Alternatywna rzeczywistość. W goślińskiej puszczy żyją ludzie, którzy czczą bogów saren. Egzystuje im się ciężko, ale dzięki przywódczyni plemienia mogą mówić o szczęściu, że wciąż żyją. Nie jest bowiem łatwo, gdy ziemia nie jest urodzajna, o pożywienie trudno, a dodatkowo niemal każdego dnia są oni narażenia na atak ze strony innego ludu. Nie narzekają, przyjmują z pokorą to, co ofiaruje im los, puszcza i bogowie saren. Kiedy jednak życie ich autorytetu- Strugi zostaje zagrożone, a wraz z nim ich własne istnienie, postanawiają działać. Nie wiedzą jednak, że od ich poczynań zależeć będzie los wszystkich mieszkańców puszczy, a śmierć może być dla nich wybawieniem.
"Bogowie saren" to moje zaskoczenie tego roku. Zaczynając czytać, nie zdawałam sobie sprawy, jak powieść wbije mnie w fotel, bo zaczyna się dość ciężko, choć ten początek jest trudny i lekko mylący, to i styl autora początkowo mnie zbił z tropu. Zapowiadało się bowiem na toporny język, a okazało się, że Kaźmierczak ma tak niesamowicie lekkie pióro, że nie mogę uwierzyć, że jest to debiut. Autor snuje swą opowieść leniwie, powoli, z detalami opisuje przeżycia, odczucia, emocje. Jednak robi to tak precyzyjnie, ale przy jednoczesnej finezji, że czytelnika to zaskakuje.
Oś powieści koncentruje się na losach plemienia Strugi, na zagrożeniu jakim jest dla nich i innych mieszkańców sztrzyga. Jest natomiast prowadzona wielotorowo, w związku z czym nie da unikną się tak zwanych skoków z miejsca na miejsce. Wiadomo już od początku, że każda z postaci, której wątek wyostrzył się i chwilowo oddzielił, i tak ma ten sam cel co pozostali bohaterowie, pomimo tego nikt nie wie, ani domyślać się nie może, co tak naprawdę się wydarzy. Kaźmierczak stosuje dość sporo elementów zaskoczenia, nawet plącze i myli celowo czytelnikowi ścieżkę dedukcji, by w wybranym przez siebie momencie, wprawić czytelnika w zdumienie. Poza tym intryguje, poprzez tak lekki, chwilami wręcz melancholijny język ciekawi jeszcze bardziej.
Warto wspomnieć, o bohaterach. Naprawdę, ponieważ tutaj należą się Autorowi owacje na stojąco. O ile pióro i pomysł na powieść w moim odczuciu miał świetne, to paleta osobowości, które stworzył są majstersztykiem. Jako że ludzie z plemienia Strugi są ludźmi prostymi, strzyga jest czarnym charakterem, więc jej pomagierzy są również tymi złymi pojawiają się bohaterowie tak różni, i tak niepowtarzalni.
Pragnę jeszcze wspomnieć, że Kaźmierczak porusza ważne kwestie, które są niesamowicie istotne również w realnym życiu, w obecnym życiu. Najważniejszym aspektem jest śmierć, która jest zadana zupełnie niepotrzebnie. Nie chodzi tu tylko o przeżycie, czyli upolować zwierzynę, by móc się nią posilić, ale o mordowanie niewinnych istot właściwie bez sensu. Dla zabawy, żeby poćwiczyć, żeby poczuć się silniejszym... Autor w powieści wielokrotnie zaznacza, że po życie które się odbierze, upomni się Śmierć. Czy jest to jakimkolwiek zahamowaniem dla ludzi, którzy bawią się życiem niewinnego stworzenia? Nie... I to przykre, ponieważ jest to precedens znajdujący odzwierciedlenie w rzeczywistej teraźniejszości.