Od dłuższego już czasu jestem prawdziwą fanką powieści Diane Chamberlain, czy Jodi Picoult, więc podążając za rekomendacją Wydawnictwa Literackiego sięgnęłam po książkę Kerry Fisher – nieznanej mi dotąd brytyjskiej pisarki, której historie szybko stają się bestsellerami. Zabrałam się za lekturę mającą mi dostarczyć podobnych wrażeń i… przepadlam na kilka godzin, dotąd, dopóki nie przeczytałam ostatniej strony.
„Kobieta, którą byłam” to fascynująca opowieść o matkach i żonach, rodzinach, które zmagają się z przeróżnymi problemami. Obraz idealnego życia w zgodzie, harmonii i bogactwie kreowany na potrzeby internetowych społeczności to nic innego, jak tylko złudny świat pozorów, którego mają bohaterom zazdrościć znajomi. Prawda wygląda jednak zupełnie inaczej… Za pięknymi fotkami i słodkimi postami często kryją się ludzkie tragedie i dramaty.
Nowy dom na ekskluzywnym osiedlu przy Parkview Road ma być nowym początkiem dla Kate, Sally i Giseli – trzech kobiet mieszkających po sąsiedzku na tej samej ulicy. Gisela to kochająca żona i matka dwójki dorosłych dzieci, z których może być dumna. Rodzinie niczego im nie brakuje, mąż Jack jest współwłaścicielem prywatnej firmy, a ona może poświęcić się w całości domowi. Żyją na wysokim poziomie, nie stronią od przyjęć, stać ich na wiele i tworzą obraz rodzinnej sielanki. Sally jest kobietą sukcesu spędzającą czas na zagranicznych wojażach, w częstych delegacjach oraz na imprezach branżowych. Jej małżonek Chris jest przystojnym i przedsiębiorczym biznesmenem, który kocha swoje życie takim, jakie ono jest. Kate to tajemnicza samotna matka prawie dorosłej córki – Daisy. Kobieta pracuje jako ratownik medyczny, jest zamknięta w sobie, stroni od nowych znajomości i wyraźnie odstaje od reszty sąsiadów. Czy jej życie to także iluzja?…
Jeśli jesteście ciekawi jakie sekrety skrywają się za zamkniętymi drzwiami domów przy Parkview Road oraz jak wygląda prawdziwa codzienność trzech bohaterek, rzeczywistość pozbawiona iluzji i fałszu mediów społecznościowych, to koniecznie sięgnijcie po powieść Kerry Fisher. Macie okazję przyjrzeć się idealnym wręcz portretom psychologicznym bohaterów, poznać tajemnice każdej z rodzin oraz zajrzeć pod przykrywkę, gdzie przez lata nagromadziły się ludzkie dramaty, pragnienia i nadzieje.
Jestem zauroczona tą powieścią. Historia zdecydowanie trafiła w mój gust literacki i nie spodziewałam się, że wydarzenia aż tak bardzo mnie pochłoną. Autorka pisze lekko, ale z polotem. Da się zauważyć dużą dbałość o szczegóły, umiejętne stopniowanie napięcia i ciekawie rozbudowaną warstwę psychologiczną. Akcja biegnie niezbyt szybko, ale niespieszne, stopniowe odkrywanie poszczególnych sekretów i poznawanie krok po kroku kulisów prawdziwego życia bohaterów dostarcza wiele przyjemności. Brutalne wtargnięcie w prywatność bohaterów daje czytelnikowi możliwość samodzielnego wyciągania wniosków. Opowieść idealnie wpisuje się w obecne czasy zdominowane przez wirtualny świat internetu.
„Kobieta, którą byłam” to dojrzała i emocjonująca historia o przyjaźni, miłości i rodzinie. Przepiękne, głębokie studium kobiecej psychiki, idealne dla fanów powieści psychologicznych. Sięgając po tę książkę nie spodziewałam się, że aż tak bardzo mi się spodoba. Na pewno niebawem przeczytam wcześniej wydane powieści autorki i być może Kerry Fiszer, podobnie jak wcześniej Diane Chamberlain, czy Jodi Picoult, powiększy grono moich ulubionych autorów. Na razie wszystko na to wskazuje.