@Szymon

4 obserwujących.
Kanapowicz od 5 lat.
Napisz wiadomość
Obserwuj
4 obserwujących.
Kanapowicz od 5 lat.

Cytaty

Żyjemy, aby walczyć jeszcze jeden dzień.
Moją ogromną przywarą - wyjaśnił - jest niepohamowana dobroć. Ja po prostu muszę czynić dobro. Jestem jednak rozsądnym krasnoludem i wiem, że wszystkim wyświadczyć dobra nie zdołam, Gdybym próbował być dobry dla wszystkich, dla całego świata i wszystkich zamieszkujących go istot, byłaby to kropelka pitnej wody w słonym morzu, innymi słowy: stracony wysiłek. Postanowiłem zatem czynić dobro konkretne, takie, które nie idzie na marne. Jestem dobry dla siebie i dla mego bezpośredniego otoczenia.
To fakt. A fakty to najbardziej uparta rzecz pod słońcem.
Czy nie jest cudem sama przyjaźń – znalezienie drugiej osoby, która samotny świat czyni mniej samotnym?
... jeśli będziesz się zachowywał tak, jakby to nie było twoje miejsce, jeśli przybierzesz postawę przepraszającą, wówczas ludzie zaczną cię tak właśnie traktować.
W jednym zdaniu może się dużo zmieścić. Może się wszystko zmieścić. Może się całe życie zmieścić.
Bo też nie ma większej nienawiści, niż zrodzona z bliskości.
Książki, powiedział mi kiedyś, gdy wszedłem do niego na rusztowanie, to jedyny ratunek, żeby człowiek nie zapomniał, że jest człowiekiem. On w każdym razie nie mógłby bez książek żyć. Książki to także świat, i to świat, który człowiek sobie wybiera, a nie na który przychodzi.
Tak mniej więcej do połowy życia znajomych nam
przybywa i przybywa, trudno nawet wszystkich zapamiętać, a od połowy zaczynają ubywać, tak że przy końcu człowiek jest już sam dla siebie jedynym znajomym. Nie tylko że odumierają nas. Życie po prostu daje nam w ten sposób znać, ile go mamy za sobą, ile przed sobą.
Na dłuższy związek już człowieka dzisiaj nie stać. Każdy za czymś goni, do czegoś się wspina, to z kimś drugim jak z kulą u nogi. Mówić się już nie chce, a tu trzeba. Nie ma o czym, a tu trzeba. Zdarzają się, nie powiem, małżeństwa do śmierci. Ale to już zabytki. Niedługo będzie się do takich wycieczki prowadzić, jak do zamków, katedr, muzeów.Małżeństwo, prawdę mówiąc, to dzisiaj spółka z ograniczoną odpowiedzialnością.
Związki nigdy nie dostarczają nam wszystkiego. dostarczają niektórych rzeczy. Masz pełną listę rzeczy, których oczekujesz od drugiej osoby - zgrania seksualnego, powiedzmy, albo dobrej rozmowy, albo wsparcia finansowego, albo odpowiedniego poziomu intelektualnego, albo miłego usposobienia, albo lojalności - i wolno ci wybrać trzy z tych rzeczy. trzy i koniec. może cztery, jeżeli masz szczęście. Tylko w kinie znajduje się partnera, który oferuje pełny zestaw. W realnym świecie musisz się zdecydować, z którymi trzema wartościami chcesz spędzić resztę życia, a potem poszukać tych wartości w drugiej osobie. Na tym polega życie. Nie widzisz że to pułapka? Jeżeli będziesz się upierała znaleźć wszystko, skończysz z niczym.
- Jude - powiedziałem - dlaczego ty to sobie robisz?
Milczał długo. Ja też. Słuchałem morza. Nareszcie się odezwał.
- Z kilku powodów.
- Na przykład?
- Czasami czuję się tak źle, tak bardzo się wstydzę, że muszę poczuć to fizycznie - zaczął i spojrzał na mnie, zanim znowu spuścił wzrok. - A czasami jest tak, że czuję za dużo i chciałbym nie czuć nic... To pomaga opanować uczucia. No a nieraz to robię, bo czuję się szczęśliwy i muszę sobie przypomnieć, że nie powinienem.
- Chcę zostać sam - powiedział szczerze Jude.
- Rozumiem - odrzekł Willem. - Posiedzimy sami razem.
Czym jest plebs dowiedziałam się dopiero teraz, zrozumiałam to jasno i wyraźnie, o wiele jaśniej i wyraźniej niż mogłam to zrozumieć przed laty, gdy nauczycielka zadała mi to pytanie. Plebs to byliśmy my. Plebs to były kłótnie o wino i jedzenie, o to, kogo obsłużono w pierwszej kolejności. Plebs to była brudna podłoga, po której chodzili kelnerzy, plebs to były coraz bardziej wulgarne toasty. Plebs to była moja matka, która wypiła za dużo wina i teraz, oparta plecami o ramię ojca, śmiałą się na cały głos z erotycznych podtekstów w odzywkach handlarza starzyzną.
- [...] najważniejsze, żeby człowiek miał w życiu kogoś takiego, przy kim nie musi otwierać ust, jeżeli nie chce. Kogoś takiego, komu nawet nie musi niczego tłumaczyć, bo ten ktoś po prostu wie. Rozumie. I niczemu się nie dziwi. [...] Nie ma takiego nieszczęścia, z którego nie dałoby się wygrzebać we dwoje, skarbeńku. Tylko musi trafić swój na swego. Swój na swego.
- [...] Przyświeca im najbardziej ludzkie z uczuć.
- Strach?
- Miłosierdzie. Sęk w tym, wiło, że ludzkie miłosierdzie, gdy nie ma żadnego przewodnika, może zaślepić równie łatwo co gniew. I wtedy pragnienie czystego, nieskalanego dobra przeistacza się w paniczną ucieczkę przed cierpieniem. Nawet matka, gdy próbuje uchronić młode przed wszelkim cierpieniem tego świata, bez względu na cenę, potrafi wyrządzić mu większą krzywdę, niż byłby zdolny wyrządzić świat. Nie z głupoty, podłości czy strachu, choć tak chciałoby się myśleć, choć tak byłoby łatwiej. Czyni tak z miłosierdzia. Nie pozwala mu biec. Nie pozwala mu walczyć. Nie pozwala mu płakać. Nie pozwala mu...
- [...] Żyć.
– Na moim sihillu – warknął Zoltan, obnażając miecz – wyryte jest starodawnymi krasnoludzkimi runami prastare krasnoludzkie zaklęcie. Niech no jeno który ghul zbliży się na długość klingi, popamięta mnie. O, popatrzcie.
– Ha – zaciekawił się Jaskier, który właśnie zbliżył się do nich. – Więc to są te słynne tajne runy krasnoludów? Co głosi ten napis?
– „Na pohybel skurwysynom!”
- Czy to prawda, że podniosłeś głos na profesor Umbridge?
- Tak.
- I że zarzuciłeś jej kłamstwo?
- Tak.
- I powiedziałeś jej, że Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać powrócił?
- Tak.
Profesor McGonagall usiadła za biurkiem i spojrzała na niego srogo. Potem powiedziała:
- Weź sobie ciasteczko, Potter.
Przysięgam uroczyście, że knuję coś niedobrego.
- Tak Quirrell to był świetny nauczyciel- powiedział głośno Harry- Miał tylko jedną wadę: z tyłu głowy wyrastał mu Lord Voldemort.
Zza drzewa wyszedł wielki i paskudny wilk... -Dokąd idziesz, czerwony kapturku? zapytał. -Nie jestem czerwony Kapturek. Jestem Maciej Wędrowycz -odpowiedział malec z godnością. -Z tych Wędrowyczów? -przeraził się wilk.
- Jaką kawę pijasz?
- Czarną jak noc, słodką jak grzech.
-Wolho, małżeństwo ma również swoje jasne strony! Lepiej wyobraź sobie, jak efektownie będziesz wyglądać w sukni ślubnej...
-Całun pogrzebowy!
-A wesele?
-Stypa!!
-Yyyy... Pierwsza noc poślubna?
-Uroczyste wniesienie trumny do grobowca i oddanie do użytku!
Niebo ciemniało.
-Reynart - wiedźmin odwrócił się w siodle. - Jedź z nami.
- Nie, Geralt - odrzekł po chwili Reynart de BoisFresnes. - Ja jestem błędny. Ale nie szalony.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl