Gorączka. Przewodnik dla rodziców recenzja

Czy jest ktoś, kto nie zna Pana Tabletki? Wątpię. A już na pewno każdy rodzic przynajmniej raz (choć myślę, że jednak regularnie) zjawia się na jego blogu w poszukiwaniu ważnych medyczno-farmaceutycznych informacji.
Dla tych, którzy jednak nie kojarzą o kogo chodzi: Marcin Korczyk jest farmaceutą, który prowadzi blog o... tabletkach. A dokładniej o tym, kiedy można się bez nich obejść, a jeżeli już konieczne jest wdrożenie leków, to po jakie najlepiej sięgnąć.

A teraz kilka słów o najnowszej książce Pana Tabletki: "Gorączka. Przewodnik dla rodziców".
Zaryzykuję i powiem, że to nie jest przewodnik, po który powinni sięgnąć świeżo upieczeni rodzice ani tacy, którzy średnio się czują w opiece nad dziećmi. Jest to przewodnik, po który powinni sięgnąć WSZYSCY rodzice, obojętnie czy zostali nimi po raz pierwszy, czy trzeci. Założę się, że nie mają 100% wiedzy na temat gorączkowania dzieci. Co więcej, uważam, że książkę powinni przeczytać także dziadkowie, którzy tak chętnie dają dobre rady o zakładaniu skarpetek i czapeczki zawsze i wszędzie, a pojęcie przegrzewania dla nich nie istnieje.
Autor posłużył się językiem, który każdy zrozumie i przykładami/anegdotami, które trafią do najbardziej zamkniętego na nowości czytelnika.

Kiedy kilka miesięcy temu zostałam mamą, robiłam wszystko, żeby mojego syna ominęła gorączka. Bałam się jej. Było wtedy lato i niewiarygodnie wysokie temperatury, dlatego kilka razy dziennie sprawdzałam jego temperaturę. Po kilku dniach stwierdziłam, że to, co robię jest co najmniej dziwne. Teraz, po lekturze "Gorączki", okazuje się, że dzięki temu zachowaniu znam trend temperaturowy mojego dziecka, dzięki czemu w marcu, kiedy wybraliśmy się na zagraniczną podróż samochodem, od razu zorientowałam się, że coś jest nie tak i potrafiłam zareagować od razu.
Nie wiedziałam jednak wielu rzeczy, które zostały opisane w książce, np. tego, że termometr może się rozkalibrować i kiedy to się dzieje.

To prawda, że wiedza uspokaja. Nie mówię, że jeśli znowu (a stanie się to na pewno) stanie na mojej macierzyńskiej drodze gorączka, ja będę wyluzowana i zadowolona, a gdyby pojawiły się drgawki (oby nie!) nie będę panikować. Wiem jednak, że teraz czuję większy spokój myśląc o tym, że kiedyś nas to spotka. Zakładam, że dzięki wiedzy będę mogła szybciej i skuteczniej zareagować.

W przyszłości, przy okazji prezentu niby dla noworodka, ale jednak bardziej dla jego rodziców, nie kupię paczki pampersów i setnego kocyka. Podaruję im książkę o gorączce.

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.