Cytaty Charles Bukowski

Dodaj cytat
Nigdy nie chciałem należeć do klanu małych złodziejaszków. Ja chciałem zdobyć albo cały świat, albo nic.
Moja głowa pękała, a mózg przyjął już płynną formę istnienia, którą można było nazwać rozwodnionym pierdem przeforsowanego intelektu członka klasy robotniczej.
Nerwy nawalały bez przerwy. To wszystko przez te liczne pijaństwa. A i kobiety poczyniły mocne spustoszenie.
... od czasu do czasu pojawia się istota... boska? Kobieta pękająca w szwach... seks-maszyna, przekleństwo, początek i koniec Wszechrzeczy.
Płomienie parzyły mi ręce. Musiałem ratować pocztę Stanów Zjednoczonych, niezamówione przesyłki reklamowe czwartej klasy!
Następnego ranka, po nocy nie było ani śladu, a ja jeszcze żyłem.
Może napiszę książkę - pomyślałem.
I napisałem.
Tydzień później wszędzie pojawiły się tablice z napisem PALENIE PAPIEROSÓW WZBRONIONE. Urzędnicy mogli palić, jeżeli używali popielniczek. Zlecono komuś ich produkcję. Były ładne. I nosiły napis WŁASNOŚĆ RZĄDU STANÓW ZJEDNOCZONYCH. Większość została skradziona.
Było to jedno z moich najlepszych przeżyć w łóżku. Słyszałem szum wody, słyszałem wędrujące fale. Miałem wrażenie, że niesie mnie ocean, że to się nigdy nie skończy. Potem zsunąłem się na bok.
- O Jezu Chryste - jęknąłem - Jezu Chryste!
Nie mam pojęcia, jakim cudem Jezus Chrystus zawsze wdawał się w takie sprawy.
Cholera, nie dadzą człowiekowi pożyć, prawda? Wiecznie chcą, żeby trzymał ster.
Spojrzałem przez szybę . Pielęgniarka wskazała moje dziecko. Miało czerwoną twarz i wrzeszczało głośniej niż którykolwiek z pozostałych noworodków. Sala była pełna wrzeszczących niemowląt. Tyle porodów. Pielęgniarka sprawiała wrażenie, że jest bardzo dumna z mojej córki. Miałem przynajmniej nadzieję, że to moja córka . Podniosła dziewczynkę, żebym mógł się jej lepiej przyjrzeć. Uśmiechnąłem się przez szybę, nie bardzo wiedziałem jak się zachować. Mała tylko darła się na mnie. Biedactwo-pomyślałem-biedne stworzenie. Wtedy nie wiedziałem jeszcze, że kiedyś będzie piękną dziewczyną, łudząco podobną do mnie ha, ha, ha.
Pokazałem ręką pielęgniarce, by położyła małą, po czym pomachałem im obu na pożegnanie. Ładna była. Zgrabne nogi, kształtne biodra. Ładny biust.
Chinaski! Rejon 539!
Najtrudniejszy w całym obszarze doręczeń. Budynki mieszkalne ze skrzynkami o startych nazwiskach lub w ogóle bez nazwisk, pod maleńkimi żarówkami w mrocznych korytarzach. Stare kobiety stojące w sieniach domów na całej długości ulicy i zadające to samo pytanie, jakby były tą samą osobą mówiącą jednym głosem:
"Listonoszu, macie dla mnie jakąś pocztę?"
Miałeś ochotę wrzasnąć:
"Kobieto, skąd, u diabła, mam wiedzieć, kim jesteś ty, ja bądź ktokolwiek?!
Widzisz tych ludzi za szybą. Oni nie mają najmniejszego pojecia, co tu się teraz rozgrywa. Idą i idą, po raz tysięczny tą samą drogą..czy to nie jest śmieszne? Ze on też zostali kiedyś urodzeni? Każde z nich.. pojedyńczo!
A po rozwodzie z Joyce przez pomyłkę spakowałem do walizki dwa tomy "Żywotów kompozytorów muzyki klasycznej i nowoczesnej". Ich życie przeważnie było tak pełne udręki, że z przyjemnością czytałem ich biografie, myśląc: cóż, moje życie też jest piekłem, a przecież nawet nie umiem komponować.
Cóż, jak mawiały chłopaki, gdzieś trzeba było pracować. Więc z rozsądkiem niewolników godziliśmy się na swój los
Trochę przesadził. W więzieniu ma się dużo lepiej. I nie musisz nic robić. Nie trzeba płacić komornego, żadnych rachunków za gaz i elektryczność, żadnych podatków, nic nie
wydaje się na żarcie, nie płacisz podatków od samochodów, żadnych kar i odszkodowań, nikt się ciebie nie czepia za parę nic nie wartych promili, nie przegrywa się na wyścigach, konnych, bezpłatne leczenie, a nawet dentysta, przyjaźń i koleżeństwo z równymi sobie, dają
nawet msze święte, nie grożą ci żadne choroby weneryczne, no i pogrzeb masz na koszt państwa.
