Czy to kolejna powieść o dorastaniu i wkraczaniu w dorosłość w dużym mieście na przełomie tysiącleci? Z pozoru tak, choć bliżej jej do książki podróżniczej, która zaprasza w sentymentalną podróż do innego świata. Z perspektywy drugiej dekady XXI wieku dzieciństwo w latach 90. jawi się tu z jednej strony błogo, niewinnie i magicznie, a z drugiej strony groźnie, obskurnie i śmiertelnie poważnie. Ocieramy się o prawdziwe kłopoty, realne problemy i ponosimy konsekwencje wszystkich swoich decyzji. Nie ma lepszego sposobu na to, by się czegoś nowego nauczyć, niż zaryzykować i przekonać się na własnej skórze. Autor namiętnie i zręcznie kolekcjonuje takie inicjacje, zbiera pierwsze razy, które wydadzą się z pewnością dziwnie znajome wszystkim trzydziestolatkom.