Przymierzałem się do książki Boyera od dawna, to bowiem zupełnie podstawowa pozycja mówiąca o antropologicznych źródłach religii. Jest to również rzecz szalenie ambitna. Wykorzystując najnowsze odkrycia psychologii kognitywnej, antropologii, lingwistyki i biologii ewolucyjnej autor usiłuje odpowiedzieć na fundamentalne pytania: „Dlaczego niemal wszędzie istnieją religie? (…) Dlaczego religia ma dla ludzi tak duże znaczenie? (…) Dlaczego istnieje wiele religii, a nie tylko jedna?” itd., pytań jest więcej. Czy książka na nie odpowiada? Raczej wątpię i zaraz uzasadnię dlaczego.
Jak już wspomniałem to niezwykle ambitne, zbyt ambitne, przedsięwzięcie, bo oprócz wiedzy na temat religii dostajemy całą masę wiadomości mało powiązanych z głównym tematem książki. I tak, autor cały rozdział poświęca źródłom moralności i ich relacji do religii, to temat rzeka, napisano na ten temat masę książek. Inny rozdział poświęcony jest opisaniu struktury naszego myślenia, znów temat rzeka, i znów dostajemy bardzo trudny i mętny wywód Boyera. Mamy jeszcze zaawansowany wykład antropologii, pisze np. autor sporo o rytuałach, o obrzędach pogrzebowych i wielu innych rzeczach. Za dużo tego.
Niemniej trochę ciekawych myśli można tam znaleźć, pisze np. Boyer: „my, Europejczycy, nie potrafimy w pierwszej chwili zrozumieć, że myśl, iż „w coś się wierzy", jest naprawdę niezwykła.” I dodaje, że dla wielu ludów istnienie duchów i czarowników i ich obecność w codziennym życiu jest tak samo oczywista, jak dla nas to, że samochód jedzie, jabłko spada z drzewa czy telefon dzwoni. To dla nich nie jest kwestia wiary, oni to wiedzą. W książce jest więcej ciekawych idei, ale toną one w morzu mętnych wywodów.
Zaś ogólna teoria powstawania religii Boyera jest taka, że ludzie na przestrzeni wieków wymieniali masę informacji na wszelkie tematy, niektóre z informacji w zbliżonej formie pojawiają się w różnych czasach i miejscach. Należą do nich wierzenia religijne. „Wśród milionów wymienianych komunikatów są takie, które zwracają naszą uwagę, bo przeczą intuicjom wobec rzeczy oraz istot z otaczającego nas świata.” Są to na przykład opowieści „o dryfujących wyspach, górach, które jedzą, zwierzętach, które mówią.” A potem na tej podstawie tworzą się wierzenia religijne, jak? Nie jestem w stanie opisać tu mętnego opisu autora, zainteresowanych odsyłam do książki.
Książka jest fatalnie wydana, mikroskopijna czcionka bardzo utrudnia czytanie.
W sumie rozczarowanie.