Życie jest jak rzeka, nieprzewidywalne i wciąż płynące przed siebie. Wiry pojawiające się na powierzchni mącą spokój i wciągają, prowadząc ku ciemnościom. W jeden z takich wirów trafiła bohaterka tej książki i jednocześnie jej autorka...
Początek roku 2020. Świat jeszcze żyje swoim szybkim tempem, w tle szepczą o jakiejś tajemniczej chorobie, kolejne państwa zmagają się z większymi czy mniejszymi kryzysami i zachodzącymi zmianami. Jeszcze jest normalnie. Jeszcze plany i marzenia są na wyciągnięcie ręki.
Jednak w krótkim czasie wszystko zaczyna rozpadać się jak domek z kart. Życie komplikuje się bardziej i mocniej z każdym kolejnym dniem, tygodniem.
Narratorką „Wilczej rzeki” i zarazem jej bohaterką jest sama autorka, Wioletta Grzegorzewska, która z niebywałą szczerością i wrażliwością opisała zmiany, jakie zaszły w jej życiu oraz na świecie na przestrzeni ostatnich miesięcy. Od przeprowadzki z dotychczasowego miejsca do mieszkania, którego tak naprawdę nie było, od lęków i problemów rodzinnych po chaos i strach wywołany pandemią nieznanej choroby, rozpowszechniającej się w zawrotnym tempie po całym globie. Od miłości i strachu, po nienawiść, niemoc i niepewność dnia następnego. Od pełnej rodziny po samotne macierzyństwo. Od prawdziwego domu, kolejnych stancji, po pobyt w ośrodku dla kobiet. Narratorka, tułając się z nastoletnią córką, stara się przetrwać najgorsze. Kobiety na swojej drodze spotykają innych „obcych” - imigrantów, ubogich, ludzi, którzy nie pasują do reszty i do kraju, który obrali za swój nowy dom. Kobieta, będąc w zawieszeniu między normalnym życiem a życiem w niepewności, czeka na rozwiązanie jej trudnej sytuacji, bacznie obserwuje otoczenie i tworzy zapiski, które są świadectwem istnienia świata, o którym niewiele się mówi i do którego niewielu ma dostęp.
„Wilcza rzeka” to powieść niesamowita pod każdym względem - treści, szczerości, języka, emocji wylewających się niemal z każdej strony książki. Bez zbędnych fragmentów, upiększeń, przerysowań, „dodatków specjalnych od autora”. Czytelnik otrzymuje konkretną, pełną wartości treść. Historię, w której autorka w szczery sposób opowiada o prawdziwym życiu w obcym kraju. O losie tysięcy emigrantów, którzy mimo spędzenia wielu lat w danym kraju, wciąż są postrzegani jako obcy, którzy muszą walczyć z nietolerancją i trudnymi warunkami bytu. Zwłaszcza z warunkami panującymi w schronisku dla kobiet, do którego trafiła wraz z córką.
Każdy fragment tej książki oddziałuje na Czytelnika, poruszając jego wyobraźnie i emocje. Wraz z bohaterką przeżywa jej rozpacz, rozczarowanie, bezsilność. Trzyma za nią kciuki, aby los w końcu się odwrócił, a ona i jej córka odnalazły swoje miejsce i szczęście.
„Wilcza rzeka” Wioletty Grzegorzewskiej nie jest typową autobiografią czy reportażem, jakich w ostatnich latach przybywa na sklepowych półkach. To powieść, którą śmiało można zaliczyć do literatury drogi - powieści, gdzie drogą jest nie tylko sama podróż podejmowana przez bohaterów, ale przede wszystkim droga wewnętrznych przemian, jakie zachodzą w bohaterach i ich światopoglądzie. Nie jest to historia tkliwa czy „upiększona” na pokaz. Ta książka jest inna. Jest oszczędna w słowach, choć jej przekaz dotyczy tak wielu spraw ważnych w obecnych czasach i czasach, które dopiero nadejdą. Jest wspaniała, choć nie łatwa w czytaniu za sprawą całej gamy emocji w tekście. To poruszająca historia o niełatwym życiu na obcej ziemi, gdzie każdego dnia trzeba mierzyć się z dziesiątkami problemów i poczuciem bycia gorszym od innych, odrzuceniem, samotnością i zderzeniem się z szarą rzeczywistością. Zwłaszcza teraz, gdy w kraju, o którym opowiada ta książka, zachodzi tyle zmian. Wreszcie to książka o kobiecej sile i determinacji, która ma odwagę walczyć do samego końca. I robi to nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla córki.
Dla jednych Czytelników powieść będzie trudna do odbioru, dla innych – wspaniała. Mnie „Wilcza rzeka” zachwyciła od pierwszego zdania. To książka, która uczy tolerancji, której w ostatnich czasach tak bardzo brakuje między ludźmi. To również opowieść o prostych marzeniach, które są światełkiem nadziei wśród piętrzących się problemów.
To jedna z tych książek, którą każdy powinien przeczytać. Zmierzyć się z obrazem świata, do którego nie ma dostępu zwyczajny człowiek i o którym tak niewiele się mówi. To książka ważna, zwłaszcza w obecnych czasach. Czasach niełatwych i pełnych zmian.
Polecam każdemu, kto lubi dobrze napisane książki z przesłaniem, opowiadające o życiu tuż obok nas.
---
Dzięki uprzejmości pani Wioletty Grzegorzewskiej i Wydawnictwa W.A.B. miałam przyjemność przedpremierowego zapoznania się z tą książką. Serdecznie dziękuję za egzemplarz i za zaufanie.