Biografia czołowego skandalisty PRL-u, pisarza bardzo popularnego w latach 60. i 70., dzisiaj zapomnianego, a przecież pisał wspaniałe i z sukcesem wystawiane dramaty, wystarczy przypomnieć 'Jasełka moderne', 'Trzecia pierś' czy 'Ołtarz wzniesiony sobie'. Tworzył też świetne słuchowiska, powieści, wiersze, teksty piosenek. Ostatnio wydawnictwo 'Estymator' zaczęło wydawać jego książki w formie ebooków, z pewnością warto Iredyńskiego czytać, bo niektóre utwory, zwłaszcza dramaty, znakomite wciąż są i świeżo brzmią.
Bardzo dużo znajdziemy książce anegdotek związanych z jego bijatykami, pijaństwami, ekscesami erotycznymi, o to nietrudno, bo Iredyński skandalizował na potęgę. Wystarczy przytoczyć jego wypowiedź z wywiadu prasowego: „Kobieta to naczynie na spermę”. A oto jak poznała go Jaga Kofta (żona Jonasza). W trakcie obiadu w klubie SPATiF (Uwaga: Iredyński nie wymawiał r) : „wyszła na moment do toalety, a tam w dwuskrzydłowych drzwiach stał Irek. Zagrodził jej drogę mówiąc: - Mała, chodź się pielldolić. A Jaga błyskawicznie zripostowała: - Wie pan, co? Dziękuję, ale przed chwilą skończyłam...”
Był programowym nihilistą, w jego tekstach głównym tematem jest przemoc. Miał więc kłopoty z cenzurą i władzami, a jego powieść z lat 60., „Dzień oszusta” stała się obiektem gwałtownej krytyki nie byle kogo, bo Władysława Gomułki, ówczesnego władcy PRL-u. Twierdzi, też autorka, że jego wyrok i więzienie (przesiedział 3 lata skazany za gwałt) były ukartowane: zemsta władzy, ale sprawa do jest niejasna do dnia dzisiejszego. A w życiu Iredyńskiego dominował alkohol, wręcz obnosił się ze swoim alkoholizmem, i oczywiście burzliwe związki z kobietami, które były nim zafascynowane, ale na dłuższą metę był nie do wytrzymania.
Czytając, czułem pewien niedosyt, bo książka jakaś zdawkowa jest, ma się wrażenie, że autorka ślizga się po powierzchni, jakoś trudno mi zrozumieć i poczuć życie tego niezwykłego człowieka. Pisze np. autorka, że Iredyński opuścił dom rodzinny i zamieszkał w Krakowie w wieku 14 lat, ale nie pisze, co robił, kto się nim opiekował. Poza tym nie ma w książce analizy, jak życie Iredyńskiego wpływało na twórczość (zwłaszcza jej tematykę i wymowę) i dlaczego jego życie było w gruncie rzeczy tak nieszczęśliwe.
Mimo te zastrzeżenia dobrze, że książka przypomniała Iredyńskiego, może zacznie się go z powrotem czytać, ja w każdym razie już zacząłem to robić.