Zuzię już znacie. Mieliście okazję poznać jej przygody razem ze mną, gdy recenzowałam Wam książkę "Zuzia i zagadka Pani labiryntu". Było to moje pierwsze spotkanie z serią "Detektyw Zuzia na tropie", ale ja już wtedy wiedziałam, że na tej jednaj książce na pewno się nie skończy.
Bowiem tytułowa bohaterka tej serii bardzo szybko podbiła moje serce. Niezwykle odważna i bardzo sprytna dziewczynka, która śmiało stawia czoło niebezpieczeństwom. Jednocześnie bardzo lojalna i oddana przyjaciółka, posłuszna córka i pilna uczennica. Brzmi trochę nudnawo nie? Jakoś tak strasznie idealnie?
Ale wierzcie mi, że wcale tak nie jest. Wypisując wszystkie jej zalety za jednym zamachem nieco skrzywiłam postać rzeczy, bo czytając książkę w ogóle nie odczuwamy, że mamy do czynienia z takim ideałem. Może dlatego, że autor wcale się nie skupia na tym, by przedstawić nam Zuzię jako wcielenie wszelkich cnót. Książka w zasadzie dotyczy wyłącznie ciekawych wydarzeń. Tajemnic jakiegoś nietypowego miejsca oraz nowej zagadki do rozwiązania. Tu nie ma czasu na to, by zastanawiać się kto jest jaki i dlaczego. Akcja powieści szybko wciąga małego czytelnika i pochłania bez reszty. Nie sposób się od niej oderwać.
Tym razem nasza Zuzia wyrusza do zamku w Siedlisku. Jest to dawna siedziba szczepu harcerskiego Makusynów, a ponieważ nasza bohaterka dowiaduje się przypadkowo o tajemnicach jakie podobno skrywa to miejsce - koniecznie chce je odkryć. Zuzia ma szczęście, bo akurat tak się składa, że na tym właśnie zamku prowadzone są prace remontowe i... potrzebny jest konserwator zabytków. Któż więc inny mógłby starać się o tę pracę jak nie mama bohaterki tej książki? Tak więc nasz mały detektyw w spódnicy po raz kolejny wyrusza ku przygodzie. Mając w zasięgu ręki pomoc taty - inspektora Scotland Yardu oraz najlepszej przyjaciółki Pauliny dziewczynka postanawia odnaleźć słynny skarb Makusynów oraz rozwikłać zagadkę "prawie morderstwa" pani Halinki. Ale przyznaję się bez bicia, że tym razem ciężko było mi przewidzieć jak sprawa się skończy. W poprzedniej części szybko rozwikłałam zagadkę i wiedziałam co wydarzy się dalej. Teraz zeszło mi się trochę dłużej.
Mimo to książkę czytałam z wielką przyjemnością. Tak naprawdę nawet fakt, że potrafię ocenić jak zagadka się rozwiąże nie jest w stanie zniechęcić mnie do tej lektury. Autor tej serii ma bardzo lekkie pióro i jego powieści czyta się szybko i z wielką przyjemnością. Poza tym nie zapominajmy, że są to książki dla dzieci. Jestem pewna, że dla ośmio czy nawet dziesięciolatka rozwikłanie danej sprawy nie będzie aż takie oczywiste. Za to ciekawy temat i wiele tajemniczych wątków z pewnością zainteresują małego czytelnika.
Detektyw Zuzia na tropie to bardzo fajna seria, która z pewnością spodoba się maluchom w różnym wieku. Musze przyznać, że tę część zaczęłam czytać również mojej córeczce do snu i choć byłam pewna, że książka jest jeszcze dla niej za mądra, to moje dziecko bardzo mnie zaskoczyło. Ala słuchała z wielką uwagą, czasem myliły jej się wątki i musiałam tłumaczyć, że to co teraz czytam wydarzyło się wcześniej, a to co po chwili czytałam to sytuacja, która dzieje w danym momencie. Ale to nie zniechęcało mojej córeczki. Co więcej, mała wcale nie chciała, żebym przestawała i dopytywała co będzie dalej. Przy okazji dodam, że to zdecydowanie nie jest książeczka do czytania przed snem. Moje dziecko nie tylko nie usnęło, ale zaciekawiona treścią książki jeszcze bardziej się rozbudziła i ciężko mi było potem ją uśpić :P
Mam nadzieje, że jeszcze będę miała okazję polecić Wam jakąś część z tej serii. Te książki są naprawdę super :)