Jako reprezentantka pokolenia transformacji ustrojowej, czasy Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej znam jedynie z dwóch źródeł: nostalgicznych opowieści moich rodziców i szeroko pojętej literatury. Fascynuje mnie wszystko, co związane z odległymi już czasami siermiężnego socjalizmu i następującej po nim "odwilży". W poznaniu tych dziesięcioleci, na które przypadła młodość moich rodziców, szczególnie pomaga mi literatura piękna. Andrzej Brycht, Marek Hłasko, Marek Nowakowski, czy Leopold Tyrmand to tylko kilka nazwisk z całej elity literackiej PRL, która na kartach swych dzieł utrwaliła najbardziej wyrazisty obraz polskiej rzeczywistości lat komunizmu. Najlepszym przykładem książki, która znakomicie opowiada o życiu w PRL jest wznowiona niedawno nakładem Wydawnictwa MG, książka Leopolda Tyrmanda pt.: "Cywilizacja komunizmu".
Ten książkowy poradnik został napisany przez Leopolda Tyrmanda (który przeżył komunizm na własnej skórze) dla czytelników amerykańskich, czyli ludzi, którzy znają komunizm jedynie z zabawnych anegdot opowiadanych im przez przybywających do USA emigrantów. Wydanie tej książki w Ameryce okazało się jednak nie lada wyzwaniem. Kolejni wydawcy odrzucali pamflet Tyrmanda, utrudniając mu publikację tego znakomitego dzieła. Na szczęście "Cywilizacja komunizmu" doczekała się w końcu swojego miejsca na amerykańskim rynku literackim, podczas gdy w Polsce przyszło na nią czekać jeszcze kilkadziesiąt lat. Dziś, w XXI wieku, kiedy w Polsce żyje całe mnóstwo młodych ludzi, którzy nie mają zbyt wielkiego pojęcia o komunizmie, książka Tyrmanda ponownie zyskuje na wartości. Ba, staję się nawet lekturą obowiązkową dla każdego młodego człowieka.
Zanim zabierzecie się jednak do czytania "Cywilizacji komunizmu", musicie przygotować się na sposób, w jaki prowadzona jest narracja tej książki. Stanowi ona bowiem połączenie poradnika i pamfletu. Narrator niemal przez cały czas zwraca się do odbiorcy sugerując mu, jak powinien zachować się w pewnych sytuacjach lub jak musi intepretować wydarzenia, z którymi przyjdzie mu się zmierzyć w kraju komunistycznym. W ramach zachęty do tej lektury przedstawię Wam krótki przykład tego, co znajdziecie wewnątrz tej książki. Będzie to jednak wyłącznie swobodna konstrukcja myśli, które Tyrmand zawarł na kartach "Cywilizacji komunizmu". Jesteście gotowi? No to zaczynamy!
Jeśli zamierzasz (lub też nie zamierzałeś, ale nie masz na to wpływu) urodzić się w kraju komunistycznym, to przyjdź na świat w rodzinie robotniczej. W owym państwie tylko taka rodzina zapewni Ci odpowiednie "luksusy". Kiedy jednak będziesz znajdował się na oddziale położniczym, radzę Ci uważać na personel, bo w szpitalu (jak z resztą w każdym państwowym zakładzie) pracują ludzie zmęczeni, roztargnieni i czekający z utęsknieniem na "fajrant". Jeśli uda Ci się przeżyć kilka dni we wspomnianej placówce, to dalej pójdzie już z górki. Rozwiniesz się niczym kwiat socjalistycznego systemu, bawiąc się z rówieśnikami w plan 5-letni zamiast w tradycyjny sklep (po cóż w sklep, skoro na półkach pusto?). Bądź jednak grzecznym dzieckiem, bo na niegrzecznych czyha za rogiem Amerykanin! A gdy dorośniesz, pójdziesz do szkoły, w której dowiesz się, że "schody wynalazł Iwan Schodow, Amerykę odkrył Krzysztof Timofiejewicz Kolumbow, a elektryczność niejaki Beniamin Franklinenko"[1]. Zapowiada się ciekawie? I tak zaiste będzie, bo życie w kraju komunistycznym to nie lada przygoda!
Gdyby nie "Cywilizacja komunizmu", z pewnością nie dowiedziałabym się, dlaczego pasta do zębów w PRL nie myła zębów, jak posługiwano się pocztą i telefonem, co oznaczały niektóre napisy w miejscach publicznych, czym jest inicjatywa prywatna i dlaczego nie istniała w kraju komunistycznym, jak kupować w pustych sklepach i wielu, wielu innych nowinek rodem z minionego okresu. Ta pouczająca lektura porusza niemal wszystkie sfery życia ludzkiego i opisuje los człowieczy od narodzin aż do śmierci w kraju, gdzie w instytucjach publicznych wiszą dumne portrety Józefa Stalina.
Niewątpliwą zaletą "Cywilizacji komunizmu" jest właśnie jej prześmiewczy charakter. Tyrmand obnaża bowiem przed czytelnikiem największe absurdy opisywanej rzeczywistości i robi to w sposób tak zabawny, że podczas czytania tej książki uśmiech niemal nie znika z naszych twarzy. Szkoda tylko, że to, co podczas lektury tej książki wydawało się czytelnikom amerykańskim zupełnie nieprawdopodobne, było normą dla obywateli Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej.
*Z braku dostawy świeżego asortymentu słownictwa, w dniu dzisiejszym zamykam więc tę recenzję i zapraszam do kolejnego zakupu informacji w najbliższym czasie. A "Cywilizację komunizmu" oczywiście POLECAM!
[1] L. Tyrmand: "Cywilizacja komunizmu". Kraków 2013, s. 28.