Cytaty Katarzyna Wolwowicz

Dodaj cytat
Kto raz zdradzi, będzie zdradzał zawsze!
Kiedy otworzył drzwi, pierwsze, co zobaczył, to błyszczący, stalowy nóż wbijający się w jego serce. Ten widok był również jego ostatnim.
Lubił czytać o torturach i znęcaniu się nad bezbronnymi. Czuł, ze to go wciąga, być może nawet podnieca. Nie był hipokrytą i wiedział, dlaczego kupuje te książki.
Widok cierpiących kobiet na skraju wytrzymania fizycznego i emocjonalnego stanowił balsam dla jego duszy. Nigdy nie podawał im znieczulenia, o ile nie zaistniała taka konieczność, nigdy nie proponował wkłucia zewnątrzoponowego, po którym przeszłyby poród niemal bezboleśnie. Chyba nikt tego nie wiedział, ale on kochał upajać się ich cierpieniem.
W podstawówce i liceum osiągał najwyższe wyniki w nauce. Na studia nie musiał zdawać, ponieważ wygrał olimpiadę z chemii.
Mimo to Zapała tęsknił już za pracą. Za codziennymi krzykami rozchodzącymi się po korytarzu, za płaczem i jękami kobiet, za płytkimi oddechami i poczuciem, że w tym momencie swojego życia są bezsilne i zdane na jego łaskę. Nienawidził kobiet, jednak nikomu o tym nie mówił.
Starszy człowiek otworzył szeroko oczy i przez moment próbował odnaleźć się w czasie i przestrzeni. Bolała go głowa, a ciało w przykurczu zdawało się odrętwiałe i jakieś obce.
Nie zanosiło się na najlepszy okres w jego życiu. Niby podjął dobrze płatną robotę i mógł bez problemu utrzymać rodzinę i spłacać kredyt za dom, ale częste wyjazdy odsuwały go od dzieci i żony nie tylko z powodu dzielących ich kilometrów.
Świat pełen jest okrutnych zwyrodnialców.
Ewidentnie miała zły dzień. Być może dopadła ją jakaś cholerna kumulacja żalów i refleksji o życiowych niepowodzeniach połączona z PSM czy innym gównem.
Dolecieli szczęśliwie na miejsce i powinna zacząć się cieszyć z rozpoczętych wakacji, ale jakiś wewnętrzny głos podpowiadał jej, że nie może, bo zagrożenie wcale nie minęło. Nie potrafiła określić, co jest tym zagrożeniem, po prostu odczuwała niepokój.
Z ochotą by jej coś odpalił, może nawet zakpił z jej zachowania, ale kiedy wokół przebywali inni ludzie, nigdy nie pozwalał sobie na takie dyskusje jak w domu. Politykiem jest się cały czas i nawet na wakacjach w najdalszym zakątku świata trzeba dbać o reputację.
Marcin nie miał za grosz empatii i zachowywał się tak jak wielu innych znanych jej mężczyzn.
Odkąd znowu zaczęła pracować w pojedynkę, czuła się jak podczas pierwszych lat w policji. Wtedy tez musiała walczyć o swoje i udowadniać wszystkim, że nie jest popychadłem ani tępą blondynką niepotrafiącą kojarzyć faktów. Nie obrażając blondynek oczywiście.
Cholera, może to prawda, co mówią w firmie. Glina zawsze pozostanie gliną. To nie robota, ale stan umysłu.
Wiedział, że jego wyobraźnia i wrażliwość na zewnętrzne bodźce były większe niż u rówieśników. A przynajmniej tak powiedziała mu pani psycholog, z którą się spotykał, gdy nie dawał już sobie rady ze swoimi myślami.
Momentalnie poczuła chłód. Mimo to podeszła do okna i otworzyła je na oścież. Wyjrzała. Nagły, niedający się opanować przypływ rozpaczy niemal zgiął ja wpół i rzucił na kolana. Jej ciałem szarpnęły konwulsje i niemal zwymiotowała na podłogę. Do oczu napłynęły łzy. Wiedziała, że stało się coś bardzo złego...
Przeczekał chwilę, próbując uspokoić oddech. Położył dłonie w okolicy mostka, gdzie poczuł kłujący ból. Serce dudniło mu pod rękoma tak głośno, że zagłuszało myśli.
Chociaż rodzice starali się, by wczoraj wieczorem nie słyszał kłótni, ich stłumione, ale stanowcze głosy przedostały się przez ściany, pokonały barierę betonowego stropu i dotarły do jego sypialni na górze strzępami, z których niewiele mógł zrozumieć, ale które nie pozwalały mu zasnąć.
Chęć władzy to okropna cecha. Potrafi zniszczyć każdego.
dobre nastawienie do walki z chorobą, wiara w to, że się zwycięży, pozytywne myśli i tym podobne rzeczy wpływają pozytywnie na sam proces leczenia. To ważne, żeby wierzyć w sukces, ale tak jest ze wszystkimi działaniami, jakie podejmujemy.
To jest naprawdę dobry lek. Przez dwa lata obserwowałem wyniki pacjentów. On faktycznie zadziałał, nawet u tych, którzy zmarli.
Bawiło go obserwowanie personelu, który za wszelką cenę starał się odnaleźć w nim dobro i trafić do jego serca. Osobiście uważał, że zabicie matki czy kogokolwiek innego to żaden trudny wyczyn. Jeżeli ktoś zasługuje na śmierć, to po prostu ją otrzymuje, i tyle w temacie. A jego matka zasługiwała.
Ale czy człowiek niemający już nic do stracenia nie jest niebezpieczniejszy od tego, który coś osiągnął? Jest.
Nietrudno było ją złapać. Wbił w nią nóż po raz kolejny i spojrzał głęboko w oczy. Chciał żeby na niego patrzyła, żeby widziała go do końca. A potem stało się coś, co go zaskoczyło. Umarła. Za szybko. Tak po prostu. Jakby uciekła od cierpienia i sprawiedliwości, jakby znowu nie wzięła odpowiedzialności za własne czyny.
Choć Aurelia wiedziała, że starsi ludzie często boją się szpitali, w tonie głosu sąsiadki i jej słowach wyczuła coś potwornie złowieszczego. Po karku przeleciał jej zimny dreszcz.
Mimo migotania przedsionków i arytmii do tej pory mogła żyć w miarę normalnie, choć nie było mowy o możliwości kompletnego wyleczenia. Teraz czuła, że dzieje się z nią coś złego.
Trzask tłuczonego szkła rozległ się w kuchni, kiedy Maria Zatońska upuściła szklankę. Resztki herbaty z kawałkami szkła utworzyły niebezpieczny kolaż. Nie zamierzała jednak teraz sprzątać, bo wszystkie siły opuściły ją momentalnie.
Nie tylko garnitur miała męski. Metr osiemdziesiąt wzrostu, spora masa i krótkie, mysie włosy nie dodawały jej kobiecości. Jednak ona zdawała się mieć na to całkowicie wywalone. Do garnituru dobrała białe trampki, co tylko to potwierdzało.
Jako dorosły już mężczyzna odnosił wrażenie, że w domu rodzinnym nie jest sobą, ale osobą, którą ojciec chciał w nim widzieć.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl