Temat

Piszemy romans kryminalny

Postów na stronie:
@Johnson
@Johnson
520 książek 1529 postów
2021-04-09 21:29 #
piszę.
# 2021-04-09 21:29
× 1
Odpowiedz
@Johnson
@Johnson
520 książek 1529 postów
2021-04-09 22:33 #
.
# 2021-04-09 22:33
× 2
Odpowiedz
@Johnson
@Johnson
520 książek 1529 postów
2021-04-10 00:07 #
.
# 2021-04-10 00:07
× 2
Odpowiedz
@Johnson
@Johnson
520 książek 1529 postów
2021-04-10 00:08 #
Zwierzę?! Jak Zwierzę?! Ja Ci kurwa pokażę, kto się pieprzy jak zwierzę. Popamiętasz mnie tak, że już nigdy nie da Ci inny rady!

Czy Ci mężczyźni muszą zawsze wygłaszać takie tyrady?! Weź mnie już weź, chcę każdej Twojej części, każdego słowa, palca, muśnięcia wargami, spojrzenia od którego cała płonę, weź mnie przygnieć do łózka, do ściany, rozchyl nogi przemocą, silnymi udami wypchnij moje do góry, znajdź do mnie drogę, bądź delikatny, bądź silny, bądź brutalny, bądź łagodny, chcę czuć… ciebie w sobie. Teraz już, cała, całego… liż mnie, całuj, gryź, dotykaj, miętoś, wdychaj mnie…

Przywarł do niej cały. Całując na zmianę i patrząc na nią tak jakby nie mógł się zdecydować czy zatracić się w całowaniu ust, czuciu upragnionych warg, czy chwytaniu jej rozpalonego pytającego spojrzenia. W tym momencie, jakby chciał zapamiętać ten widok, namalować w swoim umyśle, żeby nie wypuścić już nigdy z głowy tego obrazu. I tak znowu, i dalej i ciągle, oddychać nią i smakować delikatnie ustami na przemian z napadami zwierzęcej namiętności patrzeć… aż czuć już nie może, tej delikatnej bliskości, i z niewypowiedzianej rozkoszy bliskości zaczyna się czuć niespokojnie, źle jak ten stan nagle… zaczyna uwierać, a jej dotyk odurzać, palić żywym ogniem. Aż musi coś zrobić, ale oderwać się nie może przecież od niej.
Ich języki uderzają w siebie w jakiejś szaleńczej erotycznej bitwie liżąc się nawzajem z taką zajadłą upartością jakby co najmniej z nienawiści. Odrywa się od jej ust, łapie oddech i przyciąga go do siebie jej szyja, jakby wyrzeźbiona, boska, jakby do niego krzyczała, wołała: dotknij, uszczyp, ugryź, pośliń. Otwiera usta, obnaża zęby jak drapieżnik, ale całej jej przecież do ust wziąć nie może, więc wgryza się w nią nad obojczykiem, i niżej, przechodząc wzdłuż i w górę, zbierając rozwiniętym na jej skórze językiem smak jej skóry, wdychając odurzający zapach rozkoszy. Jej dreszcz… Kaśka wije się pod jego ustami, a Łukasz wgryza się w podstawę jej szyi, smakując muśnięciami języka. Spotyka płatki jej uszu, lewe podgryzając i śliniąc, tak jak zawsze lubiła.

Nosem i zębami w jej włosach kolejny raz przyjmując dawkę zapachu, który tak go zniewala, uwalnia, rozpala i jednocześnie doprowadza do eksplozji życia… Czuje jak dotykając ją, coraz mu cieplej w duszę, jak żywy ogień pali lędźwia, łapczywie, delikatnie i silno, mocno i czule w dłoniach ma jej piersi, które jakby same tam wskoczyły dając się pieścić. Ssie sutki, liże, podgryza, znowu całuje, jakby nieporadnie napawa się smakiem jej skóry, miękkości i jednocześnie twardości jej piersi. Odsuwa usta od jej ciała, spotykając się z zaskoczonym wzrokiem Kaśki.
Aby mógł choć na chwilę wrócić do przytomności umysłu. Końcem nosa wodząc po jej ciele schodzi niżej na jej brzuch… Znowu czuja ją jak jest obecna, jak czeka, jak poddaje się jego pieszczotom, a włoski delikatnie jeżą jej się na skórze, przechodzi ją dreszcz, a on scałowuje z niej tą niepewność zamieniając ją w gorąco które razem z nim, jego ustami i językiem schodzi w dół.

Kaśką wstrząsnął dreszcz rozkoszy, zaczęła się wić pod pocałunkami Łukasza. Lizał ją i całował zajadle, jednocześnie z delikatnością obserwując reakcje jej ciała. Znał je dobrze i wiedział co lubi. Chciała go strącić, odepchnąć wbity w nią język, ale ten mocno trzymał ją za uda i tyłek nie pozwalając zabrać sobie tego przysmaku. Było jej tak dobrze, że nie wiedziała nawet kiedy nadszedł orgazm. Uniósł głowę i spojrzał na nią tym drapieżnym, głodnym spojrzeniem, z jej wilgocią, szklącą się na jego ustach.
-No, koniec romantyzmów lala, to teraz Cię zerżnę.
-Co?
Nie zdążyła zaprotestować, zdziwiona jego agresywną zmianą. Chciała mu powiedzieć, że może zaraz, że odpoczną. Że może ona jemu… Ale on wiedział dobrze, że pragnie go, jego bliskości. Nie odrywając języka od jej ciała, przejechał nim od wzgórka aż po jej szyję, wpijając się w jej usta. w tym samym momencie rozwierając jej uda kolanami wszedł w nią pomagając sobie ręką. Kaśka jęknęła nie przejmując się zupełnie konspiracją mieszkania. Łukasz poruszał się w niej przyspieszając z każdą chwilą. Wbijał się w nią energicznie, jego mocne pchnięcia dawały im rozkosz potęgowaną z każdym ruchem, z każdą następną minutą. Jeśli było coś, co uwielbiał w niej bardziej niż perlisty śmiech, to właśnie jej jęki. Pod nim. Nie mógł już dłużej wytrzymać, całe napięcie w nim wzbiera i wbił się w Kaśkę jeszcze głębiej. Czuł jak rozrywa go orgazm. Kaśka uwielbiała ten moment. Całe ciało Łukasza było napięte, a mięśnie pod skórą jak stalowe pokręcone liny, On na niej, w niej i jego twardy kutas, który właśnie w tej w chwili wlewa w nią całą swoją rozkosz. Odchyliła głową do tyłu i poczuła jak Łukasz opada na nią delikatnie i przytula się do jej twarzy. Wsunęła dłoń w jego czuprynę i przytrzymała pazurami plecy.
-Zostań we mnie, jeszcze chwilę. Poprosiła łapiąc oddech i głaszcząc go delikatnie.

Mieli się pieprzyć jak zwierzęta, parzyć bez opamiętania i pomyślunku. Jak nastolatki. Instynktownie. Czysto mechanicznie. Dać upust wszystkiemu. Nerwom. Wkurwom. Wszystkiemu. Ale dawna zażyłość i tęsknota, emocje i fascynacja Kaśki Łukaszem i Łukasza Kaśką odżyła tak, jakby nigdy nie przestała trwać. Już się nie pieprzyli, tylko kochali. Intensywnie, ale czule.
# 2021-04-10 00:08
× 8
Odpowiedz
@Vernau
@Vernau
Bibliotekarz 1535 książek 664 posty
2021-04-10 09:02 #
@Johnson - gratulacje, napisać dobrze scenę erotyczną nie jest łatwo.
To powinna być erotyka, piękna, nawet inspirującą, żeby czytało się to ze smakiem.
Naprawdę dobre wykonanie 😊👍
# 2021-04-10 09:02
× 3
Odpowiedz
@Johnson
@Johnson
520 książek 1529 postów
2021-04-10 00:14 #
-Santo Padre, una delegazione della Polonia. In attesa.
-Falli entrare. Falli entrare.

Jak za dotknięciem magicznej różdżki, drzwi prywatnego gabinetu w centralnej części Castel Gandolfo zostały otwarte, a przez wąską przestrzeń przemknął gość.

- Lasciateci soli. Postać w bieli skinęła na gwardzistę przy drzwiach.
-Wasza świątobliwość…
Niezłomny wzrok starca mógł przyprawić niejedną zabłąkaną duszę o strachliwy, ale błyskawiczny powrót na łono Kościoła. Popatrzył na przybysza, a ten zmieszany spuścił wzrok.
-Wasza świątobliwość… Napotkaliśmy przejściowe problemy….
-Skoro są przejściowe, dlaczego tu jesteś? A jeśli jest to problem, dlaczego nie został rozwiązany, dlaczego przychodzisz z tym do mnie?
-To może ja powiem od razu. Przelew kwot pochodzących z… z interesów, które mamy w Polsce nie został wykonany. Miał być wykonany przez uprawnione osoby w firmie Chrisa Chrobrego. Tam on miał kogoś jeszcze do pomocy. Mamy z nimi umowy, ale kilka osób zdradziło i zaczęło współpracować z polską policją. Zasadzili się na nas w siedzibie firmy, tylko tam mógł zostać zrobiony przelew, o konkretnej godzinie. Te same co zwykle przy przelewach tej firmy adresy IP, internetowe takie, rozumie Wasza Świątobliwość…
Głos mówiącego zaczął nerwowo drgać pod wpływem wpatrzonych weń szafirowych źrenic, które jakby osadzone w spiżowej rzeźbie wizerunku Pana Watykanu przeszywały w oczekiwaniu postać rozmówcy.
-O konkretnej godzinie, tak jak są sesje przelewów międzynarodowych. Żeby wyszły w sensie. Pieniądze znaczy. Do tego są to duże kwoty, byłyby badane od razy przez sekcje bankowe zajmujące się przeciwdziałaniem praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu, bo takie jest polskie prawo. Nawet jeśli puściliby je w kilkunastu mniejszych kwotach, poszłyby jako transakcje powiązane, do tego właśnie badania. No i jeszcze...
Postać zapragnęła spojrzeć na starca. Ten nic nie odpowiada. Czy słucha? Zdjęty lękiem ujrzał niewzruszoną twarz, która jakby zmieniła barwę i przybrała bardziej marsowy wyraz. Rozmówca miał wrażenie, że widzi już tylko żywą emanację gniewu, mimo że ojcu kościoła nie drgnął ani jeden nerw na twarzy.
- No i jeszcze muszą być przy tym osoby uprawnione do przelewu, bo bank, nawet jak przelew przez internet to dzwoni do wykonującego potwierdzić, i może być więcej pytań. Czasami pytają nawet o pochodzenie pieniędzy. No i ta akcja była ustawiona, i miało to być zrobione, ale wtrąciła się Policja, taka lepsza, do zorganizowanej przestępczości i yyyy…… znaczy CBŚ czy jakoś tak. No i mieliśmy naszych gwardzistów szwajcarskich, tą naszą specjalną jednostkę, co to nikt o niej nie wie. I jak zobaczyli co się święci to dali ognia, tzn. mieli zrobić porządek w myśl zasady zero świadków. I potem mieliśmy tego naszego biskupa, i on miał odebrać papiery, zawsze można ponowić akcję za kilka dni. Ale jakiś policjant cebosiu, nie ten co był w akcji, tylko inny...
- Basta così.
- Cco?
Starzec wstał, i błyskawicznie znalazł się przy rozmówcy. Ten klęknął przed nim, ze strachu, a może szacunku? W końcu jakie to uczucie stać przed najważniejszą osobą w Kościele. Uniósł twarz do góry, ze strachu roniąc łzy.
- Wasza Świątobliwość, zrobiliśmy wszystko tak jak kazałeś… Płacząc próbowała wyartykułować coraz bardziej kurcząca się ze strachu postać.
Prawa dłoń Ojca Świętego powędrowała zwinnie niczym smagnięcie wiatru na twarz i szyję rozmówcy.
- Ufaj w Panu.
Metalowe ostrze gwałtownie wysunęło się z białego rękawa i niczym w masło weszło w skórę, tkanki i tętnicę Rozmówcy przeszywając tchawicę. Zaciśnięta pięść białej postaci spowodowała powrót ostrza do rękawa. Trysnęła krew. Rozmówca nic nie poczuł.

- Requiescat in pace. Rzekł starzec i wrócił do swojego biurka.
- Posprzątajcie w moim gabinecie i przynieście mi do sypialni nowe szaty. Tak, Dyskretnie. I połącz mnie z Polską.

Tak. Z moją córką. Iwoną.
# 2021-04-10 00:14
× 7
Odpowiedz
@Mackowy
@Mackowy
499 książek 2214 postów
2021-04-10 08:39 #
Piszę
edit: ale odcinek będzie po południu.
# 2021-04-10 08:39
× 2
Odpowiedz
@Fredkowski
@Fredkowski
260 książek 8993 posty
2021-04-10 11:09 #
o której?
# 2021-04-10 11:09
× 2
Odpowiedz
@Mackowy
@Mackowy
499 książek 2214 postów
2021-04-10 14:04 #
Pewnie koło osiemnastej :P
# 2021-04-10 14:04
× 2
Odpowiedz
@Mackowy
@Mackowy
499 książek 2214 postów
2021-04-10 15:33 #
Kiedy zadzwonił telefon Iwona właśnie wychodziła z biura. Pod zatroskaną miną starała się ukryć samozadowolenie, co nie było wcale takie proste, bo była cholernie dumna z teatrzyku, który właśnie odstawiła. Udało jej się mianowicie przekonać dwóch palantów z policji - "och, jestem zbyt roztrzęsiona panie oficerze", z których jeden cały czas gapił się na jej na celowo wyeksponowane cycki, że nie jest w stanie dzisiaj z nimi rozmawiać o tym co zaszło w firmie. Uśmiechnęła się pod nosem wspominając zatroskane miny tych cymbałów. No i w końcu puścili ją. Ten od cycków nawet dał jej swoją wizytówkę, świdrując - w jego i w tylko jego mniemaniu - uwodzicielskim spojrzeniem. Kutas złamany, nawet dziewczynie z PTSD nie odpuści... w każdym razie miała stawić się jutro po południu na komendzie, żeby złożyć zeznanie, a jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, ona jutro będzie już w kraju, z którym Polska nie ma podpisanej umowy ekstradycyjnej, za to bardzo kocha się rzymskiego papę.

