Avatar @Adam84

Adam

@Adam84
28 obserwujących. 30 obserwowanych.
Kanapowicz od 5 lat. Ostatnio tutaj około 2 godziny temu.
Napisz wiadomość
Obserwuj
28 obserwujących.
30 obserwowanych.
Kanapowicz od 5 lat. Ostatnio tutaj około 2 godziny temu.

Cytaty

...To mówiłem ja, Nitj’sefni. Łubu-dubu.
Tak to jest w życiu, że są jednak rzeczy, które mają swoje prawa, cokolwiek by się działo. To młodość, wolność i wiosna.
- Maleńka królowa lalek, wróżka z patyków i błota. Złości się i płacze z żalu, choć sypią w kołysce ze złota. (...)
- Ma usta w barwie wina i serce ostre jak szpilka, sny jak motyle przypina, mała niegrzeczna dziewczynka.
Maria Lidia Kossakowska.
Mimo, że zostałem niewolnikiem, wysmagano mnie pejczem, a następnego dnia miałem zostać sprzedany na targu, najbardziej doskwierała mi nie niewola, poraniona skóra i obolałe mięśnie, lecz moja męskość, bolesna i wygłodniała. Taka jest bowiem siła młodości, o której śpiewają poeci i do której każdy wzdycha, mimo, że większości nie przynosi nic poza czczością, tęsknotą i pragnieniem nie do nasycenia.
- Co teraz? - zapytał Spalle, kiedy stali już na brzegu.
- Teraz będzie próbował odtajać i wyleźć, jak powiedział - zauważył Warfnir, zapinając ciężki pas.
- To dobrze, bo tamci wszyscy z widłami i hołoblami strasznie się spieszą, żeby nas powitać.
Siedząca na rufie postać okryła się kłębami migocącej mgiełki, po czym wstała z chrzęstem i skrzypieniem pękającego lodu.
Spalle przesadził. Tłum biegnący do drakkara rzeczywiście wyposażył się w widły i siekiery, ale z każdym krokiem coraz mniej był tłumem i coraz mniej biegł. W pobliże pomostu podeszło zaledwie pięciu ludzi, i to ostrożnym krokiem.
Każdy tkwi wewnątrz własnej głowy, wśród tego, co zrozumiał i zobaczył, i co pozostaje zamknięte przed innymi.
Zwykle człowiekowi udaje się odepchnąć takie myśli, skierować umysł ku temu, co akurat robi, i temu, co go otacza. Każdy z nas niesie czarne myśli, lecz stara się trzymać je na uwięzi jak dzikie bestie, bo inaczej nie dałoby się żyć.
Uważam, że niesiemy pewne historie w głowie. Takie toposy kulturowe. Archetypy. Bo ja wiem, jesteśmy przesiąknięci fikcją literacką. Mówimy kwestiami z filmów, książek i gier, odnosimy się do tego.
Bo nie ma cię... Ran­kiem w moje okno puka dzień
I serce me
Jest smut­ne pa­trząc jak nad mia­stem znika cień
Bo nie ma cię
Każ­dej nocy budzi mnie ze snu
Wspo­mnie­nie twe
Go­dzi­ny na ze­gar­ku gonią się bez tchu
Bo nie ma cię
Wszyst­kie czułe słowa znik­ną razem z tobą
Za­po­mnisz mnie
Za­po­mnisz mnie
Dziś na sta­cji będę dziec­kiem które po­pła­cze nad sobą
Bo nie ma cię
Bo nie ma cię
Bo nie ma cię...
Tam gdzie w bla­sku la­tarń mrok jak nów
Ułożę spać
Te wszyst­kie rze­czy któ­rych wy­rzec nie da się
Ułożę spać
Cza­jąc się w ze­gar­ka try­bach znów
Będą cze­kać
Wszyst­kie go­dzi­ny które prze­żyć trze­ba złe
Będą cze­kać*".
Otwartego zamka nie można już bardziej otworzyć.
Moi ludzie obserwują operacje Filara ze sztućcami jak występ iluzjonisty, Sylfana nagle przypomina sobie, że jest siostrą styrsmana, trzyma więc mięso koniuszkami palców, zaczyna zamykać usta podczas żucia, a do tego dyskretnie wyciera zatłuszczone dłonie w suknię. Pełen Wersal.
Chcą ich zmieniać tak, by wszyscy byli jednakowi. Tylko że nie można wydłużyć niskiego ani dodać rozumu głupiemu. Można jedynie obciąć tego, co wyrósł, ogłupić tego, co myśli, i zrujnować bogatego. Tylko w ten sposób mogą stać się jednym.
Ale ojciec Drakkainena często miał rację. Taki już był. Zbyt zbuntowany i aspołeczny dla Skandynawów, zbyt rozsądny i zimny dla Słowian. Vuko niósł przez świat jego przekleństwo - spokojny indywidualizm i wieczną niezgodę na absurdy. I też często miewał rację.
Człek ten wydawał się stary, ale szedł dziarsko, jak młodzieniec, wspierając się na włóczni. Spojrzałem na jego diadem i pomyślałem, że jednak to przeklęty król. I że musimy go zabić, bo to pierwszy król od dawna, który pojawił się w naszym świecie, za Wyspami Ostrygowymi, i jeśli tego nie zrobimy, zaraz pojawią się następni. Królowie bowiem mnożą się jak myszy, jeżeli im na to pozwolić.
Powiadają, że kiedy mąż przestaje być młodzikiem, to jeśli coś mu rano nie dolega, znaczy, że umarł w nocy.
Co mogę rzec o miłości?
Co mogę rzec o kobiecie?
Że bólu i smutku, i złości
przysparza tylko na świecie.
Gdym odchodził, gdym szedł na bój krwawy,
łzami szkliły się oczy mej żony.
Gdym powrócił, nie dźwignęła się z ławy,
bom bez łupów był i raniony.
Co rzeknę w obronie miłości?
Co dobrego znajdę w niewieście?
Nic i nic, popiół, pustkę srogą
i gorycz, co pali me serce.
Prędzej czy później okazuje się, że każdy następny dzień to kolejny wysunięty ze zwoju czysty odcinek papieru, który można zapisać na nowo, budząc do życia słowa, które przedtem nie istniały. To zaś, co się stało przedtem, schowało się już na rolce czytnika i można zaczynać od początku.
Nic nie można poradzić na to, jaki jest świat. To żywioł. Jest, jaki jest. Trzeba po prostu nauczyć się z nim borykać.
...linie losu są niczym pajęczyna i łatwo je zgubić lub pozrywać, zaś przyszłość jest niczym płynąca woda lub dym. Stale w ruchu. Dlatego nikt nie umie ich odczytać.
Rodzimy się bowiem i umieramy sami, a ci, którzy towarzyszą nam po drodze, zwykle będą musieli wybrać własną.
Tyle mamy wolności, ile dotyczy nas samych. Kiedy i tę nam odbiorą, zmienią wkrótce w zwierzęta.
Moje nerwy nie są w najlepszym stanie, bo ciągle się wzruszam. Najpierw w stajni, tuląc głowę do czoła rżącego upiornie Jadrana. Słyszę te jego głupstwa buczące w rezonatorze: Jadran czekał, Jadran tęsknił, Jadran już nie puści Vuka, Jadran był sam... Teraz Jadran i Vuko razem, razem..., gładzę go po szyi i czuję, że gorące łzy płyną mi po twarzy. Na szczęście nikt nie widzi. Jest tylko duszny aromat stajni, chrzęst słomy pod kopytami i półmrok.
Jasne, przywiązuję się do zwierząt. Przywiązuję się też do ludzi. Ale zwykle trudno mnie wzruszyć. Chyba coś ze mną nie za dobrze.
Okazało się, że kiedy naznosiliśmy do bazy ziemi z uroczysk, roślin, grzybów i próbek, to zaczęliśmy robić cuda i tam. Personel badawczy wysyłał w powietrze
fireballe, zamieniał ptaki w kamienie, van Dyken, który jest zupełnie fanatycznym ateistą i świrem, codziennie replikował cuda Jezusa, przemieniał wodę w wino, chodził po wodzie, rozmnażał chleb i ryby, przy posiłkach urządzał parodie mszy, na których zmieniał Duvalowi pieczywo w kawałek surowego mięsa, a wino w krew, głównie po to, żeby go drażnić, bo okazało się, że ten jest w duchu wierzący.
Nauczyłem się nie liczyć już rozstań i ludzi, których gubiłem w swej drodze. Nic jednak nie mogłem poradzić, że kiedy zaczęto nas rozdzielać, moja dusza zrobiła się ciężka jak kamień. Czułem też, że w nieunikniony sposób w końcu będę kroczył sam i szukał swojego losu. Rodzimy się bowiem i umieramy sami, a ci, którzy towarzyszą nam po drodze, zwykle będą musieli wybrać własną.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl