Na rozmowę rzekę z wybitnym polskim dyrygentem rzuciłem się z dużym zainteresowaniem, bo miałem okazję słuchać jego nagrań oraz być na koncercie, który dyrygował. Nie zawiodłem się, to pasjonująca lektura dla każdego melomana.
Jak sam mówi, miał w życiu dużo szczęścia. Po pierwsze studiował dyrygenturę w Krakowie w latach gdy uczył tam Henryk Czyż; uważa tego dyrygenta za swojego największego mistrza. A potem sporo nauczył się w Warszawie od Witolda Rowickiego. Wreszcie w młodym wieku zdobył drugą nagrodę na konkursie dyrygenckim von Karajana; to mu otworzyło drzwi do wielkiej kariery. Przez 17 lat kierował Wielką Orkiestrą Polskiego Radia i Telewizji w Katowicach, nagrał w tym czasie wiele płyt dla wytwórni Naxos, które się sprzedały w milionach egzemplarzy; sam mam parę. Potem przez wiele lat kierował orkiestrą Filharmonii Narodowej, poza tym dyrygował olbrzymią liczbą orkiestr na całym świecie. Imponująca kariera...
Masa w książce ciekawych opowieści o wybitnych dyrygentach, kompozytorach i wykonawcach, pyszne są na przykład historie o Stefanii Woytowicz, wybitnej śpiewaczce, ale trudnym człowieku. Pozwalają owe opowieści popatrzeć na świat muzyki z bliska, zobaczyć gigantów muzyki jako zwykłych ludzi.
Szczególnie interesujące są sądy Wita o kolegach dyrygentach. Na przykład Henryk Czyż wymagał, aby go wielbić, jeśli jakiś uczeń tego nie robił, to szybko się rozstawali. Podobnie było z Leonardem Bernsteinem, mówi Wit: „największym nieszczęściem dla Bernsteina byłoby to, gdyby ktoś przebywał w jego towarzystwie i pozostał nieporuszony. On robił po prostu wszystko, aby ci, którzy znajdują się w jego otoczeniu, go uwielbiali.” W ogóle wydaje mi się, że wielcy dyrygenci to trudne charaktery, typy egocentryczne, lubiące być na piedestale, uwielbiające pochwały i hołdy, no ale taki to zawód. A sam Wit parę razy przyznaje, że jest wybuchowy. Z drugiej strony to wspaniali muzycy absolutnie oddani swojej pracy.
Dla mnie najciekawsze są jego sądy o muzyce, twierdzi na przykład, że muzyka Szymanowskiego jest niełatwa zarówno dla wykonawców jak i słuchaczy, wymaga dobrego osłuchania, aby docenić jej piękno,. Dlaczego? „Bo jest to muzyka szalenie skomplikowana.” Niemniej uważam, że jego I Koncert Skrzypcowy jest wspaniały. Mówi: „Bardzo lubię też dyrygować Krzesanym Wojciecha Kilara. Uważam, że jest to arcydzieło, które pozostanie w polskiej muzyce na zawsze.” Miałem okazję słuchać Krzesanego pod dyrekcją Wita, niezapomniane przeżycie, ogień na scenie! Nie ceni wysoko sławnej III Symfonii Góreckiego (ja też!), mówi, że orkiestry nie chcą jej grać, bo „Czasem muzycy mają do zagrania na przykład jeden takt, który powtarzają kilkadziesiąt razy. Zdarza się też, że jedną nutę muszą powtarzać wielokrotnie. Można więc zrozumieć, że takie granie wzbudza wręcz w nich agresję.” W sumie rozważań o muzyce mogłoby być więcej...
Zjeździł cały świat, był fetowany na wszystkich kontynentach, z wyjątkiem Antarktydy, ma poukładane życie rodzinne, można powiedzieć, że jest człowiekiem spełnionym, ale na pytanie: „czy czuje się pan szczęściarzem?” odpowiada „Nie mogę jednoznacznie odpowiedzieć „tak”, chociaż… Na pewno w moim życiu zdarzyło się wiele bardzo szczęśliwych momentów, nie zawsze zależnych od mojej woli.” Ciekawe...
Lektura obowiązkowa dla wszystkich miłośników muzyki poważnej.