Iwona wyciągnęła telefon ze swojego Lui Vittona model: "nowa ruska" jak czule nazywała torebkę francuskiego domu mody, i spojrzała na wyświetlacz: Spodziewała się tej rozmowy. Zanim odebrała połączenie, rozejrzała się czujnie po parkingu: dwa puste radiowozy, trochę czerwonej taśmy z napisem "policja" rozciągniętej tu i ówdzie, no i rozbite Porsche Chrisa, z którego służby usunęły już trumnę... Westchnęła auta szkoda w przeciwieństwie do dupka właściciel, niech zgnije w pierdlu...

- Si padre - powiedziała do telefonu, gdy już upewniła się, że nikt jej nie podsłuchuje. Potem już tylko słuchała, co jakiś czas rzucając tylko zdawkowe "si". Ojcu się nie przeszkadzało, gdy mówił.
- Si - powiedziała ostatni raz po czym pożegnała się z dostojnym rozmówcą - arrivederci padre.

Wrzuciła telefon z powrotem do przepastnego wnętrza Vuittona, po czym z kieszeni kurtki wyciągnęła papierosy i zapaliła jednego. Właściwie nie lubiła cienkich fajek, ale stwierdziła, że takie będą lepiej pasowały do jej wizerunku korposuczy, niż te, które paliła jeszcze od czasów studiów w London School of Economics. Zmiana tożsamości była najtrudniejszą rzeczą jakiej musiała sprostać, podejmując się zadania od Ojca. Ze światowej dziewczyny musiała z dnia na dzień zmienić się w ograniczaną głupią gąskę z HR-u, plotkować z innymi idiotkami, śmiać się z ich żartów i na chama pchać się Chrobremu do wyra, co chwilami bywało nawet przyjemne - fajnie się na niego patrzyło i się z nim pieprzyło - niestety gdy Chris otwierał usta cały czar pryskał. "Może gdybym była Iwonką z kadr, to naprawdę zabujałabym się w tym fagasie" - pomyślała rozgniatając peta obcasem szpilki - całe szczęście już po wszystkim. Teraz dziewczyna liczyła na to, że jej poświęcenie dla rodziny zostanie zauważone i odpowiednio nagrodzone przez ojca.

Do krawężnika, bulgocząc silnikiem V8, podjechał nowiuteńki czarny Mercedes Klasy G, na widok którego dziewczyna tylko przewróciła oczami. W tym momencie posypała się cała legenda, spreparowana na potrzeby ciołków z policji, bo chyba nikt posiadający IQ wyższe od rozwielitki, nie uwierzy, że to rzekomo zamówiony przez nią uber, ale co począć? Za niedługo to już i tak nie będzie jej problem - pomyślała sadowiąc się na beżowej skórze tylnej kanapy.

- Buonasera Massimo, buonasera Luiggi - powitała mężczyzn zajmujących przednie fotele.
- Buonasera signorina - odpowiedział Massimo odbijając od krawężnika, Luiggi tylko skinął głową.

Starszy z tej dwójki, Massimo, na oko czterdziestopięcioletni niewysoki i krępy, o poczciwym uśmiechu, w swojej białej koszuli z podwiniętymi rękawami, mógł uchodzić za biznesmena wracającego po ciężkim dniu pracy do czekającej w domu żony i dzieci. Luiggi za to chudy i wysoki właściwie niczym szczególnym, oprócz ciemnej karnacji i wąsów, się nie wyróżniał, spokojnie mógł uchodzić za hydraulika, albo montera i gdyby dziewczyna nich nie znała w życiu nie wpadłaby na to, że tych dwoje to najlepsi gwardziści szwajcarscy służący papieżowi - niezrównani w swoim fachu i ślepo posłuszni Ojcu Świętemu.
- To gdzie jedziemy chłopaki? - powiedziała Iwona zaglądając do kokpitu auta.
- Nadajnik w pierścieniu vescovo Jelonka, wskazuje Lublin, dzielnica Rury - odpowiedział Massimo, wymijając wlokącą się prawym pasem taksówkę.
- Czyli jakieś dwie godzinki - Iwona zamyśliła się.
- Tym autem? - mruknął Luiggi, jak zawsze nie w sosie - maksymalnie godzina dwadzieścia.
# 2021-04-10 15:33
× 10
Odpowiedz
@8dzientygodnia
@8dzientygodnia
Bibliotekarz 1740 książek 242 posty
2021-04-10 16:03 #
@Mackowy Massimo???? naprawdę??? ;)P
# 2021-04-10 16:03
× 7
Odpowiedz
@Mackowy
@Mackowy
499 książek 2214 postów
2021-04-10 16:15 #
Puszczam oko do czytelnika 😁
# 2021-04-10 16:15
× 5
Odpowiedz
@Mackowy
@Mackowy
499 książek 2214 postów
2021-04-10 15:39 #
Piszę dalej, kolejna część albo dzisiaj wieczorem albo jutro z pianiem niedzielnego koguta


# 2021-04-10 15:39
× 3
Odpowiedz
@Mackowy
@Mackowy
499 książek 2214 postów
2021-04-10 21:05 #
- Pana Balcera 8. Dobra, będziemy za 10 minut. Mamy ze sobą figuranta. - Jacek przerwał połączenie i odłożył telefon - kto to kurwa był ten typ, ten cały Pan Balcer?
- Chuj wie - odpowiedziała kobieta w ramonesce nie odrywając wzroku od drogi - ale pewnie ktoś ważny, skoro ma tu swoją ulicę.

Piotrek westchnął, on akurat w przeciwieństwie do Jacka i Jagody, bo tak nazywała się policjantka w ramonesce, wiedział kim był pan Balcer, wolał jednak pozostawić to dla siebie. Po drodze próbował wtajemniczyć swoich porywaczy w tajniki jego współpracy z Chrobrym, ale skończyło się na tym, że Piotrkowi przypomniało się liceum w Kętrzynie, gdzie takie "wymądrzanie się" kosztowało go w najlepszym wypadku drwiny ze strony kolegów, a w najgorszym "kręceniem sutów" wykonywanym rękami klasowych sportowców w szatni przed WF em. Cóż podczas tej podróży Piotrek przekonał się, że w policji wychowanie fizyczne jest cenione wyżej niż dobre wychowanie, nie wspominając już o polskim czy ekonomii.

- To tutaj - mruknęła Jagoda skręcając w osiedlową drogę - cholera napchane jak pod Biedronką przed świętami, nie ma gdzie zaparkować.

Istotnie, osiedle LSMu cierpiało na przypadłość niemal wszystkich postpeerelowskich osiedli w Polsce, mianowicie planiści projektujący miejskie sypialnie, nie przewidzieli, że jedynie słuszny ustrój może kiedykolwiek upaść, a już totalną abstrakcją musiało być dla nich założenie, że każdy z rodaków będzie miał na własność przynajmniej jedno auto. Miejsc parkingowych było zatem pod blokami jak na lekarstwo. Po dziesięciu minutach bezskutecznych poszukiwań choćby skrawka wolnego terenu, Jagoda poddała się i stanęła na wielokondygnacyjnym nowo wybudowanym parkingu naziemnym po drugiej stronie ulicy.

Niezauważeni przez nikogo weszli na śmierdzącą klatkę schodową, a potem się rozdzielili. Jacek poszedł schodami, Jagoda z Piotrem pojechali windą. Droga była dość długa, bo lokal operacyjny znajdował się na ósmym piętrze, toteż zanim Jacek dotarł na górę, zdążył się zasapać. Oboje mieli w pogotowiu odbezpieczone pistolety - ich policyjne doświadczenie kazało zachować czujność, szczególnie, że prowadzili figuranta. Jacek na górę dotarł pierwszy, winda dojechała po chwili. Po cichu podeszli do właściwych drzwi i wstrzymali oddech nasłuchując, gdy Jacek poczuł wibrację telefonu w kieszeni. Zaintrygowany wciągnął smartfon z kieszeni i przeczytał wiadomość, po czym obrócił ekran do Jagody:

OD: Kaśka Lafirynda
wchodzicie czy cala noc bedziecie sie tam czaic?
# 2021-04-10 21:05
× 9
Odpowiedz
@Mackowy
@Mackowy
499 książek 2214 postów
2021-04-11 13:49 #
Piszę.
# 2021-04-11 13:49
× 1
Odpowiedz
@Mackowy
@Mackowy
499 książek 2214 postów
2021-04-11 19:37 #
- Czuć tutaj seksem - Jagoda pociągnęła nosem, gdy tylko przekroczyli próg mieszkania operacyjnego - seksem, kurzem i starą meblościanką.
- Proszę, proszę! - Łukasz wyszedł im na spotkanie poprawiając wygniecioną koszulkę, w drugiej opuszczonej dłoni trzymał Glocka - Widać pieski nos! Ekipa Dżej - dżej zawsze na tropie bzykania! - starał się zbyć żartem uwagę Jagody, jednak rumieniec wykwitły na policzkach stojącej za nim Kaśki sugerował, że trafiła w sedno.
- Dobra ładujemy się - powiedział Jacek jeszcze lekko dysząc, po spacerze na ósme piętro - Mamy figuranta z niespodzianką.
- Niespodzianką? - zdziwiła się Kaśka patrząc na przestraszonego Piotrka, popychanego przez Jagodę w głąb przedpokoju.
- Raport, nad którym twoja przyjaciółka Aisza pracowała przed ... - Jacek urwał. Mimo, że często się z Kaśką przedrzeźniali, uważał ją za przyjaciółkę i wiedział, że dziewczyna jest twarda, ale nie chciał sprawiać jej dodatkowej przykrości.
W odpowiedzi Kaśka skinęła głową, po czym spojrzała na Piotrka:
- No dobra korposzczurku - jej głos drżał lekko - pokaż co tam masz.

Wysłużona kanapa w salonie skrzypiała starością, kiedy na niej siadali. Kaśka wpięła pendrive w port USB swojego laptopa i otworzyła plik tekstowy:
- To może chwilę potrwać - mruknęła przewijając treść - idźcie sobie zrobić kawy, czy coś, młody zostań ze mną, być może będę cię potrzebowała.
- Trzymałeś się z Aiszą? - zapytała, gdy pozostali policjanci się rozeszli mieszkaniu - znaczy się, wydajesz się porządnym gościem, i ... - zawahała się - ona też była z tych spokojnych. Cały czas żałuję, że nie powstrzymałam jej przed złożeniem CV u tego fiuta ... nie powiedziała mi, że to zrobiła, rzadko rozmawiamy o mojej pracy i ... myśmy go już rozpracowywali, jak ją przyjął ...
Piotrek spojrzał na nią z ukosa. W kąciku błękitnego oka policjantki dostrzegł zbierające się łzy i w jednej chwili poczuł, że jest mu strasznie wstyd i żal z powodu tego, co planował zrobić i już zrobił zrobił. Że dał się omotać Chrobremu, że mimo śmierci dobrej koleżanki nadal chciał robić z Chrobrym i z czarnymi interesy, ale dla niego, chłopaka z prowincji była to jedyna okazja... "Okazja na co?" pomyślał i spuścił głowę, zdecydował, że powie przyjaciółce Aiszy wszystko co wie, nawet jeśli pójdzie za to siedzieć.
- Aisza była bardzo miła - zaczął Piotrek - za miła i taka, że chciała, żeby wszystkim było miło, a te kroposucze z Anetą na czele gotowe były ją za to zagryźć, bo myślały, że to gra, i jeszcze za to - Piotrek uśmiechnął się pod nosem zawstydzony - że była tak cholernie ładna. Wpadła Chrobremu w oko już na rozmowie rekrutacyjnej.
Kaśka pokiwała głową, ukradkiem starając się otrzeć łzę, która zdążyła spłynąć już na jej policzek. Pociągnęła nosem i tylko wysiłkiem woli powstrzymała wzbierający w niej szloch: "nie ma teraz na to czasu" krzyczała na siebie w myślach: "trzeba dorwać skurwysynów, którzy ją zabili, potem się rozkleisz idiotko, cipo jedna, no!". Podziałało.
- Dobra - wzięła się w garść - Najebiemy się za jej pamięć po pogrzebie Piotrek, teraz trzeba jechać z tym raportem: tłumacz!

