Po José Saramago, jako po nobliście, możemy spodziewać się wiele. Wydaje się jednak, że trudno jest stworzyć powieść, do której odnosilibyśmy się z tak wielką odrazą, a jednak z rosnącą ciekawością. Chociaż obrazy, który autor nam podsuwa, nie były przyjemne ani w widoku ani w zapachu, trudno jednak zacząć tę książkę i nie skończyć. Kiedy już raz wejdziemy do tak okrutnego świata, który rządzi się całkiem zwierzęcymi prawami, będziemy chcieli zyskać pewność, że to wszystko kiedyś się skończy.
Zdawałoby się, że to dzień jak co dzień. Gwar na ulicach, zniecierpliwieni ludzie w samochodach, a wszyscy pędzący przed siebie w pośpiechu. Właśnie w tym pędzącym tłumie, na skrzyżowaniu, niespodziewanie ślepnie mężczyzna, czekając na zielone światło. Bez bólu, bez jakichkolwiek oznak, jego oczy zalewa jasna, mleczna powłoka. Jak się szybko okazuje podczas badań, niemożliwe jest, by ktoś tak nagle oślepł, bez żadnego uszkodzenia oka, a na dodatek pogrążając się w świetle, zamiast w ciemności. Kiedy ślepota zaczyna dotykać kolejne osoby, wpierw te, które miały kontakt z mężczyzną, miasto ogłasza wybuch epidemii białej ślepoty i nakazuje odizolować nieszczęśników od reszty mieszkańców. Przeniesieni do starego budynku szpitala psychiatrycznego wkrótce uświadamiają sobie, jak wygląda życie ślepych, kiedy ci, którzy mają ich wspierać, boją się do nich zbliżyć, a jedzenie przestaje być dostarczane na czas.
To, co najbardziej przeraza, to wydarzenia, które rozgrywają się pomiędzy samymi ślepcami. Wyrywają sobie oni jedzenie z rąk, nie przejmują się, ile osób przy tym zginie. Najważniejsze jest, aby mieć jak najwięcej dla siebie. Dochodzi tutaj do najbardziej brutalnych scen i aż trudno uwierzyć, że bezradność może prowadzić do takich czynów. Cały ich pobyt w szpitalu to ciągła walka o zaspokajanie swoich potrzeb, o godność i przetrwanie. A wszystko przy fetorze rozkładających się ciał, odpadkach, które zalewają wszystkie pomieszczenia, i brudnych ciałach, które nie mają już dostępu do wody.
Mimo odpychających obrazów, które tu wciąż musimy oglądać, przedstawienie ludzkiej moralności - a raczej jej upadku - nie pozwala się od niej oderwać. Tak naprawdę widzimy tutaj ludzi, którzy już całkowicie pozbyli się człowieczeństwa, ale także grupę, która miała jeszcze szansę na przetrwanie i zachowanie całej godności. Dwie strony barykady, a więc ci, którzy są pozbawienie wszelkiej wrażliwości i posuną się do środków ostatecznych, aby przeżyć oraz ci drudzy, którzy walczą o innych i prędzej zginą sami, niż pozwolą na to towarzyszom. Powieść przedstawia uczucia, które rodzą się w ludziach, kiedy wszystko przestaje mieć znaczenie. To taka minimalizacja własnych potrzeb. Kiedy bohaterowie nie jedli od kilku dni, nie mogli się umyć, ani skorzystać z toalety, wystarczyła im rozmowa, uboga racja żywnościowa i wiara, że to kiedyś się skończy.
Książka jest niezwykła przez dogłębne przedstawienie tej zakorzenionej w człowieku walki o przetrwanie. Ukazuje mechanizmy, które rządzą ludźmi w sytuacjach najbardziej beznadziejnych, gdy trzeba przygotowywać się na śmierć. To, co ją wyróżnia spośród innych, to sposób przedstawiania bohaterów. Nie mamy tutaj imion bohaterów, bo „ślepi nie mają nazwisk”. Spotykamy się tu z żoną lekarza, z mężczyzną z opaska na oku, z zezowatym chłopcem... A jednak mimo tej anonimowości są oni najbardziej bliscy, bardziej odarci z wszelkich codziennych masek, niż jakiekolwiek inne postacie, które do tej pory mogłam poznać.
Przez te wszystkie wydarzenia wciąż zadajemy sobie pytania: dlaczego to w ogóle się stało? Dlaczego akurat ci ludzie? Dlaczego jedyna kobieta, która zaryzykowała wszystko, zagłębiając się w tłum ślepych z potrzebą niesienia pomocy, była jedyną, której nie dotknęła choroba? Czy chodziło właśnie o zwrócenie uwagi na to, w jaki sposób żyjemy? Takie właśnie przesłanie jako pierwsze przychodzi do głowy, już od pierwszych stron - altruizm i dotarcie do wnętrza siebie, miały tak naprawdę przybliżyć ich do życia i otworzyć oczy na zło, a także serce na dobro.
Miasto ślepców to chyba najbardziej wstrząsająca i przejmująca opowieść, jaką miałam okazję przeczytać w ostatnim czasie. Jest pełna niezwykłych słów o życiu, walki o przetrwanie, sięganie w głąb siebie, sposobów postrzegania świata i ewolucji człowieka, poprzez sytuacje, jakie podsuwa los. Wydarzenia, które nawet mimo swojej niecodzienności ukazują jacy naprawdę jesteśmy. Może my też zbyt często jesteśmy ślepi?
kilkastrondziennie.blogspot.com