Pewnie wielu z Was zna historię niedźwiedzia Wojtka, którego losy mogliśmy poznać w lekturze szkolnej pt. Dziadek i niedźwiadek Łukasza Wierzbickiego. Na jeszcze większą uwagę zasługuje książka Aillen Orr pt. Niedźwiedź Wojtek. Niezwykły żołnierz armii Andersa. Niech będzie faktem, że trzymam w rękach już szóste wydanie biografii niesamowitego zwierzęcia, które przeszło szlak bojowy wraz z polskimi żołnierzami. Żołnierze ci, to Wojsko Polskie, które zostało utworzone w Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich (ZSRS) z obywateli zesłanych w okresie 1939-1941, przez władze sowieckie do gułagów, gdzie byli więzieni i skazywani na katorżniczą pracę. Dowódcą armii został generał Władysław Anders. Polacy, po ataku faszystowskich Niemiec na ZSRS i zawarciu paktu między Władysławem Sikorskim a Iwanem Majskim 30 lipca 1941 roku, zostali zwolnieni z łagrów i mogli dołączyć do armii tworzonej przez Andersa. Opowieść autorki jest bardzo interesująca i zasługuje na uwagę nie tylko pasjonatów historii Polski i świata podczas drugiej wojny światowej, ale wszystkich, którzy chcą poznać niesamowite losy niedźwiedzia.
Pani Orr urodziła się w Szkocji w miasteczku o nazwie Lockerbie. Dla nas Polaków ważne jest i powinniśmy o tym wiedzieć i pamiętać, że Szkotka założyła fundację The Wojtek Memorial Trust. To właśnie ona zaangażowała się w akcję, która miała na celu postawienie niedźwiedziowi pomnika w Szkocji. Dlaczego tam? Zaraz kilka słów o tym, ale jeszcze muszę wspomnieć o okładce. Na niej nie zabrakło bohatera, który "atakuje" polskiego żołnierza. Oczywiście to tylko zabawa w zapasy, które niedźwiedź uwielbiał.
Sam niedźwiedź urodził się w Syrii, gdzie trafił do rąk polskich żołnierzy z 22 Kompanii Zaopatrywania Artylerii. To był oczywiście zbieg okoliczności, ponieważ żołnierzom malutkiego niedźwiedzia sprzedał mały chłopiec, mieszkaniec bliskowschodniej ziemi. Chciał dolarów, Polacy niestety nie mieli takiej waluty. Ostatecznie wystarczyła czekolada, szwajcarski nóż... i duża konserwa mięsa, która przeważyła szalę niezdecydowania miejscowego chłopca. Co skłoniło Polaków do zakupu? Dowiecie się, czytając rozdział pierwszy. Jak radził sobie Wojtek podczas długiej, wojennej podróży z Iraku przez Irak, Syrię, Palestynę, Egipt i Włochy z Monte Casino, gdzie Czerwone maki na Monte Cassino, Zamiast rosy piły polską krew...w utworze autorstwa Feliksa Konarskiego? Jak wielkie zwierzę przetrwało walki na ziemi włoskiej i jak dotarł do Szkocji, gdzie zakończyła się jego wojenna tułaczka, a zarazem zakończyła się w pewnym sensie jego wolność? To tylko kilka pytań, na które znajdziecie odpowiedzi w niniejsze lekturze.
Kilkanaście czarnobiałych fotografii zamieszczonych w środku książki ubarwiają tę niesamowitą opowieść i pokazują wspaniałe zwierzę obcujące z ludźmi i zachowujące się podobnie jak oni.
Prócz losów Wojtka poznamy historię naszego państwa podczas wydarzeń drugiej wojny światowej, W epilogu spisał ją Neal Ascherson, szkocki dziennikarz i historyk. Choć tutaj trzeba zaznaczyć, że pochodzący z Edynburga znawca historii, popełnił kilka błędów, o czym świadczą przypisy do niektórych słów autora. To chyba jedyny minus lektury, która na trwale pozostanie mi w pamięci. Dawno nie wzruszyłem się tak bardzo przy czytaniu książki. Rozstanie żołnierzy z Wojtkiem to słone łzy niejednego polskiego żołnierza, który musiał się na zawsze pożegnać z ukochanym zwierzęciem. Wojtek trafił do edynburskiego zoo, gdzie mieszkał aż do swojej śmierci w 1963 roku.
To książka, którą warto przeczytać. To historia, którą trzeba zapamiętać i przekazać następnym pokoleniom.
Recenzja powstała dzięki portalowi sztukater.pl, któremu dziękuję za egzemplarz książki.