Przez następne dwie godziny brnęli przez raport Aiszy. Kaśka czytała, pytała, a Piotrek odpowiadał i dopowiadał to, czego w raporcie brakowało. Intryga wbrew pozorom nie była jakaś zawiła, ale bardzo dobrze zamaskowana. Chrobry nie był żadnym kolejnym genialnym wilkiem z Wall Street, a raczej zwykłym słupem, który wie jak budować własny wizerunek. Kto więc pociągał za sznurki? Cóż. Tego nawet Piotrek nie wiedział. Kojarzył, co nie umknęło również uwadze agentów CBŚ, że częstym gościem w gabinecie Chrobrego był biskup Jelonek. Biskup niejednokrotnie odwiedzał prezesa z innymi duchownymi, często w południowym typie urody, jego biuro odwiedzali również inni południowcy, ale - jak ujął to Piotrek - normalni, nie w sutannach, tylko w drogich garniturach. Wszystkie tropy, o czym Kaśka wiedziała już z prowadzonego dochodzenia, prowadziły na Półwysep Apeniński - Neapol via Rzym. Pozostaje tylko zmusić Jelonka i Chrobrego do mówienia.
- Raport się urywa - stwierdziła Kaśka odwracając wzrok od ekranu i prostując obolałe plecy.
- Tak, Aisza nie zdążyła napisać go do końca ... - Piotrek ziewną przeciągle. Dopiero gdy opadła adrenalina poczuł jaki jest zmęczony. - ale ona i tak nie wiedziała o tym wszystkim, zajmowała się fasadą, legalną działalnością, reszta księgowości, jej kreatywna część, była outsourcingowana do Banca Vaticana, bo tam Camorra przekazywała pieniądze z handlu narkotykami, prostytucji i wymuszeń. Rzymski papa, za całkiem solidne "bóg zapłać", udzielał tym wszystkim milionom eurasków odpustu zupełnego, i dopiero trafiały do nas.

Ich rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. Pierwszy zareagował Łukasz: zwinnie jak kot wyskoczył z kuchni, w biegu wyjmując zza paska glocka, zaraz za nim podążał ubezpieczający go Jacek. Łukasz spojrzał przez judasza i wymamrotał:
- Niemożliwe ...
- Co jest? - wyszeptał zza jego pleców Jacek - Kto tam jest?
Łukasz gestem nakazał koledze milczenie, po czym dał Piotrkowi znać, żeby podszedł do drzwi, co uczynił.
- Iwona? - wszeptał zdziwiony Piotr odsuwając głowę od otworu - jak?
I potem domyślił się jak. Pierścień biskupa Jelonka.
# 2021-04-11 19:37
× 9
Odpowiedz
@Vernau
@Vernau
Bibliotekarz 1535 książek 664 posty
2021-04-11 19:51 #
No nie, historia się zagęszcza i jeszcze to zakończenie, tak nie wolno 😉
# 2021-04-11 19:51
× 3
Odpowiedz
@Mackowy
@Mackowy
499 książek 2214 postów
2021-04-11 20:16 #
No właśnie, a nie za gęsto się robi :) ?
# 2021-04-11 20:16
× 1
Odpowiedz
@Fredkowski
@Fredkowski
260 książek 8993 posty
2021-04-11 20:21 #


# 2021-04-11 20:21
× 3
Odpowiedz
@Johnson
@Johnson
520 książek 1529 postów
2021-04-13 21:04 #
piszę.
# 2021-04-13 21:04
× 2
Odpowiedz
@Johnson
@Johnson
520 książek 1529 postów
2021-04-14 00:10 #
- Wypierdalaj!
- Co?- Zdziwiony Piotr popatrzył na Łukasza.
-Wypierdalaj do kuchni. Raz!

Łukasz zganił go nerwowo teatralnym szeptem i mrugnął porozumiewawczo do Jacka. Policjanci ustawili się po obu stronach drzwi. Lata treningów taktycznych również Jagodzie kazały przygotować się do akcji. Wiedziała, co zaraz nastąpi. Łukasz chwycił za klamkę od drzwi i patrząc na Jacka odliczał bezgłośnym ruchem warg: trzy, dwa, jeden. Nacisnął i pociągnął drzwi otwierając je w swoją stronę. Automatycznie mięśnie Jagody dostały sygnał od mózgu i wystrzeliła jak z procy w kierunku stojącej w drzwiach i otwierającej oczy ze zdziwienia Iwony. Złapała ją za wciąż uniesioną rękę. Swoją szybkością zaskoczyła dziewczynę i wykręcając jej rękę na plecy, zmusiła do ulegnięcia manewrowi obezwładniającemu z użyciem własnego ciężaru ciała ofiary.
- Na ziemię suko! - Zaordynowała Jagoda wbijając kolano w jej plecy.- I ani drgnij. A teraz ładnie mówisz kto jesteś lala i czego tutaj szukasz?
Jacek trzasnął drzwiami i wraz z Łukaszem mierzyli z policyjnych glocków w blond czuprynę Iwony.

Oniemiały Piotr nie wierzył w to co widzi. Dwóch gliniarzy celuje w leżącą na ziemi koleżankę z pracy, która pojawiła się tutaj niemalże z nieba. Co ona tu do kurwy nędzy robi? I przede wszystkim dlaczego? Zaraz zejdę na zawał! Nagle zdał sobie sprawę, że Kaśka…
-Jeden fałszywy ruch i masz kulkę w plecach misiu.- Piotr poczuł twardą lufę pistoletu niemalże z impetem wbitą w swój prawy bok. Zimny pot zrosił mu plecy i kark.

Leżąca na ziemi Iwona miała ograniczone pole widzenia. Jednak jak Cię zglebują to tak wygląda. Ciekawe. Lubiła mocniejsze zabawy i nawet by jej się to spodobało, gdyby zrobił to jeden z tych tam. Ciekawe jak się nazywał? Mmm… wyobraziła sobie te silne barki w akcji. Mógł być nawet lepszy niż Chris, nawet lepszy niż Massimo w czasach świetności z tym swoim zaganiaczem! Eh Laura to miała rację… Tylko przytyło mu się trochę… Ciekawe kiedy to kowbojskie towarzystwo tak ochoczo sięgające po broń da mi się wygadać. Powiedzieć to, po co tu przyszłam. Ileż problemów dałoby się uniknąć, gdyby nie byli tacy team happy-trigger.

- No dobrze. Fajnie, fajniutko. Sympatycznie. Ale teraz tak. Mojej koleżanki Aiszy głowa rozmazana w gabinecie typa, któremu etatowo jako szparka sekretarka strugałaś pędzel.- Kaśka pierwsza przerwała ciężką atmosferę.
- Z tego co wiem ty te…
-Zamknij się! -Wylot lufy Kaśki przeniósł się na czoło wciąż leżącej na ziemi Iwony.
- Jak już mówiłam, lodziarko, kurwo. Z tego co wiem, obciągałaś Chrisowi Chrobremu. Stało się dzisiaj coś bardzo niedobrego. Jechałam po kumpelę, którą miałam zabrać na balety. W tak zwanym międzyczasie z waszego budynku wyleciała trumna na samochód Chrisa. Z człowiekiem w środku. Martwym. Ale jak to w trumnie. He he martwi. Wpadłam do gabinetu Chrisa po to moje słodkie cielątko, potem pojawili się Ci panowie tutaj. A potem Aisza straciła głowę, a wiemy że pisała dla firmy kwity dotyczące najgrubszych transakcji. Piotruś ten tutaj…. -znowu lufa broni Kaśki zmierzyła niebezpiecznie czoło Piotra przyprawiając go o kolejny mikro zawał. - Ten tutaj też był mocno zamotany w temat, dalej wjeżdża biskup Jelonek z tematami do szybkiej ekstrakcji dokumentów Banca Vaticana, które nieroztropny Chris miał na sobie. I w tym wszystkim ty, niepozorna laleczko, pojawiająca się między nami, w mieszkaniu konspiracyjnym CBŚ. Choć, jak kurwa widać, już nie tak konspiracyjnym. Jeszcze tu brakuje kurwy i tańczącej małpy!

