Od lat panuje przekonanie, że książki zagranicznych autorów są lepsze. Całe mnóstwo czytelników w ogóle nie sięga po rodzimych autorów, z góry uznając, że nie warto. Na szczęście często, jeśli już się przekonają to nie są zawiedzeni. Bo, należy to wyraźnie zaznaczyć, nie odstajemy w niczym od zagranicznych twórców. Jedyna ich przewaga to reklama, która działa za granicą i do nas dociera. Prawda jest taka, że kiedy wydawca w naszym kraju zaczyna reklamować książkę część z nas miało okazję czytać ją w oryginale i…. automatycznie reklama jest większa i dociera do szerszego grona.
Dlaczego więc warto czytać polskich autorów?
1. Zdaję sobie sprawę z tego, że zagranicznych autorów też można poznać osobiście, ale jednak z rodakiem szanse zawsze są większe. Chociażby spotkania autorskie organizowane w bibliotekach, księgarniach albo na Targach Książki ułatwiają nam to. Odnoszę wrażenie, że są oni również chętni by poznać swojego czytelnika lepiej. Kawa po spotkaniu? Czemu nie. Często wydaje nam się, że skoro ktoś napisał książkę to jest kimś „lepszym” i na pewno nie znajdzie czasu i ochoty by porozmawiać z anonimowym czytelnikiem. Z moich obserwacji wynika jednak, że autorzy spragnieni są takich kontaktów…
2. Idąc tym tropem z łatwością możesz gromadzić biblioteczkę pełną książek z dedykacjami. Bo okazji na spotkania z pisarzami jest całe mnóstwo i nawet jeśli mieszkasz na odludziu to pewnie biblioteki coś organizują, albo w okolicznym mieście coś się dzieje. Ostatecznie w całym kraju jest mnóstwo wydarzeń czytelniczych, na które można się wybrać. Jeśli chcesz znaleźć, co odbywa się w Twojej okolicy zapraszam na Rozkład jazdy książkoholika 2020.
3. By udowodnić, że autorzy pragną kontaktu z czytelnikami muszę wspomnieć o grupach fanowskich tworzonych na Facebooku. Większość autorów ma takie grupy, część z nich sama je stworzyła, inne były prezentem od czytelników, ale do każdej można dołączyć. I nie, nie jest to klub wzajemnej adoracji, gdzie autor oczekuje zachwytów nad sobą i swoją twórczością. Zazwyczaj to miejsce, gdzie po prostu rozmawia się o literaturze, natomiast w „gratisie” autor dzieli się z użytkownikami niepublikowanymi fragmentami książek, nowinkami w sprawie kolejnych publikacji, a czasem prosi o radę czy wsparcie. Te grupy to trochę jak codzienna kawa z autorem. A „kaw” można wypić dowolną ilość z polskimi pisarzami.
4. Czytasz książki, to już wiem, ale czy zastanawiasz się kim jest autor? Nie tyko jak pisze, ale gdzie mieszka, ile ma lat, jak wygląda? Może to nie jest dla Ciebie ważne – i ja to rozumiem – ale czy masz pewność, że pod nazwiskiem z okładki nie kryje się Twój nowy sąsiad z parteru? I nie mówię, żeby stać się szpiegiem i podejrzewać każdego, ale czasem wystarczy otworzyć oczy i okazuje się, że w Twojej małej mieścinie jest trzech pisarzy. No i teraz powiedz, nie masz ochoty sprawdzić jak pisze sąsiad czy sąsiadka? O Jodi Picoult można powiedzieć wiele, ale raczej nie mieszka w Koluszkach… 😉
Moim nałogiem stało się sprawdzanie ile autor ma lat. Ot tak, tylko po to, by dobić się, że ludzie młodsi ode mnie odnoszą sukcesy. I niestety okazuje się, że wielu pisarzy jest ode mnie młodszych, a na koncie mają kilka książek. A ja mocno trzymam za nich kciuki, niech piszą – żebym miała co czytać!
5. Idąc tym tropem masz możliwość przeczytać w książce o Twoim mieście, może o uczelni, albo o kawiarni, w której spotykasz się z przyjaciółką raz w miesiącu. Powiedz, czy to nie ciekawe? A może dzięki książce poznasz nową knajpkę w swojej okolicy… Nigdy nic nie wiadomo. Pewnie, można szukać inspiracji w sieci, w telewizji, albo popytać znajomych, ale czy zwiedzanie jakiegoś miasta śladami bohatera książki nie wydaje Ci się interesujące? Szczególnie, że sporo pisarzy woli pisać o miejscach, które zna, odwiedza i lubi.
6. Punkt szósty łączy się z poprzednimi nierozerwalnie, ale czy nie lepiej czytać o naszych realiach? Jasne, fajnie pomarzyć o podróżach w odległe zakątki świata, więc czytanie o nich jest jak najbardziej ok. Ale może lepiej czytać przewodniki, książki pisane przez podróżników, a nie beletrystykę? Serio masz ochotę czytać o szesnastolatce, która na urodziny dostaje samochód przewiązany kokardą i do szkoły podjeżdża nowiutką bryką? Nawet jeśli to Twoje marzenie to przecież w tym wieku nie masz na to szans. Ba! Na osiemnastkę też niewielu z nas dostanie auto… o takim nowiutkim z salonu nie wspominając 😉 To może jednak poczytajmy o kimś, kto na tę brykę musi zarobić w butiku za rogiem pracując po szkole?
7. I teraz najważniejsze: daj im szansę. Harlan Coben poradzi sobie, jeśli nie sprzeda jednej czy dwóch książek, natomiast nasz rodzimy rynek wydawniczy jest stosunkowo biedny. Ciężko jest zadebiutować, ciężko wydać książkę, jeszcze trudniej ją rozreklamować i sprzedać w takich ilościach by mieć szansę na kolejną umowę wydawniczą. Może ktoś w Twoim otoczeniu pisze? Bez wsparcia czytelników nie będzie miał szans pokazać swojej twórczości szerszemu gronu.
Ciekawa jestem, czy choć jeden z moich argumentów do Ciebie przemówił? Od trzech lat sporadycznie czytam autorów zagranicznych, zawsze gdy mam wybór wygrywa Polak. Ot tak, bo czytając jego książki czuję, że go wspieram. Mam to szczęście, że sporo pisarzy udało mi się poznać osobiście i nie mam tu na myśli uścisku dłoni w tłumie na targach książki. Gwarantuję więc, że warto sięgać po polskie książki. Naprawdę w niczym nie odstajemy od zagranicznych autorów. A że czasem trafiamy na gnioty? No trafiamy, to nieuniknione, ale za granicą też się takie trafiają – tylko nikt ich nie tłumaczy na język polski!
To co, jakiego polskiego autora książkę właśnie czytasz albo może masz zamiar przeczytać? Czekam na tytuły w komentarzach! Polecajcie 😉