... babcia też, jak to mawiają. Więc ja też o czytaniu, co mam być gorsza.
Czytam kilka książek jednocześnie. Właściwie zawsze. Mieszam gatunki i wagę lektury, jak mi się znudzi jedno, łapię za drugie.
Czytamtylko książki papierowe, choć zdarza mi się coś znaleźć w necie. Do czytnika jeszcze nie dojrzałam.
Nie słucham audiobooków i nie lubię głośnej lektury. Po pierwsze, nie lubię, gdy cudzy głos staje między mną a tekstem, po drugie, przy słuchaniu mam problemy ze skupieniem się.
Bardzo rzadko czytam książki po raz drugi. Jest jednak kilka książek, do których mogę wracać, a rekordzistkę czytałam chyba z ...dziesiąt razy.
Czytam wszędzie, jednak najbardziej lubię na leżąco. W tym - na leżąco na podłodze.
Mam w domu kilkadziesiąt zakładek, ale książkę zakładam tym, co mam pod ręką. Kiedyś przez dwa dni nie mogłam znaleźć świeżo upranej skarpetki do pary - do chwili, gdy wróciłam do przerwanej lektury.
Nie pożyczam książek. No, może ze dwóm zaufanym osobom.
Nie piszę po książkach, nie podkreślam, nie zaginam rogów. Jeśli muszę coś zaznaczyć, używam karteczek samoprzylepnych. Przede wszystkim dlatego, że podkreślony tekst jakoś mnie gryzie w oczy - nawet na studiach nie podkreślałam zdań na kserówkach. Ale też dlatego, że...
Chętnie pozbywam się książek - daję w prezencie, oddaję do biblioteki, ewentualnie sprzedaję. Oczywiście, mam książki z kategorii "ukochanych", których pozbyć się nie chcę.
Mimo to mam potworne ilości książek. Są wszędzie poza lodówką. Nie liczę ich już... bo się boję. Mój stosik wstydu to Hałda Hańby, na którą należy się wyprawiać ze sprzętem wysokogórskim.
Jestem fanką bibliotek, znoszę do domu dodatkowe stosy, poza tymi, które kupuję.
Uwielbiam księgarnie i wszelkie miejsca związane z książkami. Lubię w nich przebywać, nawet jeśli niczego nie kupuję.
Staram się kończyć to, co czytam. Porzucenie lektury zdarza mi się rzadko. Czasem jest to jedynie bardzo długa przerwa.
Czytam wszelkie gatunki, ale nie przepadam za romansami i obyczajówkami. Niezbyt lubię też powieści historyczne, choć ta dziesiąt razy odczytywana książka jest właśnie z takiej kategorii.
Nie wiem, co to "kategoria wiekowa". Książki dla dzieci czy młodzieży są fajne.
Lubię niespodziewane odkrycia i przełamywanie własnych barier. Ktoś mi podrzuci łzawe romansidło i o dziwo, spodoba mi się.
Czytam sporo książek naukowych i popularnonaukowych.
Mam własny, chaotyczny i nieracjonalny sposób układania książek na półkach. Pomieszanie kategorii "według pisarzy", "według gatunku", "według gustu" i "według przydatności" (to ostatnie oznacza słowniki i inne takie potrzebne do pracy). Jakoś się sprawdza.
Lubię książki jako przedmioty, ale nie przywiązuję wagi do wydań czy ilustracji. Nie mam odruchu kolekcjonera, nie zbieram designerskich edycji, wystarczy mi posiadanie poprawnie wydanego tekstu. Chyba ze chodzi o inne tłumaczenie, ewentualnie wartościowy wstęp, wtedy mogę się skusić.
Wącham książki. Nie jestem aż tak biegła, jak bohaterka "Małej handlarki prozą", nie rozpoznaję książek po zapachu, ale jest to jedna z przyjemności obcowania z książką.
Brawo!!! Ja też zgadzam się z większą częścią Twojej listy. A po zastanowieniu stworzyłabym chyba jeszcze drugą i to znacznie dłuższą..., ale po co? Jedna w zupełności wystarczy, reszta w pamięci.
Nie wiedziałam, że są jakieś ograniczeniami 😎😜. Łatwiej powiedzieć czym się różnimy, czyli punktami 2 i 3. Podoba mi się określenie 'Hałdy Hańby", to tak jak u mnie.
Jestem ciekawa jaki tytuł ma ta "rekordzistka". Kilkadziesiąt razy??? To musi być coś! A zanim zaczniesz czytać na podłodze układasz na niej najpierw pięć koców, cztery kołdry i trzy poduszki coby odcisków nie było?