Okładki, podobnie jak same książki, kwestia gustu. Czasem jednak trafi się jakaś tak trudna w odbiorze, zrozumieniu (co autor miał na myśli), tak bijąca w naszą estetykę, że aż zniechęca do książki. Porozmawiajmy o tym. Jakie widzieliście najgorsze okładki?
@kazal_ka Bardzo podobają mi się Twoje wątki na temat okładek. Chociaż jak to mówią: "Nie ocenia się książki po okładce", niemniej jednak, z wielką ciekawością czekam na opinie.
No właśnie. Będzie musiał pojechać na roboty sezonowe w Szwecji, żeby pozabijać tam parę letnich potworów, a potem zmierzy się z obrońcami dzikiej przyrody i tego Gjeralt już może nie ogarnąć
Wydawało mi się, że nie zwracam uwagi na okładki, ale to nieprawda. Oczywiście, jeżeli szukam po autorze czy wydawnictwie (które już znam i wiem czego się spodziewać). Ale są takie przypadki, kiedy sięgam po książkę, jedną z kupki, żeby sprawdzić co to. I tu chyba przyciąga mnie okładka, bo cóż innego. Pod wpływem kazal-ki zaczełam się zastanawiać. Okładka musi oddawać to co znajdziemy w środku. Tak jak logo identyfikuje firmę, tak okładka ksiażkę. Wydaje mi się, że poza przyiągnięciem i właśnie identyfikacją okładki z zawartością, niewiele więcej może zdziałać. A nawet nie powinna, bo to jednak książka jest produktem. No to ponizej te, ktore zwrocily moja uwage negatywnie, choć do hasła tego się już nieodzobaczy" jest jednak daleko :)
Mocne tytuły, tak, biedny szczeniaczek... Ale rzeczywiście font taki jak z książeczek dla dzieci.... Czy to książeczka dla dzieci?! Drakulić.... jak już walic tego tekstu to na pewno bez chałupy z tyłu. Dzięki za ciekawostki...
Szczeniaczek akurat, co wynika z książki (polecam, naprawdę genialny reportaż) miał się tam całkiem dobrze. Tylko ten błękitny Comic Sans... I wbrew tytułowi nikt szczeniaczka nie zjadał :) Psożercy - tak mówią na Romów (Cyganow) Słowacy. Tym samym traktując ich jako najgorszych z najgorszych. I żaden z moich znajomych Cyganów nigdy zwierzęciu krzywdy nie zrobił :) Zresztą, jak taki ładnie uśmiechnięty chłopczyk mógłby skrzywdzić takiego psiaka? Tylko ten Comic Sans w błękicie. Ratunku.
Obie książki są świetne. I obie okładki "nietenges" - w mojej, skromnej opinii :)
@ziellona Dzięki za lekcje o kulturze. Kamień z serca... szkoda mi było szczeniaczka. Akurat lubię reportaże te ujęte na piśmie, filmie zdjęciach. Tak mało znam świata.
Lidka :) Nie mnie dziękuj tylko Gaussowi - temu Panu który napisał ten reportaż. Bo ja się o tym dowiedziałam dopiero po przeczytaniu, wcześniej znałam owszem kilku Cyganów (bo akurat "ci moi" nie uważają tego określenia za negatywne) i to naprawdę prozwierzęcy ludzie. Ale o haśle "psozercy" dowiedziałam się dopiero z tej książki. Co więcej - przypomniało mi się, że miałam bardzo podobne wrażenie jak Ty. Bardzo podobne, pomimo że znam reportaże tego wydawnictwa i nie wierzę w to że opublikowaliby reportaz o psożercach rzeczywistych. Ale - bo ja czasem topornie kojarzę :) - przypomnialo mi się to wrażenie dopiero po odpowiedzi na Twoj post - co wybitnie wskazuje, skoro dwie kobiety miały taki sam negat i żal szczeniaczka, że okładka jest MEGA NIEUDANA. i już nawet nie o ten Comic Sans chodzi :)
Nowy King już na rynku, o czym chyba wiedzą nawet pingwiny w Arktyce. Ale ja się zastanawiam, co jest nie tak z tym kotem na okładce. Raz, że mu gila z nosa leci, a dwa, że co to jest to coś na nim? Szczur? Osioł? A może po prostu źle narysowana koci mordka?
Nie. Ja chcę tylko wiedzieć, co na tej okładce jest :) Aleks - zmienisz zdanie, jak sobie takiego szczura włożysz pod koszulkę i pozwolisz mu tam sobie pochodzić trochę. Fajne uczucie :D
Z tym do końca bym się nie zgodziła, ale u nas był samiec i znaczył teren. Jednak uparte zwierzątko, jak coś sobie obmyślił to dotąd próbował aż mu się udało.
W kwestii najgorszych okładek - u mnie dalej króluje "Złodziej cieni" autorstwa Anne Ursu. Jedna z fajniejszych książek jakie czytałam w podstawówce, ale okładka centralnie zniechęca! Jestem pewna, że byłaby popularniejsza, gdyby nie pierwsze wrażenie jakie zostawia.
W kwestii najgorszych wydań ever u mnie króluje białe wydanie "Władcy Pierścieni" od wydawnictwa Muza. Nie wiem na jakim kwasie, czy dopalaczu trzeba być, żeby coś takiego zaprojektować... Tak zhańbić taki klasyk... Mam plan, żeby w tym roku kupić jakieś lepsze wydanie, bo to dostałam dawno temu w prezencie i kłuje w oczy
Spokojnie wystarczyłaby para na dole. Oczywiście pod warunkiem, że ta para na okładce jest nieodzowna. Zdublowanie motywu nie służy niczemu poza wyniesieniem efektu pracy grafika do wyższego poziomu kiczu.
Mi by się bardziej podobało, jakby nie było tej dwójki na łódce. Wtedy kształt samej łódki ładnie by się wkomponował w moment pocałunku. Taka zapowiedź klina, który wbije się w ten związek :)
Z filmu pamiętam, że oni go zamknęli w klatce, żeby mógł służyć swoim DNA i tym samym polepszyć jakość armii w królestwie. Nazwali go chyba Conan Zapładniacz.
@Harey Zgadzam się, prostota jest najlepsza :). Zwłaszcza, że tym razem postawiono na folk, więc pasuje. Niemniej jednak istnieją zespoły, których okładki to takie maleńkie dzieła sztuki. Więc to tak.
Na dobrą sprawę, nic się w tym stanie rzeczy nie zmieniło: Ktoś popełni coś osobliwego i z punktu roi się od naśladowców. Taki "Zmierzch" na przykład. Albo "Grey...
Fakt, jakaś ona taka mdląco-słodka, jak wata cukrowa. I muszla jak tatuaż Maorysów. To amonit jest? Wygląda to razem ni w pięć ni w dziewięć. :-/ Ale widzę to tak: Jak się nie odważysz, to nie będziesz wiedzieć, prawda? Jeśli się nie spodoba - zawsze możesz odłożyć i zmiażdżyć krytyką.
Wracając do horrorów, to to jest moja ulubiona - świetny tytuł: "Podpalacze ludzi II" idealnie koresponduje z okładką - mam na półce oba tomy, cudeńka w kategorii kicz, tandeta, kuriozum.
Może nam się zmienił gust. Wtedy było im bardziej krzykliwa okładka, tym lepiej. Co pewien czas kupuję, albo przynoszę za darmo fantastykę wydawaną w podobnym okresie i niestety wszystkie okładki są podobne.