohater.
Ale po kolei: Emmę mamy okazję poznać, kiedy próbuje znaleźć kryjówkę przed umizgami starszego jegomościa, nie zrażonego jej jawną niechęcią. Edisona natomiast poznajemy w momencie, kiedy odkrywa on zamordowanego aptekarza. Akcja powieści nie pozwala się nudzić, a kiedy tych dwoje zaczyna pracować wspólnie, to już wiadomo, że miłość też będzie bohaterką tej książki. "Złota Orchidea" jest powieścią ciekawą, czyta się ją płynnie i szybko. Sama zaś historia urzeka swoją prostotą, choć jednocześnie zaskakujący okazuje się wątek kryminalny (tajemnicza księga, eliksir o dziwnej mocy, starożytne bractwo z dalekiej wyspy). Nie sposób się nudzić!