Obszerna i szczegółowa biografia pierwszego premiera trzeciej Rzeczpospolitej przynosi wiele nieznanych faktów z życia Tadeusza Mazowieckiego. Mimo różnych błędów i zakrętów życiowych wyłania się z niej obraz człowieka twardych zasad, z mocnym kręgosłupem moralnym, prawdziwego patrioty i głębokiego katolika. Takich ludzi już nie ma w życiu publicznym...
Pochodził z rodziny szlacheckiej o imponującym rodowodzie; jego ojciec był szanowanym w Płocku lekarzem. Wychował się w tradycji religijnej, patriotycznej i służby społecznej. Do polityki został wprowadzony po wojnie przez Bolesława Piaseckiego, twórcę i szefa PAXu, na początku lat 50-tych przeżył flirt z komuną i napisał parę nieciekawych tekstów, szybko jednak wycofał się z PAXu i po przełomie październikowym został na długie lata redaktorem naczelnym mięsięcznika 'Więź'. Jako działacz katolicki, lawirował między episkopatem (kard. Wyszyński), środowiskiem 'Tygodnika Powszechnego' i władzami partyjnymi. Co ciekawe w tym czasie otwarcie popierał socjalizm (w swoim rozumieniu; wykazywał w tym dużą naiwność), co bardzo irytowało episkopat i środowisko 'Tygodnika Powszechnego', z drugiej strony nie pozwolił się użyć komunistom jako narzędzie do walki z kościołem.
Przy okazji książka przedstawia ciekawy problem dylematów polityka katolickiego w kraju rządzonym przez komunistów. Jeśli taki polityk nie siedział w więzieniu lub tkwił w konspiracji, mógł być jedynie tolerowany, i marginalizowany. Tacy ludzie pełnili rolę listka figowego, pokazując światu zewnętrznemu, że istnieje pluralizm w komunie, ale żadnej istotnej politycznej roli nie odgrywali. Trzeba było silnych przekonań i hartu ducha żeby przez długi czas wytrwać na marginesie polityki, bez żadnej gwarancji, że dostanie się kiedyś realną władzę.
Ciekawa jest historia silnego konfliktu poselskiego koła Znak (którego członkiem był Mazowiecki) z prymasem Wyszyńskim: posłowie bardzo źle odnosili się do autorytarnego i konserwatywnego katolicyzmu ludowego propagowanego przez prymasa, zaś Wyszyńskiego irytował ich flirt z komunizmem i katolicyzmem otwartym. Charakterystyczne opinie: Wyszyński: „posłowie Koła 'Znak' są politycznie i społecznie niedojrzali.” Mazowiecki: „średniowieczne stosunki w Kościele są nie do przyjęcia dla nowoczesnego społeczeństwa”. Nota bene, ciekawe byłoby się dowiedzieć, w jakim stopniu konserwatywny i autorytarny katolicyzm prymasa wpłynął na politykę naszego kościoła obecnie i na fenomen ojca.Rydzyka. Może pisze o tym pani Czaczkowska w biografii prymasa...
Swój największy czas przeżył Mazowiecki w latach 1989-1990 jako pierwszy premier niekomunistyczny po wojnie. Wielu ma do niego pretensje o to premierostwo, myślę jednak, że przyszłe pokolenia oddadzą mu należną chwałę, zdziałał bowiem bardzo wiele, odegrał prawdziwie historyczną rolę.
Z kart książki wyłania się Mazowiecki jako polityk niekoniunkturalny, wyznawca twardych zasad moralnych, głęboki patriota, uważający, że jeśli trudne reformy są konieczne, to należy je przeprowadzić. Z drugiej strony był nieagresywny, cenił sobie kompromis, ważna dlań była kultura polityczna.
Jego aktywność w polskiej polityce po roku 1991 to właściwie ciągłe pasmo upokorzeń i porażek: nie potrafił się odnaleźć w nowej rzeczywistości ze swoją dżentelmeńską metodą uprawiania polityki. Zaczął przegrywać z populistami, koniunkturalistami bez kręgosłupa, złotoustymi bywalcami mediów, których bogiem są sondażowe słupki poparcia i którzy obecnie zdominowali scenę polityczną. Brakuje teraz polityków jego typu: ludzi zasad i dużej kultury; wymierają albo uciekają z tego bagna.
Wstrząsający jest rozdział opisujący sprawowanie funkcji sprawozdawcy Komisji Praw Człowieka ONZ w byłej Jugosławii w latach 90-tych, zrobił tam bardzo wiele dobrego, ale był bezsilny wobec gwałtu wojny i indolencji ONZ; po masakrze w Serebrenicy złożył w proteście mandat. Wyrobił sobie w tym czasie wielki autorytet na Bałkanach. Niestety, jego aktywność w byłej Jugosławii jest w kraju mało znana i doceniana. W ogóle to począwszy od lat 90. zdobył sobie wielki respekt i popularność w Europie, w przeciwieństwie do ojczyzny, no cóż polskie piekiełko....
Autor czasami zbytnio wchodzi w szczegóły, zwłaszcza gdy pisze o mało ciekawych konfliktach wśród polityków katolickich w latach 50- i 60-tych. Niemniej dobrze, że taka książka powstała, winniśmy pamiętać o naszych wybitnych rodakach.