Cytaty Hanna Greń

Dodaj cytat
Wiek nie ma tu nic do rzeczy (...) Teraz mamy dwudziesty pierwszy, a czemu nadal się czyta i słyszy w mediach o nieprawidłowościach w domach dziecka? Zresztą słowo "nieprawidłowości" to taki eufemizm, pod którym kryją się bicie, poniżanie i wykorzystywanie seksualne, że nie wspomnę o zjawiskach lżejszego kalibru.
Nie będę ci truć o szkodliwości nikotyny dla rozwoju płodu, ale powiem jedno: nie po to mi dupa przymarza do krzesła, kiedy siedzę z fajkiem na ganku, żebyś ty sobie ukradkiem popalała. Jeżeli cię złapię z papierosem w ustach, zmuszę cię, żebyś go zeżarła.
Mężczyźni traktujący kobiety jak nierozumne idiotki doprowadzali ją swoim pełnym wyższości zachowaniem do szału.
Jego rozżalony ton, a jeszcze bardziej pełna rozczarowania mina przywiodły jej na myśl dzieciaka, który dostał na urodziny skarpetki zamiast spodziewanego joysticka.
Tłusta maciora! Wyglądasz ohydnie, rzygać mi się chce na twój widok. Ten facet musiałby być ślepy, żeby chcieć cię przelecieć. Na jego miejscu wolałabym włożyć fiuta w imadło!
To, co napisano w wiadomości, było prawdą. Miał związane ręce. Dał się zrobić w konia jak małe dziecko i pomógł w popełnieniu przestępstwa. Jeżeli powie o tym policji, pójdzie siedzieć za współudział.
Siedemnastolatka siedziała w fotelu z zagipsowaną nogą umieszczoną na małym stołeczku, zwanym w ich domu nie wiadomo czemu ryczką. Stroiła śmieszne miny do błyskającego fleszem telefonu i nawet nie zauważyła nadejścia brata.
Czuję się jak zabójczyni, bo przecież te duże na pewno też chcą żyć. Do tej pory nigdy nie pomyślałam, że to, co robimy przed świętami, jest choinkowym holocaustem. Biedne drzewka, pewnie drżą na nasz widok.
Pokonali właśnie szczyt zbocza i Ratio zatrzymał samochód, bo oto objawił się przed nimi inny świat. Cały w bieli, z drzewami skrywającymi gałęzie pod śnieżnymi czapami, a także dużym domem w kształcie litery L, tak idealnie wkomponowanym w krajobraz, jakby powołanym do istnienia zaklęciem wróżki.
Zwierzęta nie zwracały na nich uwagi, chociaż prowadzący stado ogromny jeleń przystanął na moment i zwrócił w ich stronę łeb obciążony rozłożystymi rogami. Widocznie jimny nie wydał mu się zagrożeniem, gdyż ruszył spokojnie naprzód.
Zmierzwiła mu włosy, a on nie uchylił się przed jej dłonią, co wcześniej często się zdarzało. Nie miała o to pretensji, wiedziała, dlaczego to robił. Strach przed kolejnym odrzuceniem był silniejszy od logiki.
Nienawidziła wody bez bąbelków, za ta z nimi także zresztą nie przepadała. Chętnie oddałaby diabłu duszę, i co tam jeszcze by sobie zażyczył, za filiżankę czarnej, mocnej i gorzkiej kawy z ekspresu, niestety pozostawało to jedynie w sferze marzeń.
Dioniza oderwała wzrok od ekranu laptopa i przeniosła go na mężczyznę będącego od dwóch tygodni jej mężem. Wyszła za niego z miłości, mimo to zdarzały się sytuacje, kiedy miała nieprzepartą ochotę zdzielić go w głowę czymś ciężkim. Tak jak teraz.
- Wolałbyś mieć żonę ładną i głupią czy brzydką i mądrą?
- Obie opcje są gówniane - stwierdził bez namysłu Szymon. Potem zastanowił się przez moment i dorzucił złośliwie: - Zamierzasz zbrzydnąć lub zgłupieć i nie wiesz, co mnie bardziej wkurzy? Bo wiesz, ja już mam żonę.
Mnie się wydaje, że każdy może być zabójcą, wymaga to tylko odpowiednich warunków i motywacji.
Dać popaprańcom metr władzy, to odjadą nie tylko ze składem, ale także z peronem, dworcem i całą trakcją.
Na samą myśl, że mógłby być rodzicem nastolatka, Wiktor aż się wzdrygnął. W następnej chwili doszedł do wniosku, że coś jest nie tak z tą kobietą, skoro uznała niewyglądającego na swój wiek trzydziestolatka za ojca licealisty. Może w jej świecie piętnastoletni tatusiowie stanowili normę?
Najgorsze, co można zrobić, to pozwolić idiocie decydować, co jest dobre, a co złe.
Człowiek nielubiący swojej pracy nie powinien jej wykonywać...
Problem w tym, że mam zabójstwo i na miejscu dwóch młodziaków z prewencji, którzy bez drogowskazu nie trafią sobie palcem do dupy.
Dopijając kawę, Zyta rozmyślała nad spotkaniem z siostrą, a z jej ust nie znikał ironiczny uśmieszek. Domyślała się, że Julitta nie wyrobiła sobie o niej pochlebnej opinii.
Niektórzy poświęcają połowę życia i niewyobrażalne wręcz pieniądze na odszukanie zaginionych krewnych. Nigdy nie potrafiła pojąć zasadności takich działań.
To jednak prawda, że właśnie życie pisze najdziwniejsze scenariusze.
Jak zwykle zlekceważyła ostrzeżenia córki o zagrożeniach związanych z samotnymi wyprawami, uważała bowiem, że mimo swoich osiemdziesięciu trzech lat ma lepszą kondycję niż niejedna trzydziestolatka, a zgwałcenie w tym wieku już jej nie grozi.
Nie lubiła chodzić wytyczonymi ścieżkami. Nigdy tego nie robiła i nie widziała powodu, dla którego miałaby na starość zmieniać swoje przyzwyczajenia.
Jakby kobita była człowiekiem, toby się mówiło "ta człowiek", a nie "ten człowiek". Kobita to kobita, i już.
Po raz pierwszy w swoim niespełna czterdziestoletnim życiu Anna była zakochana. Aż nie mogła uwierzyć, że i ją w końcu dopadło uczucie, które dotąd bezlitośnie wykpiwała.
Stała się humorzasta, przeskakująca w jednej chwili od euforii do załamania i ogólnie rzecz biorąc, była niczym statek bez sternika, miotany wirami rzecznymi od brzegu do brzegu.
Dławiło ją przerażenie, że po sześciu cudownych latach spędzonych tutaj, gdzie nigdy nie czuła się niechciana, miałaby wrócić do tamtej obskurnej rudery i kobiety, której nie zamierzała nigdy więcej nazywać babcią. Babcia to ktoś dobry, kochający i czuły, a tamto obrzydliwe, zapijaczone babsko nie zasługiwało, by tak się do niego zwracać.
W uszach zadźwięczały słyszane od najwcześniejszego dzieciństwa słowa: "Przez ciebie moja córka umarła", "Zabiłaś ją", "Czemu nie zdechłaś przy porodzie", zahuczały wyzwiska. "Kurwa", "szmata", "zdzira", "pierdolony bachor" - i jeszcze wiele innych - to były nazwy nadawane jej przez babcię, a towarzyszyły temu ciągły głód i łachmany, które musiała nosić aż do całkowitego zniszczenia.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl