Temat usunięty

O tym Ćwieku to już gdzieś było. W jakiejś dyskusji na LC. Widać: taboret.

Takie krzesło, w którym nie znajdziesz oparcia. 

Wypowiedź tego pierwszego jest po prostu chamska i niczego wspólnego z krytyką nie ma.

Z mojego doświadczenia:
- z literatury kobiecej - p. Michalak i jej fanclub.
- pewien rysownik, którego nazwiska litościwie nie wspomnę.

Ja za to mam bardzo dobre doświadczenia z autorem. Dostała mi się jakaś selfpublikacja i to był koszmar, dałem radę doczytać do 30 czy 40 strony i zjechałem jak kozę za obierki. Autor do mnie napisał, że prześle mi drugie wydanie poprawione i tak zrobił i było nieco lepiej.

@Johnson
O, autor znowu w akcji? Nawet mi się nie chce wchodzić na jego stronę. A mógł zgłosić do administracji - a nuż by zareagowała (w trybie wyjątkowym).

Natomiast niechlubne standardy ustanowił IMHO KTL. Ostatnio chyba przycichł, ale kiedyś kiedyś dawał czadu, że ziu. Wtedy właśnie obiecałam sobie omijać szerokim łukiem.

@Lubczyk
Cuś w podobie. :) Wszak jakąś wymówkę trzeba sobie znaleźć, prawdaż.

taaak, tzw. ekskrementalna sztuka współczesna 
jak nie można stworzyć czegoś, co zachwyci, to należy papier kupą własną wysmarować i zaprosić kilku ąę krytków - na pewno ujrzą nowatorstwo, odkrywczość i świeżość (?) arcydzieła

Ja kiedyś widziałam, jak Janusz Głowacki poszarpał się z jakimś gościem na lotnisku. Nie wiem, czy to o akurat o krytykę literacką chodziło, ale gościa musiała ratować ochrona ;)

Njus jest z 2015 roku, więc możliwe, że niektórzy z Was już go znają, ale Richard Brittain przejechał 800 kilometrów po to, żeby rozbić butelkę na głowie dziewczyny, która ośmieliła się skrytykować jego powieść w internecie, także tego... 

Nie znam takich ekstremalnych przypadków jak rozbicie butelki na czyjeś głowie, ale...

Niechlubnie w pamięci zapisał mi się Konrad Lewandowski i awantura z powodu recenzji którejś tam jego powieści na blogu o książkach. Lewandowski najpierw przyczepił się do autorki recenzji a potem do dziewczyny, która stanęła w jej obronie i wypomniała mu chamstwo. Cóż, w sumie ten pan słynie ze swoich bezkompromisowych wypowiedzi i nie wyskoczył z niczym nowym.

Coś podobnego przydarzyło się Keirze Cass. Kiedyś wkurzyła się, że jedna z użytkowniczek napisała niezbyt pochlebną opinię o jej "Rywalkach" na Goodreads. Jakby tego mało zaczęła użytkowniczkę obgadywać ze swoją agentką literacką w mediach społecznościowych. Obie panie wpadły na pomysł, że namówią fanów do akcji pod tytułem "weźcie polubcie te najbardziej pozytywne opinie Rywalek na Goodreads" przez co negatywna recenzja straci swoją wysoką pozycję i przestanie być tak widoczna. Nie korzystam z tej strony, ale z tego co rozumiem im więcej lajków ma dana opinia tym wyższej stoi na liście.

W dawnych czasach, jak pisałam bloga, bywało, że autor/autorka wyrażali swoje oburzenie, ale raczej stonowanie. Raz miałam wielką spinę, zakładam, że z autorką, bo wielkie żale były tylko pod jedną książką. Oczywiście pewności nie mam, że pisałam z twórczynią "dzieła", ale w momencie gdy napisałam, że nikt w Internecie nie jest anonimowy i że najpewniej mam do czynienia z niedojrzałą pisarką, to komentarze się skończyły :-)

Ostatnio na Instagramie trafiłam na paskudne komentarze autora, który atakował dziewuchę, o dziwo! za neutralną opinię. Pan nie przebierał w słowach, bo jak to nie docenić jego cuda, skoro jest wyjątkowe, a chodzi o książkę "Przymrużonym okiem pilota prywatnego".

Może jeśli ktoś nie jest gotowy na krytykę, powinien pisać do szuflady 😉

Raz miałam przypadek autorki, która obraziła się za krytykę jej powieści obyczajowej. A raz niewydany autor wysłał mi powieść. Opowiedział, że jej nie wydali, nikt. Napisałam mu swoje poprawki, po pierwsze że za długa, a po drugie, że za dużo seksu od czapy. Kulturalnie, ale dyskutował ze mną każdy argument, w domyśle, że książka jest super. To przestałam do niego pisać. Skoro nie potrzebuje recenzenta... Książka się ukazała w autopublishingu czy coś. Furory nie zrobiła. Bo MIAŁAM RACJĘ> Za DŁUGA.

Ja bym mogła dać całą listę takich autorów i dorzucić kilka wydawnictw na dokładkę. Najgorsze jest to, że to nie są jakoś supr wybitni twórcy. Co jak co, aniołem nie jestem, ale prostactwa i pomiatania nie tyle, co recenzentami a fanami to nie zniosę.

Ja kiedyś dałam 3 gwiazdki (i tak na wyrost) bez opinii na LC.
Napisała do mnie w prywatnej wiadomości autorka że " wypadało by zmotywować skąd taka niska ocena"
Dodam tylko że książka miała same 10, chyba od koleżanek z liceum :)
Cóż odpisałam tylko że 3 gwiazdki to była ocena i tak na wyrost i niech się cieszy że nie napisałam z grzeczności nic więcej bo książkę dostałam w prezencie i nie chciałam zasmucić ofiarodawcy.

Widzisz, Wiesiu, do Ciebie przynajmniej napisała na PW, a mnie autor zarzucił na swoim blogu?/stronie?, m.in. to że chciałam Wam zaimponować wyszukiwaniem jak największej ilości błędów w jego książce (co niestety naprawdę nie było trudne. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że autor napisał w swojej ,,odpowiedzi'', że nie zostawiłam jego powieści ,,ani odrobiny nadzieji na lepsze jutro''. Dobrze, że nie wspomniał o żadnym ,,bulu'', bo zeszłabym na zawał.)

Oczywiście o jakiejkolwiek wymianie zdań nie mogło być mowy, ponieważ autor nie dopuszcza możliwości skomentowania czegokolwiek na swojej blogo-stronie.