Źródło recenzja

W przedmowie dowiadujemy się, że autorka w pewnym momencie swojego życia przestaje odczuwać przyjemność ze swojej pracy. Ilość obowiązków i ich problematyka, z którą musi się zmierzyć, zaczęła jej przeszkadzać. Bycie na życiowym zakręcie jest dobrą porą na przeorganizowanie swojego życia i myśli. Tara Swart dzieli się swoimi doświadczeniami i wiedzą w „Źródle”. Zaczyna się zatem ciekawie, bo kto inny może pomóc nam uporać się ze swoim życiem, jak nie osoba, która poradziła sobie ze swoim do tego stopnia, żeby napisać o tym książkę.

Zaraz na początku książki zostały wypisane stwierdzenia, a czytelnik powinien je przeanalizować. Jeżeli utożsamia się choć z jednym, książka jest dla niego. Mnie nie dotyczyło żadne z tych zdań, być może dlatego książka do mnie jednak nie trafiła, choć uważam, że praca nad sobą i samorozwój jest bardzo ważny i każdy moment naszego życia jest na to dobrą okazją.

Pierwsza część porusza prawo przyciągania i moc wizualizacji, druga analizuje neuroplastyczność mózgu, a trzecia odkrywa wpływ sprawnego mózgu na nasze życie. Ze wszystkim tym już spotkałam się w innych publikacjach, zdarzyło mi się sięgnąć po tę tematykę i, o ile byłam zainteresowana i chętna do pogłębienia wiedzy o chociażby przyciąganiu, tak tym razem poczułam wielkie rozczarowanie.

Czytelnik powinien prowadzić dziennik i robić zadania, co jest całkiem dobrym pomysłem biorąc pod uwagę to, że sama teoria niewiele zmieni w naszym życiu. Chyba jednak nie jest to książka dla wszystkich. Ktoś, kto stoi na rozstaju, kto niesamowicie bardzo pragnie zmian w swoim życiu, powinien być zadowolony. Ktoś, kogo priorytetem nie jest wywrócenie swojego życia do góry nogami, ale tylko jego doskonalenie, nie będzie chyba zachwycony tym, że ma za zadanie robić notatki na każdym kroku. Ktoś, kto zna temat podświadomości i prawa przyciągania, jak ja, nie znajdzie tam nic, czego by wcześniej nie wiedział. Miałam wrażenie, że tracę czas czytając coś, co już wiem. Zamiast zmotywowana do rozwoju, czułam się do tego zmuszana, jakby ktoś na mnie naciskał.

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl w wersji elektronicznej. Nie pierwszy raz recenzowałam e-booka, ale nigdy wcześniej nie spotkałam się z tak widocznym znakiem wodnym i to na każdej stronie książki. W pliku nie było także okładki, bardzo nieprzyjemnie mi się przez to czytało.