"Boję się odwiedzać kogokolwiek, bo nie potrafię u kogoś niczego dotknąć, a więc nie potrafię niczego zjeść ani nawet napić się kawy, nawet jeśli naprawdę mam na to ochotę".
OCD, czyli zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne, inaczej nerwica natręctw – jak mało wiemy o tej chorobie! Chorobie wyniszczającej ludzką psychikę. Chorobie, której objawy w postaci przymusowych i obsesyjnych myśli oraz zachowań potrafią zniszczyć codzienne życie. Po lekturze autobiograficznej książki Laury Akkot, uświadomiłam sobie w pełni, jak szczątkowa była moja wiedza na temat OCD. Nie sądziłam bowiem, że nerwica natręctw może w takim stopniu wpływać na każdy aspekt życia osoby dotkniętej tą chorobą.
Laura Akkot choruje na zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne niemal od dzieciństwa. Wcześniej jednak jej objawy nie były aż tak szkodliwe. Autorka w 2009 r. w wieku dwudziestu sześciu lat, przytłoczona rozwijającą się chorobą, postanowiła spisywać swoje przeżycia. Udało się je wydać w 2014 r.
"Moje życie z OCD" to niezwykle krótka książka, zawierająca niecałe sześćdziesiąt stron. W ośmiu rozdziałach autorka ukazała swoje zmagania z chorobą OCD, jej niektóre objawy, charakterystyczne symptomy, ale także wydarzenia przełomowe, jakich doświadczyła. Okres, jaki opisuje Laura Akkot to lata 2009 – 2014. Książka ta jest swoistym świadectwem walki o godność i psychiczną wolność.
Wyobraźcie sobie taką oto sytuację – stoicie na przystanku z dużym bagażem, którego bez pomocy innego pasażera nie wniesiecie do autobusu. Prosicie o pomoc osobę, która wydaje się podołać temu zadaniu, a ona nieoczekiwanie odmawia, nie podając przyczyny takiego zachowania. Pomyślicie sobie wtedy – co za gbur, prostak itd. Tymczasem, nawet do głowy Wam nie przyjdzie, że człowiek ten może chorować na nerwicę natręctw i co za tym idzie, po prostu nie może dotknąć niczego, co w jego mniemaniu jest brudne, czyli prawie wszystkiego. Mam nadzieję, że zaskoczyłam Was przywołaniem tak obrazowego przykładu. Jeśli bowiem zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne do tej pory kojarzyły się Wam podobnie jak mnie, głównie z wielokrotnym myciem rąk, liczeniem płyt chodnikowych, czy uporczywym sprawdzaniem zamkniętych drzwi – macie mgliste pojęcie o tej chorobie. Książka Laury Akkot, opisująca jej trudne i pełne emocji doświadczenia z chorobą OCD, bowiem skłania do otworzenia oczu na zachowania ludzi wokół nas. Być może bowiem ktoś, kto wydawał się Wam do tej pory zwykle niegrzeczny i źle wychowany, jest po prostu chory.
Autobiograficzna książka Laury Akkot zawiera niewiele stron, jednak jej treść poraża, wzmagając nasilające się uczucia przerażenia i ciekawości. Autorka bowiem już w pierwszym rozdziale przybliża czytelnikom niektóre z objawów, jakie towarzyszą nerwicy natręctw. Objawów, które mnie delikatnie mówiąc przeraziły. Wyobraźcie sobie bowiem wewnętrzny przymus wielogodzinnego mycia rąk, prania ubrań noszonych wyłącznie raz czy czyszczenia mydłem jamy ustnej. Te i wiele, wiele innych, dziwnych rytuałów poraża i pozwala wypracować sobie ogólny zarys tej strasznej, umysłowej choroby. Przyznam, że codzienne życie Laury Akkot to scenariusz, jaki nie wymyśliłby najlepszy reżyser świata, by zszokować swoich odbiorców. Przy czytaniu relacji autorki wielokrotnie targały mną takie uczucia jak współczucie, bezsilność i złość na brak postępu w medycynie, w leczeniu tej choroby. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że występują także lekkie przypadki osób dotkniętych OCD, które nie utrudniają w takim stopniu normalnego życia. Jednak świat widziany oczami Laury Akkot to niemal alternatywna rzeczywistość, którą trudno sobie wyobrazić człowiekowi, nie dotkniętemu bezpośrednio tą chorobą.
"Moje życie z OCD" zaczęłam czytać późnym wieczorem i skończyłam tej samej nocy, gdyż doświadczenia autorki wstrząsnęły mną do głębi. Dość ciężko przy tym czytało mi się fragmenty ukazujące punkty i notatki autorki, które będące autentycznymi zapisami, pokazują w pełnej krasie, jakie spustoszenie w ludzkiej psychice sieje tak rozwinięta nerwica natręctw. I muszę przyznać, że podziwiam męża Laury, który trwał i trwa nadal przy swojej ukochanej, pomimo tak trudnego, codziennego życia z chorą osobą. Nie każdy by się na to zdobył.
Krótka, powściągliwa, ale jakże zmieniająca obraz zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych w naszej świadomości – tak opisałabym najkrócej książkę Laury Akkot. Książkę, która nie ma i nie powinna posiadać konkretnego adresata, gdyż każdy z nas może spotkać w swoim życiu osobę z tą chorobą, bądź nawet sam jej doświadczyć. Lektura tej książki była najlepszą lekcją pokory i uświadomienia. Każdy z Was powinien ją zaliczyć, by wiedzieć więcej o tych tak mało jeszcze znanych zaburzeniach psychicznych.