Nasze życie przypomina życie wszystkich innych ludzi - zabija nas.
Każdy głupek potrafi wyżebrać jakąś pracę; mądrości wymaga dojście do czegoś w życiu bez pracy. Tutaj nazywamy to "kombinowaniem". Chciałbym dobrze w życiu kombinować.
Lecz w chwili, kiedy postanawia się ryzykować wszystkim, wiedząc że innego wyjścia nie ma, przestajemy się nad tym zastanawiać, bo to staje się mało ważne, a nawet
zupełnie nieważne.
Odwaga powstaje w brzuchu - a wszystko inne to tylko zwątpienie!
Cierpienie było pisane kobietom; nic dziwnego, że oczekiwały ciągłych deklaracji miłości.
Ale od czasu do czasu zjawia się kobieta w pełnym rozkwicie, której ciało wprost rozrywa sukienkę... uosobienie seksu, przekleństwo mężczyzn, koniec świata.
Gdybym mógł, choć trochę, uczesać także i tę twarz - pomyślałem sobie, gapiąc się w
lustro - ale to się nie da.
Ludzie, ptaki, wszyscy musimy podejmować decyzje.
Życie jest jednak kurewsko ciężkie.
Jego wnętrze przypominało testament szaleńca.
Dobroć jest przywilejem najlepszych spośród nas.
Znika egoizm.Ustępuje lęk.Kończy się rywalizacja.
Najlepszą część swojej istoty pisarz przelewa na papier. Reszta to brednie.
Wśród pisarzy spotka się więcej minionych świetności niż w jakimkolwiek innym fachu.
Lubiłem oglądać boks. Przypominał mi trochę pisarstwo. Wymagał tych samych cech
- talentu, kondycji i odwagi. Tyle że kondycja w pisarstwie była duchowa, umysłowa. Nigdy się nie jest pisarzem. Pisarzem trzeba zostać za każdym razem, kiedy człowiek siada do maszyny. A jak się już usiadło, to przestaje być takie trudne. Czasami największa trudność polega na znalezieniu odpowiedniego krzesła i na tym, żeby do niego dobrnąć. Kiedy indziej nie sposób na nim wysiedzieć. Różne rzeczy, jak to śmiertelnikowi, stają ci
na drodze: drobne trudności, poważne trudności, nieustanne łomoty, trzaskanie
drzwiami. Kondycja jest niezbędna, żeby się nie dać temu wszystkiemu, co usiłuje nas wykończyć. Doszedłem do tego wniosku obserwując bokserów, konie oraz dżokejów,
którzy nie chcieli się poddać mimo pecha, upadku z siodła czy innych przykrych
niespodzianek. Pisałem o życiu, he, he. Jednak mój podziw budził przede wszystkim
heroizm, z jakim niektórzy przeżywali swoje życie. Ten podziw był motorem mojej
twórczości.
Zapłaciłem barmanowi, odepchnęliśmy stołki i ruszyliśmy w stronę drzwi. Znowu
uderzyły mnie ich skórzane kurtki i twarze bez wyrazu. Twarze wyprane z radości i
inicjatywy. Tym biedakom straszliwie czegoś brakowało. Coś we mnie drgnęło i przez krótką chwilę miałem ochotę objąć ich wszystkich, przytulić i pocieszyć jak jakiś Dostojewski, ale zdawałem sobie sprawę, że i dla mnie, i dla nich skończyłoby się to tylko śmiesznością i upokorzeniem. Świat nie wiedzieć kiedy zabrnął za daleko i odruchy dobroci nie mogły być już tak proste jak dawniej. Musielibyśmy nad tym znowu popracować.
Pisanie nigdy nie było dla mnie problemem. Jak sięgnę pamięcią, zawsze pisałem tak samo; nastawiałem radio na stację z muzyką klasyczną, zapalałem papierosa albo cygaro, otwierałem butelkę. Resztę robiła maszyna. Ja musiałem tylko przy tym być. Pisanie pozwalało przetrwać, kiedy życie nie miało mi nic do zaoferowania, kiedy życie jako takie było teatrem grozy. To maszyna mnie pocieszała, mówiła do mnie, zabawiała mnie, była moją ucieczką. Właśnie po to przede wszystkim pisałem: żeby uciec, uciec przed wariatkowem, uciec przed ulicą, uciec przed samym sobą.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl