"Oliwkowy labirynt" Eduarda Mendozy jest jedną z części serii książek o zwariowanym pensjonariuszu domu wariatów, który nie ma ani imienia, ani nazwiska. Schemat jest podobny do innych książek o perypetiach naszego bezimiennego bohatera. Oto bohater zostaje wyciągnięty z wariatkowa przez komisarza Floresa i wybrany do przeprowadzenia pewnej akcji, a według zapewnień, jest to operacja pozbawiona jakiegokolwiek ryzyka.
Nasz bohater razem z Komisarzem Floresem zostaje wezwany do ministerstwa rolnictwa, Don Gumioka Krasulo, który informuje, że ktoś ważny został porwany i rząd musi mu zapłacić okup. Miejscem dostarczenia pieniędzy jest kawiarnia w Madrycie. Minister zapewnia, że zadanie jest proste, łatwe i bezpieczne.
"Operacja, rzecz oczywista, nie pociąga za sobą żadnego ryzyka. Jedynie, czego nam potrzeba, to, jak z pewnością panowie się domyślili, pośrednik godny całkowitego zaufania, który z uwagi na specyficzną sytuację, nie ma kontaktów ze środkami przekazu, kręgami politycznymi, giełdowymi, kościelnymi, wojskowymi ani municypalnymi."
I tym sposobem nasz bohater wyrusza samolotem do Madrytu z walizką pełną pieniędzy. W hotelu zostaje podstępem uśpiony, okazuje się, że ukradziono mu pieniądze. Pensjonariusz domu wariatów padł ofiarą rabunku.
"Walizka nadal tam była, lecz zamek został wyważony. Otworzyłem ją. Zionęła pustką. Przestygnąłem pokój, zwinąłem dywan, zerwałem tapety, na próżno. Pieniądze, jak było do przewidzenia, ulotniły się jak kamfora. "
Wkrótce okazuje się, że jednoręki kelner, który przyniósł mu pepsi-colę ze środkiem nasennym, został zamordowany. Nasz bohater prosi o pomoc swoją siostrę Cadidę. Szybko odkrywa, że minister, który go wysłał na akcję dostarczenia walizki z pieniędzmi, był fałszywy. Okazał się nim wynajęty aktor z agencji teatralnej La Protasis. Kto zabił jednorękiego kelnera? Kto ukradł pieniądze? I kto czai się na życie naszego bohatera?
Razem z piękną Emilią wkrótce wpada on w labirynt niebezpiecznych zdarzeń, które są nie tylko absurdalne, ale i szalone.
"Oliwkowy labirynt" to kryminał o zabarwieniu sensacyjnym z mnóstwem absurdalnych i głupkowatych sytuacji. Przyznaję, że ta książka średnio mi się podobała. Może mam przesyt absurdów Mendozy, a może znużył mnie już dziwaczny styl autora i nad miarę rozwlekłe zdania. Było to moje piąte spotkanie z Mendozą i na tym poprzestanę.