-Pani ze mnie złazi, przystojniaki pozwolą mi usiąść, Piotruś zrobisz kawy i wszystko ładnie Wam powiem- nonszalancko, choć wciąż leżąc na ziemi, odpowiedziała Iwona.

Jacek wyjął z kieszeni dzwoniący telefon. Szef.
- Stary dzwoni.
- Idź z nim gadaj do kibla, albo kurwa przed blok, a ta diva niech się spowiada.
-Może jeszcze buziak od Pana? Pokaże mi Pan później swoją… broń? -Iwona zalotnie spojrzała na Łukasza. Wydęła warki przygryzając je znacząco.
- Ja ci dam lufę do pocałowania kurwo. -Kaśka nie przestawała mierzyć do blondyny.
-Spokój!- krzyknął Łukasz przy aprobacie uśmiechającej się Iwony.
- Zanim wezwiecie wsparcie, mam swoich ludzi na parkingu. Tak że grzecznie, ok?. No to słuchamy. Jest kawa Piotruś?
Speszony jeszcze do-niedawna-pracownik-super-korpo-z-aspiracjami wyszedł do kuchni zagotować wodę. Na czajniku, nie wiedzieć czemu, wisiały czerwone jak wino damskie koronkowe figi. Jeszcze
z metką.
-One tego nie ucinają? Victoria Secret’s. He he już nie taki sekret! -Piotr ujął bieliznę delikatnie w dłoń, jak najdroższy artefakt, dobrze wiedząc do kogo należą i przykładając do nosa mocno się zaciągnął. O boże, jak ona wspaniale pachnie! Masz cudowną… Poczuł jak mu staje.

- Naprawdę nazywam się Ivona da Firenze Auditore i jestem przedstawicielką Banco Vaticana.
Sprawa wygląda tak, że z firm krzaków za fikcyjne usługi miały przepłynąć waszą firmą, tzn. Piotrka, Aiszy i Chrisa pieniądze do naszych kont. Czyli to co już wiecie, albo dowiecie się za chwilę. Kont naszych czyli kościelnych. Mniejsza o szczegóły. Wiele przelewów, z wielu firm, z wielu banków. Długa i skomplikowana operacja. Tak, żeby nie można było wykryć prania pieniędzy, wyśledzić ich pochodzenia, zarzucić firmom czy osobom tak na ich czele, jak i pracujących tam – że są fikcyjne. Stworzyliśmy sieć przedsiębiorstw, wykupiliśmy kilkanaście małych, zadłużonych spółek z o.o. po pięć tysięcy złotych każda i usadowiliśmy na ich czele prezesów za tysiąc złotych netto z wiarygodnymi danymi legalizacyjnymi. Z prawdziwymi dowodami osobistymi, realną osobowością prawną i historią życia, zatrudnienia, i tak dalej. Każda z tych firm prowadziła przez kilka miesięcy rzeczywistą wymianę handlową ze spółkami Skarbu Państwa oraz Kościołem w Polsce. Handel stopniowo był wygaszany, a obrót przenoszony do fundacji i mniej namacalnych usług. Do tego sieć słupów jako pracowników, sfingowane rady nadzorcze, uchwały zarządów i Zgromadzeń ogólnych. Wszystko legalne prawnie, choć nigdy się nie wydarzyło. Idealnie przygotowana dokumentacja. Oczywiście musieliśmy trochę doinwestować, potworzyć ten obrót między rachunkami. No jest zabawy z przelewami tak, żeby były dla banków niewykrywalne z uwagi na ich reguły transakcyjne. Pralniowe. Oszukańcze. Ale da się. Jesteście z policji, więc możecie tego nie ogarniać. Ale powiem Wam jak teraz będzie. To, co Wam dzisiaj powiedziałam w ciągu 15 minut, Chris Chrobry wyspowiada grzecznie prokuratorowi. Tak wiem, że odstawiliście go na Podchorążych 38, skąd wiem? Ptaszki mi doniosły. Głupio się pytacie. Wasz szef o wszystkim wie i zdaje się ten wasz mniej przystojny Policjant właśnie tego słucha przez telefon od waszego szefa, więc nie straci nic z mojego wykładu. A więc, pała bęc. Chris wyłapuje za pranie i machloje, nie wiem ile tam jest, ale zapłacimy mu za odsiadkę. Piotruś, ten tutaj, swoją drogą co on tak te kawę długo robi? Wali konia ze strachu w tej kuchni na uspokojenie czy co? Raz go złapałam jak się tasował do telefonu w pracy za kuchnią, więc uważajcie na niego. Eh! Piotruś – kontynuowała Iwona- wyjmie z dolnej półki, dostanie sanki. Wy w raportach napiszecie dokładnie to, co Wam podyktuje szef. Capisci?

Klocki zdarzeń w głowach funkcjonariuszy wskoczyły na swoje miejsca w zawiłej plątaninie kłębiących się w ich głowach pytań bez odpowiedzi. Już wiedzieli wszystko i wiedzieli dobrze, że Iwona ma sto procent racji. Kto podskoczy Kościołowi w Polsce? Czołowym politykom?

- Śmierć Aiszy też będzie nieszczęśliwym wypadkiem podczas prac remontowych w wieżowcu. Awaria rusztowania, instalacji, jakieś nieszczęście gotowe i przeszklone szyby zawsze mogą być poprzebijane rurami, które mogą komuś upaść na dyńkę rozbijając ją, prawda? -Retorycznie zakończyła Iwona i sardonicznie uśmiechnęła się do słuchających.
- Kurwa, przecież to jest za grube. Strzelanina, trumna z trupem. Wszystko.- Łukasz złapał się za głowę i nie mógł uwierzyć w to, co słyszy. Kaśka podeszła do niego i przytuliła się. Dobrze wiedziała, że Iwona ma rację. Wygrają, ci w kręgach władzy zawsze wygrywają. Jebane House of Cards!
-No, to mamy ustalone, będziem lecieć. -Iwona wstała i niepokojona przez nikogo przeszła obok Jacka mijając się z nim w drzwiach i szybkim krokiem pokonała schodami odległość dzielącą ósme piętro i parking przed blokiem.

Dlaczego kurwa ja mam zawsze takie szczęście!
- Ty jebany zwyrolu!
Jagoda znudzona tyradą Iwony zajrzała do kuchni. Piotr nie mógł się powstrzymać. Krągłości Kaśki, w wyobraźni połączone z zapachem jej podniecenia odbitego mocno w jej bieliźnie spowodowały, że nie mógł się powstrzymać. Mówił sobie, że szybkie trzepanie nikomu nie zaszkodzi, on i tak pójdzie siedzieć, to jeszcze zanim nauczy się greckiej miłości w więzieniu, skorzysta chociaż z tego….
- Proszę nie mów im! - zrozpaczony Piotr ze spuszczonymi spodniami i stojącym, owiniętym majtkami Kaśki penisem w ręce wytrysnął z wrażenia na stojącą przed nim Jagodę.
- Ty skurwysynu! -Krzyknęła Jagoda i wyćwiczonym low-kickiem przerwała Piotrowi zabawę. Prawdopodobnie również przerywając tkanki łączne jego prącia łamiąc mu penisa.

Całej scenie przyglądali się Kaśka, Łukasz i Jacek.
- Dobra zwijamy się. Zabieramy to ścierwo i wracamy do Warszawy.- powiedział cebeś
- Tam Cię Piotruś posklejają, chociaż sądząc po twoim usposobieniu posłużysz w więzieniu tak, że ci się fiut nie przyda. Za to zażyjesz ich całe mnóstwo. -Z nienawistnym, choć usatysfakcjonowanym spojrzeniem zauważyła Kaśka.

Cała czwórka, łącznie z trzymającym się za krocze i płaczącym wciąż Piotrem, ruszyła na parking. Wyszli z klatki, po drodze zakładając mu trytytkowe, improwizowane kajdanki.

-Policja! Na ziemie! Głos z megafonu prawie ich ogłuszył. Zewsząd otaczały ich błyski syren policyjnych i co najmniej kilkadziesiąt luf skierowanych w ich stronę.
# 2021-04-14 00:10
× 9
Odpowiedz
@Tanashiri
@Tanashiri
537 książek 4809 postów
2021-04-14 10:37 #
Podczas gdy Kaśka, Łukasz, Jacek i Piotr stali zdezorientowani pod blokiem z nieoznakowanych samochodów zaczęli wysiadać mężczyźni w cywilnych ubraniach.
Z auta pozostawionego na końcu tego kordonu wysiadł wysoki mężczyzna, w wieku około 50 lat. Miał na sobie grafitowy prochowiec i czarny kapelusz. Palił papierosa, gdy wydmuchiwał dym, wokół jego głowy tworzyła się aureola z chmury tytoniu, która w blasku księżyca i latarni ulicznych dodawała mu diabolicznego wyglądu.
Podszedł do Łukasza, rzucił pod nogi niedopałek i przycisnął go butem.
- Nie będę pytał z kim mam przyjemność, gdyż po pierwsze wiem, po drugie owej przyjemności że spotkania z wami nie czuję- zaczął facet w prochowcu- ja nazywam się Derda, pułkownik Derda. Jesteśmy z SKW- dodał zataczając krąg wokół siebie i ludzi, którzy celowali do nich oparci o ciemne samochody.
Pierwsza rezon odzyskała Kaśka.
- Po chuj do nas celujecie? Jesteśmy z ABW, zdaje się, że mamy wspólny cel, albo nawet jeszcze lepiej, prowadzimy sprawę, oczywiście to tajemnica służbowa, ale jeśli "pułkownik"- nie mogła sobie odmówić podkreślenia tego słowa. Przecież nawet nie mieli pewności, że faktycznie nim był.- ma ochotę to może to sprawdzić.
Derda popatrzył na agentów przed nim i uśmiechnął się tajemniczo.
- Posłuchaj dziewczynko- zwrócił się do Kaśki- jesteście bandą pierdolonych cymbałów!- wrzasnął- do tego stopnia pierdolonych, że nie umiecie zatrzymać w tej norze szpiega!
Łukasz popatrzył oniemiały na Jacka i Kaskę. Po raz pierwszy od wielu dni zwyczajnie ich zatkało. Szpiega? Kogo niby mieli wziąć za szpiega?
- Proszę nam powiedzieć o co chodzi, zdaje się że zaszła pomyłka- próbował mitygować Jacek, choć z sekundy na sekundę miał coraz gorsze przeczucia.- prowadzimy dochodzenie, prawdopodobnie jest w to zamieszany zwierzchnik kościoła katolickiego, szef ogromnej firmy budowlanej i Bóg jeden wie ilu polityków.
Wieńczysław Derda od lat próbował uwolnić się od nałogu nikotynowego- bez skutecznie... Teraz kiedy słyszał podobne brednie i to z ust absolwenta szkoły w Szczytnie gul skoczył mu pod samo podniebienie. Odpalił kolejnego LD.
- Synek, weź nie pierdol, co? - Derda mocno zaciągnął się papierosem- gdybym ja tak prowadził sprawę jak wy- pokazał palcem na Jacka, Łukasza i Kaśkę- to teraz zamiast w Służbach Kontrwywiadu Wojskowego sprzedawał bym obwarzanki na krakowskim rynku.
Zrobił pauzę.
- Mieliście w mieszkaniu Iwonę, prawda barany?- wrzasnął- i zamiast przytrzymać ją tam, albo jeszcze lepiej zatrzymać, pozwoliliście jej wyjść!
- Nikt nam nie mówił, że jest podejrzana o cokolwiek...- próbowała bronić się Kaśka.
- Ta? Naprawdę? A nie wiedziałaś dziewczynko, że ta miejscówka jest na podsłuchu ? Że macie tam jechać i czekać aż przywiozą tego... Oberwańca- wskazał na Piotra- że Iwona przyjdzie po niego, bo Oberwaniec spotkał się z Jelonkiem, że będzie chciała odzyskać USB...
- Ja jebie- jęknął Jacek.
Kaśka tymczasem zaczęła przeszukiwać kieszenie marynarki Piotra. Szlag! Swołocz zabrała port i sygnet.
- Kiedy ona to zrobiła?- Kaśka wprost nie mogła uwierzyć.
- No kiedy? Może wówczas, gdy wpuściliście ją do mieszkania- ironizował Derda- nie bez powodu nazywana jest współczesną Matą Hari.- no dobrze, wy w każdym razie jesteście zatrzymani do wyjaśnienia.
# 2021-04-14 10:37
× 7
Odpowiedz
@Mackowy
@Mackowy
499 książek 2214 postów
2021-04-14 10:49 #
To już musisz to skończyć w takim razie, bo ile można ich jeszcze gnębić :D
# 2021-04-14 10:49
× 4
Odpowiedz
@Tanashiri
@Tanashiri
537 książek 4809 postów
2021-04-14 11:25 #
Nie umiem kończyć 😅
# 2021-04-14 11:25
× 3
Odpowiedz
@OutLet
@OutLet
453 książki 9838 postów
2021-04-14 19:24 #
A tam, nie umiesz. Na pewno umiesz. :D
# 2021-04-14 19:24
× 2
Odpowiedz
@Mackowy
@Mackowy
499 książek 2214 postów
2021-04-16 07:35 #
Piszę, ale jutro pewnie będzie.
# 2021-04-16 07:35
× 2
Odpowiedz
@Mackowy
@Mackowy
499 książek 2214 postów
2021-04-16 19:09 #
***** **** *** ** * kilka miesięcy później * ** *** **** ******

Iwona odstawiła pustą szklankę na niewielki stolik z drzewa mango stojący obok jej leżaka, po czym przeciągnęła się leniwie prezentując zgrabne ciało ubrane jedynie w skąpe bikini. Zza ciemnych okularów Chanel jeszcze raz spojrzała na panoramę miasta, które dosłownie leżało u jej stóp. Soczi na swój wschodni, barbarzyński sposób było według niej piękne, oczywiście nie umywało się do alpejskich kurortów Szwajcarii czy północnych Włoch, bo jak to w Rosji, wszystkiego tu było w nadmiarze, ale z góry prezentowało się jak istne miasto ze snów.

Jak trafiła do Rosji? O świętym papie widziała na pewno trzy rzeczy: był diabelnie inteligenty, piekielnie wymagający i w razie niespełnienia jego oczekiwań absolutnie nieskory do okazywania chrześcijańskiego miłosierdzia. Jako jego nieodrodna córka część z tych cech, z inteligencją na czele odziedziczyła, toteż już z chwilą, podjęcia pracy dla papy w jej głowie tlił się zalążek planu B, tak na wszelki wypadek. Jej współpraca z Rosją układała się dobrze, czasem spotykała się ze swoim oficerem prowadzącym, dawała mu jakieś ochłapy w postaci informacji drugorzędnej wagi, bo innych nie miała, umawiali się na kolejne spotkanie i mówili sobie "do swidanja". Iwona za swoje usługi nie pobierała żadnego wynagrodzenia, to znaczy nie pobierała go od razu. Jej nagrodą za wbicie noża w plecy papy miała być ewakuacja i bezpieczna przystań gdzieś na wschodzie.


Z czułością pogładziła leżącą na jej kolanach teczkę z wtłoczonym na okładce srebrnym logiem FSB. W środku były dokumenty - przeważnie biały wywiad - na temat tego co stało się w Polsce po jej ucieczce. To stąd wiedziała, że policjanci, którym wykradła pendrive z raportem, przebywają w areszcie śledczym, a w mediach ich tożsamości ograniczają się do imienia, pierwszej litery nazwiska i kropki za nią. Także z tych materiałów dowiedziała się, że Chrobry nie wytrzymał nerwowo i powiesił się w celi i również z tych materiałów wynikało, że miłosierny naród polski wybaczył biskupowi Jelonkowi jego naiwność w obracaniu kościelnym mieniem, bowiem kierował się on przecież słowami biblijnej przypowieści o pomnażaniu talentów - "cóż" - pomyślała lekko zazdrosna - "czarne koty zawsze spadają na cztery łapy". Jedynie Piotra trochę żałowała, bo po śmierci Chrobrego to na nim skupiła się furia opinii publicznej i to jego święty Jelonek wskazał "jako tego szatana co poczęstował go zakazanym owocem", ale takie jest życie.

Iwona poczuła, że ktoś stoi obok jej leżaka, więc obróciła się przybierając swój najbardziej czarowny uśmiech: to był jej gospodarz:
- Dolać? - zapytał po rosyjsku, wskazując na jej szklankę i odwzajemniając uśmiech. Zęby miał tak białe i równe, że musiały być implantami.
- Ach Władimirze Władimirowiczu! - zaszczebiotała z udawaną egzaltacją - czytacie w moich myślach!

Iwona miała słabość do starszych mężczyzn, właściwie do tego ich rodzaju, który wyróżniał się posiadaną władzą i pieniędzmi, cóż, podobno dziewczynki wybierają mężczyzn podobnych do swoich ojców.

(NARESZCIE) KONIEC


# 2021-04-16 19:09
× 7
Odpowiedz
@OutLet
@OutLet
453 książki 9838 postów
2021-04-16 19:11 #
A mężczyźni wybierają kobiety podobne do swoich matek. ;-)
# 2021-04-16 19:11
× 2
Odpowiedz
@Fredkowski
@Fredkowski
260 książek 8993 posty
2021-04-16 19:16 #
Yyy... nope ;)
# 2021-04-16 19:16
× 2
Odpowiedz
@OutLet
@OutLet
453 książki 9838 postów
2021-04-16 19:17 #
Tak. Dość powiedzieć, że mam charakter swojej teściowej. ;-)
# 2021-04-16 19:17
× 1
Odpowiedz
@Mackowy
@Mackowy
499 książek 2214 postów
2021-04-16 19:20 #
Potwierdzam: nope.
# 2021-04-16 19:20
× 1
Odpowiedz
@OutLet
@OutLet
453 książki 9838 postów
2021-04-16 19:24 #
Niech Wam będzie, nie będę się z Wami kłócić przy piątku. Ale swoje wiem.
# 2021-04-16 19:24
× 1
Odpowiedz
@Fredkowski
@Fredkowski
260 książek 8993 posty
2021-04-16 19:30 #
Nas jest dwóch :P
# 2021-04-16 19:30
× 1
Odpowiedz
@OutLet
@OutLet
453 książki 9838 postów
2021-04-16 19:31 #
No i ?
# 2021-04-16 19:31
Odpowiedz
@Mackowy
@Mackowy
499 książek 2214 postów
2021-04-16 19:33 #
No mamy podwójną rację oczywiście :D
# 2021-04-16 19:33
× 2
Odpowiedz
@OutLet
@OutLet
453 książki 9838 postów
2021-04-16 19:34 #
Ale moja racja jest mojsza. :D
# 2021-04-16 19:34
× 1
Odpowiedz
@Fredkowski
@Fredkowski
260 książek 8993 posty
2021-04-16 19:34 #
.

# 2021-04-16 19:34
Odpowiedz
@Mackowy
@Mackowy
499 książek 2214 postów
2021-04-16 19:39 #
@Fredkowski czemu zabrałeś pijaka?
# 2021-04-16 19:39
Odpowiedz
@OutLet
@OutLet
453 książki 9838 postów
2021-04-16 19:45 #
No właśnie, nawet nie zdążyłam zobaczyć.
# 2021-04-16 19:45
Odpowiedz
@Fredkowski
@Fredkowski
260 książek 8993 posty
2021-04-16 19:46 #
A bo piłem i tak jakoś wyszło :)
# 2021-04-16 19:46
Odpowiedz
@Mackowy
@Mackowy
499 książek 2214 postów
2021-04-16 19:47 #
(teraz tak na ciebie zerkamy)


# 2021-04-16 19:47
× 1
Odpowiedz
@Fredkowski
@Fredkowski
260 książek 8993 posty
2021-04-16 19:48 #
No to siup w takim razie, na drugą nóżkę...


# 2021-04-16 19:48
× 2
Odpowiedz
Postów na stronie:
Odpowiedź
Grupa

Wasza Twórczość

Opowiadania, wiersze, miniatury...