Damidos jest nowym wydawnictwem na naszym rynku, jednak w swojej ofercie już przedstawiło nam kilka ciekawych tytułów. Pierwsza z nich w me ręce wpadła "Żona oligarchy" i muszę wam powiedzieć, że wywarła na mnie dość mocne wrażenie.
Fabuła
Jesteśmy w ZSRR. To tutaj, w Kirgasku, poznajemy Katie młodą dziewczynę, która aby wybić się z małomiasteczkowego i biednego życia startuje w konkursie piękności i wygrywa go. Nagrodą nie są jednak zaszczyty i pieniądze, a wyjazd do Moskwy, gdzie Katia bardzo szybko zmienia się w prostytutkę.
W tym samym Kirgasku zapoznajemy się z Pawłem. Młodzieniec sam utrzymuje rodzinę, gdyż jego ojciec się zabił, a matka w rozpaczy również targnęła na swoje życie i obecnie jest niepełnosprawna. Paweł to przedsiębiorczy chłopak, dlatego szybko angażuje się w różne szemrane interesy i zaczyna zdobywać pieniądze. Jego świat, jest światem dorosłych i twardych ludzi, dlatego już w wieku 15 lat umie on podnieść rękę na kobietę.
To jednak nie wszyscy bohaterowie tejże historii. Szybko zmieniamy miejsce i teraz jesteśmy w Anglii. Dziewczyna o imieniu Mo wędruje między domami swoich rozwiedzionych rodziców. Ojciec jest jej ostoją, a czas spędzony z nim najlepszymi chwilami jej życia. Matka to źle prowadząca się alkoholiczka, która potrafi jedynie krytykować córkę. Mo ma jednego prawdziwego przyjaciela bogatego i inteligentnego Eliego i to mu powierza wszystkie swoje pragnienia oraz tajemnice. To w nim także znajduje oparcie, gdy jej ojciec wyprowadza się za granicę, pozostawiając dziewczynę na stałe u matki. W życiu Mo nie ma ciepła i bezpieczeństwa, a w życiu Eliego zrozumienia i akceptacji, dlatego uzupełniają się wzajemnie.
Czworo nastolatków, których życia są całkowicie różne, spotyka się któregoś dnia przypadkowo w Rosji. Nieświadomi są jednak tego, że po latach ich drogi przetną się po raz kolejny, a wynikiem tego będzie śmierć...
Wrażenia i rekomendacje
Blundy ma niesamowity dar do oddziaływania na czytelnika poprzez słowo. Przedstawione przez nią realia, w których każdy z bohaterów dorastał, są okrutne, ohydne i tragiczne. W ZSRR młodzi ludzie przed którymi dopiero otwierają się możliwości, staczają się, gdyż nie widzą dla siebie innego życia, niż to uzyskane przez matactwo, kombinowanie czy sprzedawanie siebie. Niszczy ich zarówno system, jak również brak jakichkolwiek autorytetów. W najbliższym otoczeniu mają jedynie, podobnie jak oni, sami upadłych dorosłych, którzy w żaden sposób nie mogą służyć jako pozytywny przykład. Podobnie jawi się naszym oczom życie nastolatków w Anglii z jedyną główną różnicą brakiem oddziaływań politycznych. Oni także nie dorastają w ciepłych i kochających rodzinach, dlatego muszą sami nauczyć się jak sobie radzić i wykształcić w sobie własne systemy wartości. Czytanie o kolejnych tragicznych wydarzeniach w ich życiu tej czwórki wywołuje w nas ogrom emocji, pośród których dominuje współczucie i po części niezrozumienie, dlaczego tak wiele cierpienia spływa na zwykłych nikomu nic niewinnych nastolatków.
Bohaterów w tej powieści poznajemy w wielu sytuacjach przez co uzyskujemy wgląd w ich psychikę. Nie można tutaj powiedzieć, że kogoś z nich się polubiło, gdyż czytanie o którymkolwiek z nich sprawia ból i lekko rozstraja psychicznie. Możliwe, że jest to kwestia tego jak ktoś angażuje się w książkę, jednak w moim odczuciu czytanie jej to swoisty masochizm, gdyż z jednej strony sprawia że jest nam źle, ale z drugiej nie pozwala odłożyć się na bok i o sobie zapomnieć.
Nie jest to książka optymistyczna, którą poleciłabym jako sposób na relaks. Jest to opowieść o szukaniu siebie, miłości, miejsca we wszechświecie, bezpieczeństwa. Są tutaj wątki: rodziny, małżeństwa, morderstwa czy dorabiania się majątku wbrew prawu. Postacie tutaj przechodzą wiele trudnych chwil, które nie kończą się happy endami. Mimo iż wiem, że po "Żonę oligarchy" już nigdy nie sięgnę, wystawiam jej pozytywną opinię, gdyż jest mocna, zmusza do myślenia i pozostawia czytelnikowi po sobie lekko rozchwiane emocje.