Cytaty Terry Pratchett

Dodaj cytat
A Fri'itowi nieumieranie weszło głęboko w nawyk.
-Wszystko dla większej chwały Oma - powiedział. - Ufność jest naszym żaglem, a łaska naszym przeznaczeniem.
Kapitan miał już dosyć. Nie czuł się najpewniej w tematach religijnych, ale był przekonany, że po trzydziestu latach wie to i owo o morzu.
-Dno jest naszym przeznaczeniem!- krzyknął.
Vorbis wzruszył ramionami.
-Nie twierdziłem, że po drodze nie będzie żadnych przystanków.
Istnieje o wiele mniej metafor, niż się powszechnie sądzi.
Na świecie istnieją miliardy bóstw- Roją się gęsto jak ławica śledzi. Większość jest zbyt mała, by je zauważyć i nikt ich nie czci, w każdym razie nikt większy od bakterii, które nie mają wielkich wymagań w zakresie cudów.
Kiedy najmniejsze, co mogą ci zrobić, to wszystko, wtedy najgorsze, co mogą zrobić, nagle przestaje budzić grozę.
-Odzyskałeś siły?-zapytał w końcu.
-Tak, panie - potwierdził Brutha. - Ale, panie, nie mogę zostać biskupem. Nie mogę nawet...
-Zapewniam cię, że ta praca nie wymaga inteligencji. Gdyby było inaczej, biskupi nie mogliby jej wykonywać.
Nie Będziesz Spożywał Mięsa Żółwi.
Dla Własnego Dobra Lepiej Podnosił Będziesz Żółwie w Nieszczęściu o Niósł Je Tam, Gdzie Zechcą, Chyba że, To Ważne, Jesteś Orłem.
Były to owce – prawdopodobnie najgłupsze zwierzęta we wszechświecie, może z wyjątkiem kaczek.
- Hej, ty!
Brutha wyprostował się.
- Nie słyszę cię, ohydny sukubie - powiedział.
- Owszem, słyszysz, mój chłopcze. A teraz chcę, żebyś...
- Wsadziłem palce do uszu!
- Do twarzy ci z tym. Naprawdę do twarzy. Wyglądasz jak waza. Do rzeczy...
Nie wolno w zaufaniu do żadnego drania posuwać się dalej niż można nim cisnąć.
Mnisi historii nie dbają o majątek. Przekonali się, że większość przedmiotów zużywa się już po stuleciu czy dwóch.
Ur-Gilash, myślał Om. Tak, to były czasy... Kiedy Ossory i jego zwolennicy wdarli się do świątyni, rozbili ołtarz i wyrzucili kapłanki przez okna, by rozszarpały je dzikie psy - co jest właściwym sposobem rozwiązywania tych spraw - rozległ się wielki płacz i zgrzytanie zębów. A wyznawcy Oma zapalili ogniska w zburzonych halach Gilasha, dokładnie tak, jak zapowiedział prorok, i to się liczyło, chociaż powiedział to ledwie pięć minut wcześniej, kiedy szukali drewna.
Gdy widzisz bandę nierobów, gadających o prawdzie i pięknie, i najlepszej metodzie zaatakowania Etyki, możesz postawić swoje sandały, że tak sobie gadają, bo tuzin innych biedaków zajmuje się pracą, żeby ci mogli żyć jak bogowie.
Życie na tym świecie — rzekł —jest niby pobyt w jaskini. Co możemy wiedzieć o rzeczywistości? Wszystko, co dostrzegamy z prawdziwej natury egzystencji, to, powiedzmy, zaledwie dziwaczne i zabawne cienie, rzucane na wewnętrzną ścianę przez niewidzialne, oślepiające światło prawdy absolutnej, z której możemy, ale niekoniecznie, wydedukować jakiś odbłysk prawdziwości. I jak poszukujący prawdy troglodyci, możemy tylko wznieść głosy do tego niewidzialnego i prosić w pokorze: „Dalej, zrób Kalekiego Królika... to mój ulubiony".
Zamilkł na krótką chwilę, w czasie której ocenił daremność stosowania sarkazmu w obecności Bruthy; to tak jakby obrzucać mury zamku bezami.
Logika to jedyny sposób, by być ignorantem wobec reguł.
Ludzie mogą ginąć dla kłamstw. Ale prawda jest na to zbyt cenna.
Kiedy jest się bogiem, kłopot polega na tym, że nie ma się do kogo modlić.
- Czy jeden to mniej niż pięćdziesiąt jeden?
- Tyle samo — odparł stanowczo Om. Zmierzył wzrokiem głowę tsortiańskiego boga.
- Ale ty ma tysiące — zauważył bóg traszka. — Ty walczy o tysiące. Om podrapał się w głowę. Za dużo czasu tam spędziłem, uznał. Nie mogę przestać myśleć na poziomie gruntu.
- Uważam — rzekł — że jeśli chcesz mieć tysiące, musisz walczyć o jednego.
- Co to było?
- Na pewno nie czaszka - skłamał Om. - Nie przejmuj się...
- Tu wszędzie leżą kości!
- No a czego się spodziewałeś? To przecież pustynia. Ludzie tu umierają. To bardzo popularne zajęcie w tej okolicy.
- Są winogrona. To chyba nie grzech, jeśli dam ci jedno winogrono. Masz ochotę na winogrono, mały żółwiku? - zapytał.
- Masz ochotę zostać czymś obrzydliwym w najgłębszej otchłani chaosu? - zapytał żółw.
W tym chłopcu jest coś, co przyprawia o dreszcze, pomyślał Nhumrod. To sposób, w jaki patrzy, kiedy się do niego mówi. Całkiem jakby słuchał.
Tylko to chroni wszystkich przed obłędem: niepewność. Nadzieja, że jednak może wszystko jakoś się ułoży.
Rzeczy zawsze kiedyś były lepsze, niż są teraz. Taka jest natura rzeczy.
W chwilę później żółw odkrywa, że świat oddala się od niego. I widzi ten świat po raz pierwszy - już nie z wysokości jednego cala nad gruntem, ale z pięciuset stóp. I myśli: Jakimż wspaniałym przyjacielem jest orzeł.
I wtedy orzeł go puszcza.
Słowa są papierkiem lakmusowym duszy. Jeśli znajdziecie się we władzy kogoś, kto z zimną krwią używa słowa "Rozpocznijcie", lepiej szybko wyjedźcie gdzie indziej. Ale jeśli do tego mówi "Wejść", nie traćcie czasu na pakowanie.
Dziesięć tysięcy nie byłoby dosyć. Jeden może wystarczyć.
Lecz Om miał do dyspozycji Bruthę, z umysłem tak ostrym jak beza.
Rób drugiemu, zanim on zrobi tobie.
Żółw Się Rusza.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl