Ruch wielkomiejski nieodłącznie kojarzony z korkami i światłami ulicznymi, nieustanny hałas samochodów, dźwięków radia czy telewizora, życie w pośpiechu w pogoni za karierą, większymi zarobkami i wyższym standardem życia to w dużej mierze rzeczy kojarzące się z obrazem naszych czasów, podobnie jak zupełne odejście od natury i brak czasu na kontemplację życia.
Gdyby uważniej spojrzeć wstecz można jednak zauważyć, że niektóre ludzkie sprawy nigdy się nie zmieniają i borykamy się wciąż z tymi samymi problemami, z którymi mierzyć się musieli także nasi przodkowie. Dotyczy to zarówno dojrzewania fizycznego, jak i psychicznego, naszych postaw i wyznawanych wartości, w których jako tylko jeden z niewielu przykładów można wymienić odrzucenie bądź wybranie czy to konsumpcyjnego stylu życia, czy tego bardziej świadomego innych wartości, bliskości bądź oddalenia od natury.
Nie możemy skorzystać z wielu doświadczeń starszych pokoleń, gdyż każdy człowiek musi sam się rozwinąć i dojrzeć we własnym tempie i na podstawie własnych przeżyć - takie przekonania głosili Emerson i Thoreau, dając początek nurtowi filozofii transcendentalnej, skupiającej się na świadomości własnych czynów oraz rozwojowi osobistemu osiąganemu dzięki prostemu, surowemu życiu w bliskim kontakcie z naturą. Thoreau nie poprzestał na wyznawaniu takich poglądów, lecz dał im wyraz, mieszkając przez dwa lata w lesie bez żadnych wygód w wybudowanej przez siebie chacie.
"Walden, czyli życie w lesie" jest zbiorem zapisów z tego okresu, dokumentującym zarówno trudy życia, jakie podjął autor, jak i jego refleksje nad światem. W jednym ze swoich esejów uświadamia nam, że zaspokojenie podstawowych potrzeb, związanych z domem, jedzeniem i ciepłem, jest możliwe do osiągnięcia własnymi rękami przy niewielkiej gospodarności i na dłuższą metę o wiele mniejszym kosztem, niż regularna praca, w innym opisuje wartość przeżyć duchowych i estetycznych, zostających z nami do końca życia w przeciwieństwie do zdobyczy materialnych.
Całość tchnie surowością, prostotą i chłodem lasów, tytułowego stawu i samego życia. Na każdej stronie hołubiony jest minimalizm, co dla mnie jest dużą zaletą tej książki, bo sama coraz bardziej doceniam skromne i proste rzeczy, przedkładając je nad przeładowane ozdobnikami twory. Zdecydowanie jest to lektura refleksyjna, wymagająca skupienia i chwili namysłu, miejscami być może ciężka i nużąca, ale w ogólnym rozrachunku warta zapoznania się z nią. Główna treść książki dzięki erudycji autora okraszona jest cytatami bądź nawiązaniami do wielu ludzkich dzieł czy wydarzeń historycznych.
Na minus tej pozycji zaliczyłabym jedynie tłumaczenie, gdzie podano polskie brzmienie nazw i imion własnych, opatrując je co prawda przypisami, jednak osobiście wolałabym odwrotny zabieg, czyli pozostawienie w treści oryginalnych nazw, a ewentualnie w przypisach podane polskie odpowiedniki i wyjaśnienia gier słownych.
Indywidualnej ocenie każdego, kto po książkę sięgnie, pozostaje odpowiedź na pytanie, czy takie podejście do życia jest jeszcze możliwe w dzisiejszych czasach i zastanowienie się nad sobą i swoimi hierarchiami wyznaczonych sobie celów.