Cytaty John Flanagan

Dodaj cytat
Rycerz nie zdołał powstrzymać uśmiechu. Halta najwyraźniej bardziej oburzał fakt, że jego brat nie lubi kawy, niż że pozbawił go tronu. Cały Halt - stwierdził w myśli Horace.
Zwykły łucznik doskonali się tak długo, aż zacznie trafiać, lecz zwiadowca ćwiczy, dopóki nie przestanie chybiać.
-Panie, wybacz mi. Stworzyłem potwora - stwierdził. A potem usmiechnął się i dotkną lekko jej dłoni. - I bardzo jestem z tego dumny.
Jeśli postanowiłeś skręcić sobie kark, zrób to po cichu, bo inaczej sam ci go ukręcę.
-Przykro mi!- powiedział. -Myślałem, że...
Nie dała mu dokończyć.
-Ty? Myślałeś? Od kiedy to zdarza ci się myśleć?!
Kto to jest Gorlog? Naprawdę ma rogi, kły i skołtunioną grzywę?
-To bardzo przydatna postać-odparł Halt.- Można powoływać się na niego za pomocą wszystkich tych oraz innych cech. Jego istotą jest urozmaicenie tudzież wielość atrybutów. Z Gorlogiem nie ma miejsca na nudę.
Choćbyś nie wiem jak wyłaził ze skóry, siedemnaście tysięcy trzysta minus siedemnaście tysięcy dwieście, to zaledwie sto koron i ani jednej więcej.
-Istny olbrzym, no nie?- mruknął Horace.
-Zamknij się- odpowiedział uprzejmie Halt.
- Istny olbrzym, no nie? - mruknął Horace.
- Zamknij się - odpowiedział uprzejmie Halt.
- Jak dzieci, jak dzieci! - Evanlyn udzieliła im kpiącej, choć prawie bezgłośnej nagany.
Nawykli poddawać się, a nie walczyć. Potrafią myśleć jedynie o ocaleniu własnej skóry.
Tualeg postąpił ku niemu, jego oczy płonęły od gniewu. Stanął przed zwiadowcą i spojrzał z góry na niższego od siebie mężczyznę. Szturchnął palcem Halta w pierś.
- Ty... - rzekł z naciskiem. - Ty nie będziesz nazywał mnie Yusalem! Masz do mnie mówić ,,aszejku Yusalu'' albo ,,wasza jasność''. Zrozumiałeś mnie, bezczelny przybłędo?
Halt przekrzywił głowę na bok, jakby rozważał pytanie, choć było ono czysto retoryczne.
- Zrozumiałem jedno - rzekł - a mianowicie, że nijakiej jasności, którą potrafiłbym w tobie dostrzec, nie roztaczasz. Natomiast, o ile się nie mylę, tytuł aszejka wiąże się z szacunkiem, a jakim szacunkiem można darzyć kogoś, kto jak niewiasta tchórzliwie kryje twarz za niebieską woalką?
Halt jest tylko jeden.
Podczas tej beztroskiej wymiany uwag Svengal zerkał kątem oka na swój topór bojowy, zawieszony u siodła Guzdrały. Nie był tylko pewien, czy ma ochotę porąbać nim kucyka, czy trzech zwiadowców, tak wyraźnie ubawionych jego udręką.
Ci, którzy cieszą się największymi przywilejami, obarczeni są też większymi obowiązkami.
Jednak w życiu się zwykle tak zdarza, że kto spodziewa się nieoczekiwanego, ten dobrze na tym wychodzi.
Nigdy nie spuszczaj przeciwnika z oka.
Jeśli zastanawiasz się, czy aby na pewno trafisz, to z pewnością chybisz.
Uczymy się przez całe życie.
Jeśli ktoś czeka, aż będzie gotów — to będzie przez czekał całe życie.
Trudno było księżniczce pogodzić się z faktem, że za jej sprawą istota ludzka - choćby nawet i do szpiku kości podła - przeistoczyła się w zaślinionego idiotę.
Oczy były ciemne, prawie czarne. Głęboko osadzone. A nad nimi gęste brwi. Twarz wyrazista, mocna, chociaż nie piękna. Wszystko przez ten ogromny, haczykowaty nos.
- Ale wielki nochal - wychrypiał i natychmiast zdał sobie sprawę, że mówiąc coś takiego, popełnił straszliwy nietakt. Chyba oszalałem, pomyślał. Jednak na twarzy pojawił się uśmiech.
- Spodziewasz się kłopotów? - spytał.
Gilan położył mu dłoń na ramieniu.
- Zawsze należy się ich spodziewać - odpowiedział. - Możesz mi wierzyć, jeśli
spodziewasz się kłopotów niesłusznie, nie spotka cię rozczarowanie. A jeśli słusznie,
pozostajesz w gotowości. Wtedy łatwiej sobie z kłopotami poradzisz.
Halt uznał, że czas już by ktoś udzielił Svengalowi wsparcia. Skandianin był mistrzem żeglugi i nieustraszonym wojownikiem, natomiast jego umiejętności w dziedzinie negocjacji ograniczały się do wymachiwania toporem i wrzasku: 'Dawać wszystko co macie'.
Will zrozumiał, że aszejk może sobie być wodzem swojego ludu ale, jak żonaci mężczyźni na całym świecie, podlega władzy najwyższej, czyli sprawowanej przez małżonkę.
Zawsze jednak istniała szansa, że przypadkowo rzucona przez kogoś uwaga, stanie się zalążkiem pomysłu, w ostatecznym rezultacie dostarczając rozwiązania problemu.
Narzygał mu do hełmu.
Lecz kogo jedni zwą zdrajcą, inni wkrótce nazwać mogą swoim władcą.
Ani od Halta, ani od Pauline nie słyszano nigdy na ów temat choćby słowa. I nic dziwnego: któż bowiem pilniej strzeże swoich oraz cudzych sekretów niż zwiadowcy i dyplomaci?
- A drugi powód? - spytała Pauline
Alyss uśmiechnęła się z niejakim przekąsem.
- Obawiam się, że ulegnę pokusie i zdzielę ją wiosłem przez łeb - wyznała - A to niekoniecznie sprzyjałoby mojej dalszej karierze.
Dlaczego ta bestia uparła się, żeby mnie zrzucić?
- Zrzucić cię? - powtórzył Gilan kryjąc śmiech - czy ktoś z was słyszał, żeby Guzdrała kogoś zrzucił?
Will i Halt potrząsnęli głowami (...)
- Zapewniam was, że się wierzgnął! - upierał się Svengal.
- Nie wierzgnął, tylko skręcił w lewo.
- Znienacka!
- Guzdrała nigdy nie robi niczego znienacka - poinformował Skandianina Halt.
- Właśnie dlatego nazwaliśmy go Guzdrałą - uzupełnił Will.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl