Coraz więcej łosi jest. Mnie niedawno łosica szturchnęła nosem, gdy wracałam ze spaceru z kijkami. Z lasu wprawdzie, ale w Warszawie, niedaleko ruchliwej ulicy. Miała młodego nieopodal i przyszły się paść na łączkę. Z wrażenia nie zdążyłam zrobić zdjęcia, tak szybko... schodziłam jej z drogi. Leśnicy wywieźli oboje do Kampinosu, i dobrze.