Alan Cole nie żyje już w strachu. Po wygranym turnieju CvC, który wymyślił jego brat, przeciwstawieniu się zaborczemu ojcu i przyznaniu się do swojej orientacji, przynajmniej przed bratem i przyjaciółmi, chłopak nie ma nic do stracenia. Wiedzie spokojnie życie u boku przyjaciół, rozwija swoje pasje, a przy tym pozostaje nadal dobry. Jego spokój zostaje zachwiany, gdy: po pierwsze w szkole pojawia się nowy chłopak, który raczej nie sprawia wrażenia sympatycznego, po drugie zbliża się bal, w którym ojciec Alan upatruje szansę na awans, jeśli tylko jego syn pójdzie na imprezę z córką jego szefa, a po trzecie gdy przez swoją odwagę wdaje się w bójkę ze swoim największym wrogiem. Pozostawiony przed podjęciem wielu trudnych decyzji, Alan kolejny raz musi wybierać między tym co ważne, a tym co rozsądne.
Z Alanem spotkałam się jakiś czas temu przy okazji czytania książki "Alan Cole nie jest tchórzem", która mega mi się podobała. Walczący o siebie Alan do końca pozostał wierny sobie. Chociaż walka z bratem i trzymanie swojej tajemnicy w sekrecie nie były łatwe, to jednak warte wysiłku. W drugiej części Alan wraca silniejszy, ma wielu przyjaciół, coraz lepiej dogaduje się z bratem, a co najważniejsze nadal zaraża dobrocią. Cieszę się, że mogłam przeczytać kontynuację historii braci Cole. Jedyne czego mi zabrakło to do bólu uroczego zakończenia jak w Simonie, ale książka zdecydowanie na plus. Jeśli podobała wam się pierwsza część, to druga spodoba Wam się jeszcze bardziej.
...