Przez ostatnie pięć lat, w temacie Kościoła rzymskokatolickiego nie mówi się o niczym innym jak o wykorzystywaniu seksualnym nieletnich. Oczywiście jest to niezwykle ważny temat, który nigdy nie powinien zostać przemilczany, jednak istnieją również inne niezwykle ważne sprawy, które są belką w oku szeregowych księży, jak również ich przełożonych.
Gdy w instytucji tej wprowadzono celibat, na potrzeby finansowe kościoła (chodziło o to, aby majątki kościoła nie przechodziły na rodziny duchownych, ale pozostawały niezmiennie do dyspozycji Watykanu), nikt nie martwił się losem kobiet, które poświeciły życie na rzecz związku z księdzem, ani dzieci, które się z tych związków rodziły. Kapłan miał zakaz posiadania żony, dzieci i rodziny, mimo że Biblia, na którą powołuje się instytucja rzymskokatolicka, uczy zupełnie inaczej. Nikogo nie obchodziły naturalne jak i psychologiczne potrzeby normalnego mężczyzny, na przestrzeni lat doprowadziło to do wielu przestępstw, skandali, oraz wynaturzeń.
Ksiądz Darek Dziewiecki w jednym z wywiadów powiedział, że kościół nigdy nie wprowadził celibatu! „Taki właśnie jest sens celibatu. Warto wyjaśnić, że Kościół katolicki nigdy nie wprowadzał, ani nie znosił celibatu”. Celibat księży został usankcjonowany prawnie dopiero w XI wieku w czasach Grzegorza XVII w ramach tak zwanej reformy gregoriańskiej. Zgodnie z nią małżeństwa zawierane przez księży były uznawane za nieważne. Papież Innocenty III (1198-1216) uznał celibat za obowiązujące w Kościele prawo. Jak widać, nawet ksiądz nie zna swojej religii i jej historii.
Pan profesor Józef Baniak z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, socjolog religii przeprowadził badania, na grupie 800 księży tematem było ich prywatne życie seksualne. Wynikiem badań było to, że przełożonym kościoła zależy tylko na tym, aby ksiądz nie miał dzieci i nie chciał się żenić, oraz aby nigdy nie zrezygnował z kapłaństwa. „Księży, którzy decydują się na związek małżeński z kobietą, kościelni hierarchowie traktują jak zdrajców. Bo się sprzeniewierzyli. Odważyli się wystąpić przeciwko mitowi świętości instytucji. Podchodzą do tego tak, jak w czasach średniowiecza. Tyle że wyraźnie zostają w tyle z takim myśleniem”.
Pani Gabriela Kotas, napisała niezwykle ważną pozycję Uśpione niebo, pozycja ta traktuje o życiu kobiety po wieloletnim związku z księdzem.
Dziś społeczeństwo nie robi problemu z tego, że duchowny ma kobietę oraz często dzieci. Jest to tajemnicą, o której wszyscy wiedzą, ale nikt nie mówi o niej głośno. Są księża, którzy porzucają stan kapłański, poczuwając się do odpowiedzialności za swoje decyzje, są również tacy, którzy bez skrupułów wykorzystują swój status, wykorzystując kobiety, a następnie je zostawiają w imię tak zwanego Boga i religii. W publikacji Pani Kotas poznajemy Annę, która po piętnastu latach związku z księdzem Andrzejem zostaje odtrącona na rzecz kariery naukowej w kościele.
Dzieło Pisarki opisuje przeżycia bohaterki, obłudę, dwulicowość i wyrachowanie duchownego, silne emocje od załamania nerwowego, po bunt, żal, pogardę… Przyznam, że książka ta wywołała u mnie szereg emocji od zniesmaczenia po złość. Zastanawiałam się, co kieruje takimi kobietami jak Anna? Wiedząc, że mężczyzna tak naprawdę nic im nie może zaoferować, ponieważ jest wierny swojej religii, a kobietę traktuje jak odskocznię, jednocześnie mydląc jej oczy kłamstwami o wielkiej, dozgonnej miłości, a nawet o porzuceniu stanu duchownego.
