Dla mnie tutaj jest pomieszanie z poplątaniem. W niektórych sklepach musisz mieć maseczkę, w niektórych nie. W niektórych knajpach pokazujesz, że jesteś zaszczepiony, a w niektórych nie. Weszłam do sklepu Tchibo, gdzie nie trzeba maseczki, ale jak chciałam napić się kawy, to musiałam pokazać certyfikat. Pojechaliśmy do hotelu pod Wiedniem i nikt od nas nic nie chciał, może wystarczyła zapewnienie Ani w recepcji. Tyrol robi wszystko, aby nie stracić następnego sezonu. Na Święta było tu naprawdę pusto. Myśmy wjechali w ostatni dzień grudnia, gdy były otwarte granice, a za dwa dni zamknęli wszystkie sklepy i knajpy. Chociaż jak u nas nagle okazywało się, że hotelarze mają bardzo liczne rodziny, bo pod hotelem stało trochę samochodów.