Pomysł płaskiej Ziemi pod swego rodzaju „kloszem”, osłaniającym ją przed nieprzyjaznym Kosmosem – nie jest ani specjalnie nowy, ani przesadnie odkrywczy. Temat ostatnimi czasy dzielnie zgłębia Zen Garcia, na którego książki/opracowania, mniej lub bardziej przypadkowo – natrafiłem niedawno w internecie…
Uważa on, że czytając Biblię w oryginale – nie można mieć wątpliwości, że naszą (płaską) planetę otacza swoisty „baldachim”. Proces „tworzenia Ziemi” nie pozostawia zaś złudzeń, jak bardzo znaczące miejsce we Wszechświecie było, w zamyśle „Stwórcy”, jej przeznaczeniem…
Nietrudno oczywiście polemizować dziś z tego rodzaju twierdzeniem, gdy na wyciągnięcie ręki mamy zdjęcia zarówno Błękitnej Planety, jak i nieskończonej przestrzeni kosmicznej. Ciekawe tylko, czy i ile z nich jest, tak bez żadnych wątpliwości – prawdziwych ?…
Wiedza o Ziemi celowo umieszczonej w czymś w rodzaju „kosmicznego bąbla” ( o trudnych do wyobrażenia rozmiarach) mogłaby całkowicie zmienić postrzeganie celu i sensu istnienia, nie tylko przez co bardziej świadome jednostki ją zamieszkujące. Pytania o „odpowiedzialnych” za ów eksperyment pewnie nie miałyby końca. Ale skoro podróżujemy na pędzącej kuli wokół jasno świecącego Słońca, to przecież wszystko jest ok …?
Ziemia jako swoista „enklawa” organicznego/fizycznego życia w bezwzględnym Kosmosie- mogłaby pomóc zrozumieć jeszcze jedną kwestię.
Jej Twórca/Architekt mógł mieć coś w rodzaju „czasu próbnego” na swój projekt. I gdy ów termin zbliżał się ku końcowi, to by go przedłużyć – musiał złożyć jakąś (znaczącą) ofiarę swemu „przełożonemu” – komuś stojącemu wyżej w kosmicznej hierarchii. Żeby dać Błękitnej Planecie i jej mieszkańcom szansę na dalsze istnienie. Wielki „Pan Ziemi” poświęcił więc swego syna (jedynego), a wtedy potężny „Władca Wszechświata” łaskawie zezwolił na ciąg dalszy niesamowitego eksperymentu…
Którego – chcąc nie chcąc – jesteśmy codziennie świadkami … ?
Ewentualnie - najlepszy z "uczniów" Wielkiego Mistrza Wszechrzeczy postanowił, korzystając z wolnej woli- stworzyć swój własny świat. Fizyczny, oparty na materii, więc niekiedy piękny, lecz z pewnością nie idealny.
Po czym mniej lub bardziej podstępnie zwabiał doń przeróżne istoty, które nie mogąc oprzeć się materialno- fizycznym pokusom - zasilały go energetycznie swą obecnością oraz działaniem. Zanurzając zarazem coraz bardziej w jego czeluściach. Wiązały się z nim tak mocno, że powstało koło karmy, by regulować/zarządzać nagromadzonymi zasobami energii.
Wielki Niebiański Nauczyciel nie chciał (nie mógł?) sam bezpośrednio interweniować, więc posłał do tegoż "azylu" swego Wysłannika, by ten pokazał nieszczęśnikom, jak należy żyć/funkcjonować, żeby w końcu wyrwać się z tego urokliwego, acz podstępnego świata...
Bo my - będąc niejako w środku owego "zamieszania"- nie mamy pełnego obrazu sytuacji, więc nie jesteśmy w stanie ogarnąć całości...
Pozostaje więc czujność i rozwaga, by nie dać się zwieść urokliwym błyskotkom, mogącym w rzeczywistości okazać się prawdziwym przekleństwem ...