Oczywiście zdarzają się wyjątki. Są księżą, którzy faktycznie wybierają założenie rodziny i uczciwość wobec kobiety, którą naprawdę kochają, jednak są to wyjątki. Zastanawiałam się również, jak to jest, że tak święta instytucja pozwala na tak naprawdę wykorzystywanie przez swoich podwładnych niczemu niewinnych kobiet, a na dodatek dzieci, które nigdy nie będą miały normalnego dzieciństwa, nie licząc już na żadne alimenty, czy jakiekolwiek wsparcie materialne.
Pozycja Uśpione niebo przedstawia wielką naiwność bohaterki, momentami ta jej głupota mnie denerwowała. Piętnaście zmarnowanych lat, bez prawdziwej rodziny, dzieci, normalnego domu, męża… Wszystko poświęcone na rzecz mężczyzny, który uznał, że kariera naukowa w strukturach rzymskokatolickich jest dla niego ważniejsza, niż kobieta, z którą żył tyle lat. Po lekturze tej pozycji doszłam do jeszcze większego przekonania, że decydenci kościoła rzymskiego sami nakręcają w nim patologię, zboczenia, wynaturzenia i przestępczość, najstraszniejsze jest jednak to, że obwiniają o to zwykłych ludzi, często tych najbardziej wierzących w racje i nieomylność tej instytucji.
W XXI wieku, kiedy po duchownych możemy już spodziewać się naprawdę wszystkiego, publikacja Pani Kotas porusza kolejny ważny społecznie temat. Dotyka nie tylko moralności, uczciwości, czy zwykłego poczucia obowiązku, ale również chciwości, pazerności, obłudy, samolubstwa i zakłamania duchownych. Uśpione niebo to dzieło, które upomina się o kobiety od czasów powstania instytucji Kościoła rzymskokatolickiego, to książka, która woła o sprawiedliwość dla wszystkich ofiar podłości duchownych zarówno kobiet, które wierzyły na słowo jak i dzieci, które przyszły na świat z tych związków, a przede wszystkim to publikacja, która zmusza do pochylenia się nad tematem nie tylko osoby niezaangażowane uczuciowo w relację z księdzem, ale szczególnie kobiety, które tkwią w takiej sytuacji i nie potrafią, nie chcą lub za mocno kochają, aby wszystko dobrze i realnie przemyśleć.
Wątpię w to, że w temacie celibatu coś się zmieni. Mężczyźni, którzy nie prowadzą normalnego życia uczuciowego i erotycznego, upominają nas z ambony i grzmią w konfesjonałach. Najśmieszniejsze jest to, że wierni katoliccy się na to zgadzają, pozwalając na wycieranie gąb przez swoich kapłanów Pismem Świętym.
Kochani bezsprzecznie najważniejsza pozycja końca tego roku, jeśli chodzi o kwestie etyczne, moralne, społeczne oraz religijne. Tej książki nie można przegapić. Zachęcam do zakupienia w Studiu Wydawniczym Milion. Namawiam do głębokiej analizy przy pomocy najważniejszych pism chrześcijańskich, czyli Biblii.
Nauka ta zasługuje na wiarę. Jeśli ktoś dąży do biskupstwa, pożąda dobrego zadania. Biskup więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania, nieprzebierający miary w piciu wina, nieskłonny do bicia, ale opanowany, niekłótliwy, niechciwy na grosz, dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości, z całą godnością. Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży? Nie [może być] świeżo ochrzczony, ażeby wbiwszy się w pychę, nie wpadł, w diabelskie potępienie. Powinien też, mieć dobre świadectwo ze strony tych, którzy są z zewnątrz, żeby się nie naraził na wzgardę i sidła diabelskie.
Diakonami tak samo winni być ludzie godni, w mowie nieobłudni, nienadużywający wina, niechciwi brudnego zysku, [lecz] utrzymujący tajemnicę wiary w czystym sumieniu. I oni niech będą najpierw poddawani próbie, i dopiero wtedy niech spełniają posługę, jeśli są bez zarzutu.
1 List do Tymoteusza rozdział 3