Doszłam do wniosku, że to jedna z lepszych książek, jakie ostatnio czytałam, a już na pewno najlepsza na tle wysypu twórczości nowych polskich autorów, który ma miejsce od ładnych paru lat. Powieść wartka jak rzeka, pełna emocji, z wyrazistymi bohaterami, zmysłowa, trzymająca w napięciu wywarła na mnie spore wrażenie.
W sprzyjających warunkach mogłabym ją przeczytać przez jedną noc.
Na początku zdawało mi się, że to będzie typowa "młodzieżówka". Zaczęło się bowiem całkiem spokojnie od tego, że Kaśka, młoda koszykarka słynąca z ciętego języka, przeprowadza się wraz z ojcem do domu jego drugiej żony i musi odnaleźć się w nowej sytuacji, zmienić szkołę, dogadać z przyszywaną siostrą. Spodziewałam się konfliktów rodzinnych, problemów w szkolnym środowisku, nieszczęśliwej miłości, perypetii związanych z dorastaniem. Domyśliłam się, że spotkany w parku przez przypadek Krzysiek będzie ważną osobą w życiu dziewczyny. Nie przewidziałam jednak, że aż tak mocno będą "zawirowane" ich losy. Tytułowe "zakręty" to wręcz ostre wiraże i niebezpieczne górskie serpentyny.
Nie przybliżę fabuły, bo sama nie lubię streszczeń, które odzierają czytelnika z przyjemności odkrywania wydarzeń na kolejnych stronach i pozbawiają efektu zaskoczenia. Wolę, gdy losy bohaterów pozostają tajemnicą, dopóki sama jej nie zgłębię z wypiekami na twarzy. Zatem nie będę wyjawiać szczegółów treści, tylko powiem, co w powieści można odnaleźć. Mianowicie: wielką miłość i wielką tragedię, rozterki i dylematy, rozpacz i namiętność, determinację, zagmatwane sytuacje, uwikłanych bohaterów, lawinę zdarzeń, paletę emocji, szczyptę humoru, porcję przerażenia, lęku, wzruszenie i współczucie. Ponadto wiele znaków zapytania.
Podczas lektury zastanawiałam się, jak często bywa tak, że kierując się pochopnymi - niekiedy fałszywymi - przeświadczeniami, mylnie przewidujemy reakcje innych, z góry je zakładamy, nie dając komuś szans na wykazanie się. Niejako decydujemy za kogoś, wmawiamy sobie, co ktoś o nas pomyśli, jak osądzi, co zrobi. Tak postąpiła Kasia skazując siebie i Krzyśka na 13 lat samotności. Myślałam też nad tym, że wiele osób ma skłonności, by obwiniać siebie za całe zło świata, oskarżać się o coś, do czego może i pośrednio się przyczyniły, ale zasadniczo nie miały na to wpływu... Są nastawieni na tryb "a gdyby. to.." - "gdybym do niego nie zadzwoniła ... to on by nie powiedział...a wtedy ona by nie...." - taki łańcuszek zdarzeń. Tymczasem trudno stwierdzić, czy gdybyśmy się przenieśli w przeszłość i zmienili jakąś decyzję, cofnęli czyn, to czy zmienilibyśmy losy świata.... (Znacie efekt motyla, prawda?)
Kolejna kwestia do refleksji: gdzie jest granica, na ile jesteśmy odpowiedzialni za wybory i czyny naszych bliskich, czy musimy pić piwo, którego oni nawarzyli? Krzysiek dźwiga brzemię win swojego brata. Kaśka nie chce, by sprawy dotyczące jej przyszywanej siostry wpływały na jej własne życie i związek, walczy o niezależność, jednak los przewrotnie nie pozwala jej się od tego odciąć. Rusza łańcuszek zdarzeń, a bohaterka sama obarcza się odpowiedzialnością.
Powieść składa się z dwóch części. W pierwszej poznajemy bohaterów w czasach licealnych, niejako wstępujących na kręte ścieżki życia, w drugiej- trzynaście lat później powracają jako dorośli już twardo stąpający po ziemi ku wytyczonym celom, ich ścieżki splatają się i wiją w niebezpiecznych zakosach.
Ciekawe uzupełnienie stanowi "playlista"-spis utworów jak tło do poszczególnych rozdziałów. Czytanie przy tej muzyce byłoby z pewnością niesamowitym doświadczeniem, jak tak nie słuchałam, a szkoda.
"Zakręty losu" zakręciły mną totalnie. Czekam z niepokojem na dalsze części zapowiedzianej trylogii, szczególnie na opowieść o Łukaszu/Lukasie. Tacy bohaterowie chyba fascynują najbardziej, bo niby taki szwarccharakter, drań, ale... no własnie, co tak naprawdę w nim tkwi?
Kto jeszcze nie czytał, polecam!
Autorce gratuluję i życzę dalszej weny twórczej!
PS. Ostrzeżenie dla zbyt "konserwatywnych" czytelników: tu nie ma przemilczeń w pewnych scenach. Autorka jednak udowadnia, że można je subtelnie i zmysłowo przedstawić.