Proszę o podpowiedź, bo to jest ciężkie pytanie, ale uważam , że jest słuszne. Osobiście rozmawiałam z kilkoma artystami na targach książki w Krakowie 2019. Nawet otrzymałam swoją osobę przełożoną na ich, niepowtarzalny styl. Właśnie ta ich niepowtarzalność nie pozwala mi niczego innego napisać, jak tylko: pass, poddaję się. Jednak z niecierpliwością czekam na komentarze @kazal_ka , chętnie poznam zdolnych ludzi.
Wydawało mi się, że nie zwracam uwagi na okładki, ale to nieprawda. Oczywiście, jeżeli szukam po autorze czy wydawnictwie (które już znam i wiem czego się spodziewać). Ale są takie przypadki, kiedy sięgam po książkę, jedną z kupki, żeby sprawdzić co to. I tu chyba przyciąga mnie okładka, bo cóż innego. Pod wpływem kazal-ki zaczełam się zastanawiać. Okładka musi oddawać to co znajdziemy w środku. Tak jak logo identyfikuje firmę, tak okładka ksiażkę. Wydaje mi się, że poza przyiągnięciem i właśnie identyfikacją okładki z zawartością, niewiele więcej może zdziałać. A nawet nie powinna, bo to jednak książka jest produktem.
Przeglądnęłam kilka swoich książek i choć nie uważam, żeby którakolwiek z okładek zasługiwała aż na oscara lub malinę, to tu je dam i zobaczymy co nam z tej dyskusji wyjdzie (I zgadzam się z przedmówcą, że ilustratorzy są niedoceniani) Jedyny ilustrator, którego kojarzę to Jan Marcin Szancer i Zinn, ale oni są z czasów, kiedy ilustracja mówiła zdecydowanie więcej i była w tzw. cenie... :( Wydaje mi się, ze w dzisiejszych czasach okładka jest traktowana po macoszemu - mówię tu o książkach dla dorosłych czytelnikow, dzieci wciąż przyciągają kolorki i rysuneczki - i tu powinny się wypowiedzieć mamy czytające :)
I jedyna okładka, z calego zestawu książek przeczytanych przez ostatnie dwa lata, którą uważam za godną nagrody - jest po prostu genialna. Mistrzostwo projektowania, no bo ilustracją tego nazwać chyba nie można :)
Prawdę mówiąc, gdybym widział okładkę Katedry heretyczkiw księgarni. od razu bym pomyślał, że kicz... Albo przynajmniej romans (co dla mnie na jedno wychodzi).
A tu przykład tej samej ksiazki w dwóch opakowaniach. Jednej (nowszej) identyfikującej wydawnictwo i serię, i drugiej (starszej) identyfikującej książkę. W pierwszej wersji okladka mówi - wez mnie, to Czarne i Sulina. W drugiej - "weź mnie, będzie ciekawie i intrygująco. Nic nie jest takie, jak się wydaje". i właśnie ta z butem uważam za okładkę dobrą.
Ten różowy tytuł do mnie nie przemawia, ale skoro to jest adekwatne do treści, to chyba powinienem być grafikowi wdzięczny - od razu wiem, że to książka nie dla mnie :)
:) a ja nawet tego różowego nie zauważyłam :) Dzięki @Fred, za zwrócenie uwagi na to :) Ocena okładki spadła mi o 1 punkt :) "To różowe, bardzo dobre" - jak z Seksmisji :)
Też nie zauważyłam różowego. Widać autor okładki pragną, żeby tytuł się mocno odznaczał od okładki, ale czerwony mu nie odpowiadał. Zgadzam się z Wami, ocena w dół. @Fredkowski - jest to książka dla Ciebie. Nie pamiętam czy ją wysłałam @Renax, czy odstawiłam na półkę w bibliotece. Jeżeli to drugie, to podejrzewam, że bedzie tam jak otworzą czytelnie w bibliotece.