Każdy człowiek na Ziemi,”Umrze kiedy umrze”. Jest to nie tylko fakt, lecz także tytuł powieści autorstwa Angusa Watsona. Jest to pierwszy tom cyklu „Z zachodu na zachód”. Tytuł tego tomu jak i tytuł całego cyklu, to powiedzenia dość trywialne, lecz w samej fabule czytelnik dowiaduje się co znaczą te powiedzenia.
Cała powieść zawiera dwa główne wątki łączące się razem dopiero na ostatnich stronach książki, trzymając w napięciu czytelnika do ostatnich stron. Toczy się ona pomiędzy mieszkańcami wioski Harówka, a żądnymi krwi Oswalnkami- bezlitosnymi kobietami mającymi „magiczne” dobrze rozwinięte zdolności, przez co są niemal nie do pokonania.
Historia tej powieści odnosi się do tajemniczej przepowiedni, która mówi, że koniec świata (mitologiczny Ragnarök) wywołają Grzyboludy czyli ludzie o bardzo jasnej karnacji i blond włosach. Na całe nieszczęście, właśnie tak wyglądali mieszkańcy Harówki, i to dlatego owsalnki miały wymordować „niedobitków” po ataku wojska cesarzowaj Ayanny. Ich jedyną nadzieją jest dotarcie do Matki Wody- rzeki której Calianie (w tym owsalnki) nigdy nie przekraczali. Czy uda im się to? Czy zdołają przeżyć. Co czeka ich po drugiej stronie Matki Wody? Dlaczego owslanki mają moce, i jaki ma to związek z podróżą alhemika dbającego o ich żywienie.
Powieść wywarła na mnie ogromne wrażenie. Prosta fabuła, wspaniałe opisy, zwroty akcji i krwawe jatki to pomysł na literacki sukces w gatunku fantasy. Świat Calian był czytelnie opisany, dlatego nie musiałem czytać tych opisów kilka razy abym mógł wyobrazić sobie miejsce stworzone przez autora. Język którym posługuje się autor jest prosty, gdyż w końcu głównymi bohaterami są wieśniacy. Dzięki stylowi którym się posługiwał, Angus Watson stworzył nordycki klimat, którym sami producenci serialu „Wikingowie” nie potrafili by wzgardzić.
Wspomniałem wcześniej o wikingach, gdyż to właśnie oni są bohaterami. Wioską rządził jarl Brodir Przecudny, który (z resztą jak PRAWIE cała wioska wierzył w Odyna, Thora czy Lokiego).
Tułaczka Harowian trwała bardzo długo, i mimo rozkazu ich mordu, znaleźli przyjaznych ludzi, którzy pomogli im z własnych, dość specyficznych lecz ciekawych powodów.
Społeczeństwo Harowian pokazuje prawdę o człowieku. W końcu mało kto wierzy jednemu człowiekowi, bo inny powie coś złego na jego temat. A jeszcze gorzej jeśli tą prawdomówną osobą jest dziecko jak w tym przypadku). Miłośc, rywalizacja, nienawiść to kilka z wielu cech, które są w nas od zawsze. Harowianie są bardzo podobni do nas, ludzi z XXI wieku, mimo że nie mają dostępu do internetu, a jedyną rzeczą na której mogą polegać nie jest nowy smartphone tylko drugi człowiek który nie jest jednocześnie wrogiem).
Mimo tych zalet, kilka rzeczy w tej książce mnie irytowało, lub po prostu przeszkadzało. Jednymi z nich są przydomki. Te powtarzające się prawie za każdym razem przy imieniu jakiegokolwiek, nawet trzecioplanowego bohatera, bardzo utrudniało czytanie. Ile razy można czytać Finnbogi Zbuk czy Thyri Drzewonoga? Otóż, w tej książce prawie na każdej stronie są użyte po kilka razy W połowie tego tomu zorientowałem się nawet, że zacząłem je omijać, czytając tylko imiona.
Kolejnym irytującym elementem są powiedzenia bohaterów odwołujące się do ich mitologicznych bogów, ponieważ o ile nie przeszkadza mi „Na brodę Odyna”, o tyle zwrot do jego genitaliów bardzo mnie razi. Moim zdaniem jest on zbyt często używany.
Akcje powieści jest szybka i często intrygująca, lecz jest momentami nudna. Przez większość książki schemat się powtarza. Od czasu wyruszenia w podróż do zakończenia powieści bohaterowie szli szli i szli. Od czasu do czasu walczyli, lecz było to rzadkością, lecz gdy do takowej doszło, była ona szczegółowo, krwawo i ciekawie opisana.
Na zakończenie muszę dodać, że jest to moja pierwsza książka o wikingach. Nie zawiodłem się, a wręcz dzięki niej zafascynowałem się tą tematyką.