Książka jest biografią Adama Bromberga, który po wojnie kierował wydawnictwem PWN, a potem w czasie wydarzeń marcowych z 1968 r., był szykanowany i zmuszony do emigracji.
Sam życiorys Bromberga jest dosyć typowy dla ludzi z jego generacji, urodzony w 1912 r. w zamożnej żydowskiej rodzinie, dosyć wcześnie zaczął komunizować, miał kłopoty z prawem, ale zawsze pieniądze rodzinne pozwalały mu uniknąć więzienia. W czasie wojny trafił do ZSRR i dostał się do armii Berlinga, gdzie został oficerem politycznym. Taka funkcja była przepustką do wielkiej kariery w komunistycznej Polsce. Jednak w PRLu wiodło mu się średnio, czy dlatego, że miał trudny charakter, albo lepkie ręce, tego autor nie wyjaśnia. W każdym razie wylądował na (niewysokiej) nomenklaturowej posadzie dyrektora wydawnictwa PWN, niemniej przydzielono mu duże mieszkanie w centrum Warszawy, miał samochód i gosposię, wszystko to w biednym 1949 r., nieźle!
Jako dyrektor PWN Bromberg działał dosyć sprawnie, m.in. nawiązał współpracę z zachodnim wydawnictwem Pergamon Press, ale nie uniknął wpadek. Oto w 1963 r. wydał książkę Stefana Kurowskiego 'Historyczny proces rozwoju gospodarczego' w której autor pisał o wyższości kapitalizmu nad socjalizmem. Na Kurowskiego i wydawnictwo spadły gromy. O książce wypowiedział się nawet Władysław Gomułka, ówczesny władca Polski, który na plenum KC zgromił autora i niewystarczająco czujnych wydawców. Takie to były czasy, gdy książkami naukowymi zajmowali się nawet najwyższej rangi politycy...
Potem była sprawa encyklopedystów, element większej kampanii, która była częścią Marca 1968, w skrócie chodziło o to, że według władzy redaktorzy Wielkiej Encyklopedii PWN robili krecią, antypartyjną i antypolską robotę. Kto zainteresowany, może sięgnąć do książki, bo cala afera jest tam szczegółowo opisana. Ciekawe jest niejako przy okazji odtworzenie procesu decyzyjnego władz: ostatnią instancją był zawsze komitet partyjny, czy to dzielnicowy, czy wojewódzki, czy odpowiednia komórka KC, można było się im sprzeciwiać, nawet czasami dyskutować, ale decyzje podejmowali oni.
Czytało mi się z dużym trudem, bo książka jest nudnie, sucho napisana, na przykład cały rozdział poświęcony jest kontroli NIK w PWN w połowie lat 60., nudy na pudy. Niemniej to dosyć ważny przyczynek do dziejów PRLu ciekawie przedstawiający życie członka nomenklatury.