„Kryształowe serce” – Ewa Małecki
Osobista refleksja po lekturze
Są takie książki, które nie tylko się czyta – one zostają w nas na dłużej, poruszają czułe struny i zostawiają po sobie coś więcej niż tylko fabułę. „Kryształowe serce” Ewy Małecki to właśnie jedna z takich historii. Niepozorna na pierwszy rzut oka, a jednak bardzo głęboka, poruszająca i prawdziwa.
Zaczęłam czytać bez wielkich oczekiwań, szukając po prostu czegoś spokojnego, obyczajowego – czegoś, co pozwoli mi na chwilę oderwać się od codzienności. A trafiłam na opowieść, która sprawiła, że zatrzymałam się, zwolniłam i zaczęłam się zastanawiać nad wieloma sprawami. Przede wszystkim – nad tym, że życie potrafi zaskakiwać w każdym wieku i że nigdy nie jest za późno, by coś zmienić.
Główny bohater, Jan, to starszy mężczyzna, który po przejściu na emeryturę czuje się zbędny, zagubiony, wręcz przeźroczysty. I choć sama jestem na zupełnie innym etapie życia, to bardzo mocno poczułam jego samotność. Autorka naprawdę świetnie oddała emocje i wewnętrzne rozterki Jana – nie było tu taniego dramatyzmu, tylko autentyczne uczucia i codzienność, którą łatwo sobie wyobrazić.
Moment, w którym Jan trafia do reality show, początkowo wydał mi się dość nietypowy – bałam się, że historia straci przez to swoją wiarygodność. Ale nic bardziej mylnego. Ten wątek okazał się naprawdę dobrze poprowadzony i w ciekawy sposób ukazał, jak media potrafią wpływać na ludzi, ale też jak mogą – zupełnie przypadkowo – stać się impulsem do zmiany życia.
Szczególne miejsce w moim sercu zajęła postać Marii – tajemniczej, ciepłej, trochę jakby z innego świata. Wnosi do książki odrobinę magii, ale też ogromną dojrzałość emocjonalną. Jej relacja z Janem rozwija się subtelnie, delikatnie, bez zbędnych fajerwerków – i właśnie to sprawia, że jest tak piękna.
Podobało mi się też to, jak autorka pokazała relacje rodzinne – nieidealne, pełne niedopowiedzeń, ale też gotowe do naprawy, jeśli tylko damy sobie szansę.
Całość czyta się lekko, ale nie jest to lektura banalna. Wręcz przeciwnie – „Kryształowe serce” skłania do myślenia, zostawia z pytaniami i refleksją. To książka o drugim oddechu, o potrzebie bliskości, o sile przemiany, jaka może dokonać się w każdym z nas – niezależnie od wieku, doświadczeń, czy tego, co mamy za sobą.
Po przeczytaniu tej powieści naprawdę poczułam wdzięczność – za to, że trafiłam na historię tak ciepłą, mądrą i pięknie napisaną. I choć nie każdy wątek był dla mnie równie ważny, to całość stworzyła spójną, poruszającą opowieść, do której pewnie jeszcze kiedyś wrócę.
Polecam ją każdemu, kto lubi literaturę obyczajową, ale szuka w niej czegoś więcej – emocji, refleksji, czułości. To nie jest książka, która krzyczy – to książka, która mówi cicho, ale bardzo wyraźnie.
![]()